Dariusz Dadej, Noble Securities: Wyjaśnienia LPP wydają się wiarygodne

Moim zdaniem większość zaufania do spółki została odbudowana podczas poniedziałkowej konferencji. To jednak LPP musi udowadniać, że nie jest „wielbłądem” – mówi Dariusz Dadej, analityk Noble Securities.

Publikacja: 19.03.2024 18:37

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Dariusz Dadej, analityk Noble Securities.

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Dariusz Dadej, analityk Noble Securities.

Foto: parkiet.tv

W ostatnich dniach tematem numer jeden na naszym rynku jest oczywiście spółka LPP. Firma Hindenburg Research przygotowała raport, w którym postawiła tezę, że LPP wcale nie wycofała się z rynku rosyjskiego, co spowodowało w piątek gigantyczną przecenę jej akcji. Sama spółka twierdzi, że to nieprawda. W poniedziałek odbyła się nawet specjalna konferencja prasowa w tej sprawie. Akcje mocno odbiły w górę. Kto ma rację?

Można powiedzieć, że firma Hindenburg Research katastrofę ma w nazwie. Żyje i zarabia na tym, że doprowadza do przeceny obranych przez siebie za cel spółek. W mojej opinii firma ta jednak niewiele wspólnego ma z takimi typowymi analizami, jakby mógł wskazywać drugi człon jej nazwy. Jest to głównie analiza negatywna. Z drugiej strony mamy oczywiście LPP. Jest to firma, która ma pozytywną historię na naszej giełdzie i wielokrotnie była nagradzana za swoją transparentność czy też komunikację z rynkiem. Poniedziałkowe wyjaśnienia LPP też wydają się być wiarygodne. Jeśli więc mamy na szali dwie firmy: Hindenburg i LPP, to w tym przypadku, moim zdaniem, raczej należy wierzyć LPP.

Mieliśmy raport firmy Hindenburg, później ripostę ze strony LPP. Które wątpliwości zostały rozwiane, a przy czym można jeszcze postawić znak zapytania?

Przyznam, że przebrnąłem przez cały raport firmy Hindenburg. W mojej opinii większość tez, które były tam stawiane, od razu można było obalić okresem przejściowym, który LPP ma zawarty z kupcem na rynku rosyjskim. Wątpliwości u mnie budziła zaś zmieniająca się narracja spółki. Chodzi głównie o długość tego okresu przejściowego. W momencie, kiedy biznes rosyjski był sprzedawany, spółka komunikowała, że ten okres ma potrwać maksymalnie kilkanaście miesięcy. W piątek pojawił się zaś termin do 2026 r. i podczas poniedziałkowej konferencji ten termin został też podtrzymany. Deklaracja prezesa Piechockiego o intencji zakończenia tej współpracy do IV kwartału 2024 r. w mojej opinii rozwiązuje jednak sprawę.

Dlaczego temat rosyjski ma aż takie znaczenie? Chodzi o wpływ na wyniki, czy jednak jest to bardziej sprawa wiarygodności i zaufania do spółki i tego, co faktycznie komunikuje?

Biorąc pod uwagę to, jak LPP poradziła sobie po wyjściu z Rosji, chodzi głównie o dynamiczny rozwój Sinsay, który zasypał tę dziurę niemal całkowicie, to wydaje mi się, że sam temat rosyjski jest mniej ważny, a jednak jest to sprawa potencjalnej utraty zaufania i to ona przede wszystkim odbiła się na notowaniach spółki w piątek.

Zaufanie buduje się latami, a można je stracić bardzo szybko. LPP jest w stanie to zaufanie relatywnie szybko odzyskać?

Wydaje mi się, że większość zaufania została jednak już odbudowana podczas poniedziałkowej konferencji. Faktem jest jednak, że nawet jeśli zarzuty firmy Hindenburg są całkowicie wyssane z palca i nieprawdziwe, to jednak właśnie LPP musi udowodnić, że nie jest „wielbłądem”.

W poniedziałek poznaliśmy także wstępne wyniki finansowe LPP. Jak należy je ocenić?

Wyniki finansowe to tak naprawdę już historia. One były takie, jakie miały być, i niewiele różniły się od naszych prognoz. Spółka jasno komunikowała, jak ma wyglądać końcówka roku, i tutaj zaskoczeń nie było. Będą one zaś bazą do dynamik i wyceny na kolejne okresy. Zwróciłbym jednak uwagę na coś innego. Podczas konferencji spółka podniosła prognozy sprzedaży na 2024 r. Do tej pory była mowa o 20 mld zł, teraz jest 21 mld zł całorocznych przychodów przy marży brutto wynoszącej 52–53 proc. Firma nieraz już udowodniła, że jest efektywna w tym, co robi, trzeba zatem zakładać, że dotrzyma słowa, a może nawet i przebije te prognozy. W naszej wycenie zakładamy niecałe 20 mld zł przychodów. Chcę także zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Prezes LPP powiedział w poniedziałek, że jest sobie w stanie wyobrazić podwojenie biznesu w ciągu trzech lat. Wydaje się to bardzo ambitne. My w naszych prognozach aż tak optymistyczni nie jesteśmy. Zakładamy podwojenie biznesu w pięć lat, ale cały czas przewidujemy, że firma ma potencjał do tego, aby rosnąć.

Akcje LPP mimo imponującego wzrostu w poniedziałek nie odrobiły całości piątkowych strat. Jest szansa, że w stosunkowo niedługim czasie do tego dojdzie?

To jest trudne pytanie, gdyż rynek ma to do siebie, że strach jest zawsze mocniejszy niż chciwość i rynek potrafi szybko spadać, a później mozolnie rosnąć. Jedno jednak można stwierdzić: piątkowa przecena spowodowała, że LPP była notowana z ponad 30-proc. dyskontem w stosunku do porównywalnych spółek. Obecne ceny to nadal ponad 20-proc. dyskonto. Sama skala przeceny była więc zdecydowanie za duża, nawet zakładając, że część tez z raportu firmy Hindenburg miałaby się potwierdzić.

Czy po tym, co się stało z LPP, nie będziemy też świadkami „polowania na czarownice”, czyli szukania spółek, które mogą być zaangażowane w sprzedaż na rynku rosyjskim, chociaż mogą mówić co innego?

Myślę, że nie można tego wykluczyć. Są zresztą firmy, które oficjalnie też się do tego przyznają. O ile z punktu widzenia moralnego wydaje się, że porzucanie rynku rosyjskiego jest jak najbardziej słuszne, o tyle biorąc pod uwagę jedynie liczby, takie decyzje nie zawsze są biznesowo uzasadnione. Każda firma musi sama podjąć decyzję, co tak naprawdę może zyskać i co stracić, i jakie będzie jej podejście do prowadzenia biznesu w Rosji.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności