Bunda wyceniano o 4, a treasuriesa nawet o 7 pkt baz. wyżej. W przypadku amerykańskiej dziesięciolatki korekta ostatnich spadków cen trwała więc zaledwie trzy dni, a w środowe popołudnie jej rentowność była oddalona od najwyższego od ponad roku zamknięcia już tylko 6 pkt baz. Ruch był o tyle ciekawy, że opublikowane po południu dane z amerykańskiego rynku pracy były gorsze, niż oczekiwano. Szacunki na temat zmiany liczby zatrudnionych za oceanem w lutym wskazywały na wzrost o 205 tys. etatów. Finalne dane były prawie dwa razy niższe, ale również dużo słabsze w porównaniu ze wzrostem zanotowanym w styczniu. Taki obraz wspiera postawę amerykańskiego banku centralnego, który uważa, że zarówno inflacja, jak i sytuacja na rynku pracy są nadal dalekie od celu. W tym kontekście warto przypomnieć, że Fed jest niezmiennie gotowy, by wspierać gospodarkę, skupować obligacje i akceptować niskie stopy procentowe jeszcze przez dłuższy czas. Gorsze dane o zatrudnieniu wspierają taki scenariusz. Jednocześnie wzrost długoterminowych stóp procentowych wydaje się nie martwić bankierów centralnych. Taką retorykę przedstawiał w ubiegłym tygodniu Jeremy Powell i w takim też duchu wypowiadał się w środę Jens Weidmann. Na krajowym rynku na czwartek zaplanowano aukcję zamiany. Istotna będzie informacja o popycie zgłoszonym przy najwyższych od prawie roku poziomach rentowności.