Od 1989 r. wolny rynek sztuki wykonał gigantyczną pracę! Niestety, nikt o tym nie mówi, nie ma publicznej dyskusji, żadnych podsumowań. Miał się ukazać raport portalu Artinfo.pl, podsumowujący 30 lat rynku sztuki, ale się nie ukazał. To był czas sukcesów, za parę lat nikt nie będzie o nich pamiętał.
W PRL-u najlepsze obrazy sztuki współczesnej kosztowały niewiele, najwyżej 100–300 dol. Można je było nieoficjalnie kupić bezpośrednio u artystów w ich pracowniach. Dziś sztuka współczesna osiąga rekordowe ceny, nierzadko jest to kilka milionów złotych. To wolny rynek wykreował artystów i zbudował ceny.
W państwowych galeriach w PRL-u cena prac artysty zależała głównie od jego przynależności do partii lub od tytułu naukowego na uczelni. Prace docenta wyceniane były wyżej od prac magistra sztuki, nawet jeśli się nie sprzedawały, a prace magistra były rozchwytywane. Nie funkcjonowały wtedy pojęcia popytu i podaży.
Więcej aukcji, wyższe obroty
Wolny rynek zdziałał cuda. W 2021 r. obroty na krajowych aukcjach sztuki wyniosły 634 mln zł. Przypomnę, że w 2020 r. zanotowano 380 mln zł. Wzrost rok do roku nastąpił aż o 66,7 proc. Wzrost nastąpił we wszystkich wskaźnikach.