Istnieje kilkadziesiąt rodzajów kamieni szlachetnych, a każdy z nich podlega innej wycenie, zależnej od barwy, wagi, kształtu i pochodzenia minerału. To sprawia, że kolorowe kamienie nie mają swojej międzynarodowej giełdy, takiej jak np. London Metal Exchange w przypadku metali szlachetnych.
A jest na czym zarobić – pod koniec ubiegłego roku podczas aukcji w Hongkongu szafir kaszmirski osiągnął cenę ponad 145 tys. dolarów za karat. Trzydzieści lat wcześniej za ten sam kamień płacono 12,5 tys. dolarów za karat, co daje stopę zwrotu na poziomie ponad 1000 proc. w ciągu 30 lat. Przykład tego szafiru jest mało reprezentatywny – kamień jest wyjątkowo pożądany.
– Obrót kamieniami szlachetnymi o wartości kolekcjonerskiej lub inwestycyjnej odbywa się niemal wyłącznie w sferze prywatnej. Większość kamieni po wydobyciu trafia od razu do sejfu kolekcjonerów, a nie na aukcje czy platformy obrotu – przyznaje Piotr Grzesiak, prezes Gem Capital.
Do najbardziej popularnych minerałów wśród inwestorów należą aleksandryt, szmaragd, opal, rubin, szafir, spinel i tanzanit – handel nimi jest powszechny (jak na tę klasę aktywów) również w Internecie. Wartość kamieni kolorowych określają certyfikowani eksperci zrzeszeni w międzynarodowych organizacjach (u nas to Polskie Towarzystwo Gemmologiczne i Stowarzyszenie Rzeczoznawców Jubilerskich), a także – w pewnym stopniu – popyt i podaż zgłaszane na aukcjach – podobnie jak w przypadku dzieł sztuki.
Mimo to różne instytucje podejmują próby standaryzacji rynku kamieni kolorowych. Od 2005 r. firma GemVal prowadzi wspólny indeks GemVal Aggregate Indeks oraz ponad 20 indeksów cen poszczególnych kolorowych kamieni. Co miesiąc są one aktualizowane na bazie 70 tys. rekordów otrzymywanych od ponad 140 handlowców internetowych, jubilerów i kolekcjonerów. Do wyliczenia wartości indeksu stosuje się model, uwzględniający m.in. odmiany klejnotów, wagi w karatach, intensywność koloru oraz inne cechy.