Adwokat Mariusz Nowakowski, MLE, counsel w Zespole Postępowań Sądowych i Arbitrażowych kancelarii JDP
Obecnie realizowanych jest wiele umów, które były zawierane w innych realiach rynkowych, tj. wartość świadczeń stron uległa zmianie w wyniku zdarzeń (często nieprzewidywalnych), jakie nastąpiły po dojściu kontraktu do skutku. Cena bądź wynagrodzenie otrzymywane przez przedsiębiorcę w zamian za zaoferowane przez niego usługi czy też produkty tylko nominalnie odpowiada tej uzgodnionej w umowie. I odwrotnie, za produkt lub usługę płaci mniej, niż zapłaciłby, gdyby realizował zamówienie obecnie.
Czy przedsiębiorca wykonujący nierentowne umowy skazany jest na straty (często drastyczne), czy też istnieją jakiekolwiek instrumenty prawne, z których mógłby skorzystać celem poprawienia wyniku finansowego ww. umów? Czy kontrahent musi zgodzić się na zmianę umowy? Czy ciążą na nim jakiekolwiek obowiązki związane z przywróceniem równowagi kontraktowej? Okazuje się, że – niezależnie od treści danej umowy oraz tego, czy została zawarta między prywatnymi podmiotami czy też w trybie zamówienia publicznego – są możliwości pozwalające na skuteczne domaganie się zmiany warunków umownych.
W jakich sytuacjach waloryzacja jest obowiązkiem, a w jakich uprawnieniem?
Niejednokrotnie strony przygotowują się na zmianę wartości pieniądza i świadczeń w czasie. Do umów wprowadzane są klauzule „waloryzacyjne”, które automatycznie dostosowują wysokość wynagrodzenia do jego wartości uzgodnionej przez strony przy zawieraniu kontraktu. Oczywiście bardzo trudne jest przewidywanie przyszłych zmian warunków gospodarczych, a przede wszystkim wybór takiego wskaźnika waloryzującego, który w pełni (i bez opóźnień) odwzorowywałby tendencje rynkowe i ich wpływ na dany kontrakt. Jeżeli jednak takie postanowienia, realizujące obopólne interesy, udało się stronom wypracować, to co do zasady nie potrzebują one „zewnętrznych” rozwiązań prawnych przywracających równowagę kontraktową.