Z dostępnością cen było wyraźnie lepiej niż w poprzednich tygodniach, ale różnice pomiędzy cenami kupna i sprzedaży pozostawały duże. Po południu obligacje dwuletnie wyceniano na poziomie 0,86 proc., pięcioletnie – 1,26 proc., a dziesięcioletnie – 1,64 proc., a zatem 6 punktów wyżej niż tydzień temu w przypadku papierów dwuletnich oraz odpowiednio 4 i 19 punktów bazowych niżej w odniesieniu do piątek i dziesiątek. Różnica pomiędzy rentownością dwulatki i dziesięciolatki zmniejszyła się więc do niespełna 80 punktów. To ponad 20 punktów mniej niż w ubiegłym tygodniu. Wycenom obligacji o dłuższych terminach zapadalności wyraźnie pomogły zakupy na rynku wtórnym zrealizowane przez bank centralny w ramach operacji otwartego rynku. Narodowy Bank Polski skupił do tej pory od inwestorów obligacje stałokuponowe o nominale prawie 19 mld zł. To perspektywa wyraźnie uspokajająca dla inwestorów. Na koniec marca zaplanowane na ten rok potrzeby pożyczkowe były zrealizowane już w blisko 90 proc. Zaplanowana stymulacja fiskalna, która ma wesprzeć uśpioną gospodarkę, to jednak większe wydatki, a zatrzymane życie gospodarcze to presja na dochody. Jak szacuje Ministerstwo Finansów, potrzeby pożyczkowe związane z epidemią mogą wynieść 100 mld zł. Z drugiej strony obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej jest warte około 40 mld zł.