Rynek forex. Jak ujarzmić tę bestię?

Konkursy foreksowe pokazują, że na rynku walutowym można się szybko wzbogacić. Mało kto potrafi jednak skorzystać z tej możliwości.

Aktualizacja: 16.02.2017 03:42 Publikacja: 28.12.2012 12:00

Rynek forex. Jak ujarzmić tę bestię?

Foto: Fotorzepa, Radosław Pasterski

Tegoroczna edycja konkursu Forex BossaFX pokazała, jak trudnego wyzwania podejmują się inwestorzy próbujący swoich sił na rynku walutowym. Aż 73 proc. uczestników rankingu głównego (inwestowanie kwoty 1000 zł) zakończyło rywalizację ze stratą. W rankingu VIP (kwota 10 000 zł) odsetek przegranych był niewiele niższy i wyniósł 67 proc. Potwierdziły się zatem „czarne" statystyki Komisji Nadzoru Finansowego, według których w 2011 r. aż 82 proc. uczestników rynku zakończyło rok na minusie. Warto z tych liczb wyciągnąć kilka ważnych wniosków i postarać się, by ten nadchodzący rok, nie był już tak obfity w foreksowych bankrutów.

Blask zwycięzcy

Dlaczego, pomimo tak dużego odsetka przegrywających, forex wciąż cieszy się ogromną popularnością, a liczba brokerów rośnie jak grzyby po deszczu? Bo rynek ten daje nadzieje na sowite zyski, przy zaangażowaniu niewielkiego kapitału. Nikt nie patrzy na przegranych. Liczą się zwycięzcy, a ci mogą pochwalić się wynikami, które zawstydzą niejednego zarządzającego funduszu.

Zwycięzca rankingu głównego Forex BossaFX Roman Smolak (pseudonim Hydrofor), zarobił w ciągu pięciu tygodni 1480 proc. Przekładając to na realne kwoty, z 1000 zł „wycisnął" prawie 15 000 zł. W udzielonym „Parkietowi" wywiadzie zdradził, że kluczem do sukcesu było konsekwentne zamykanie pozycji przynoszących zyski (używał zlecenia typu stop podążający).

Jeszcze większe wrażenie robią wyniki Filipa (pseudonim konkursowy), uczestnika rankingu VIP. W?najlepszym momencie, czyli po trzech tygodniach rywalizacji, miał on na koncie prawie 450 000 zł, zaczynając od kwoty 10 000 zł. Na konferencji Profesjonalny Inwestor Filip przyznał, że jego przygoda z foreksem trwa od roku i na co dzień osiąga on równie dobre wyniki. Nie boi się ryzykować i ufa swojej intuicji.

Kopiuj, wklej

Skoro inni osiągają tak zawrotne zyski, to można dojść do wniosku, że ten foreksowy diabeł wcale nie jest taki straszny, jak go malują. Jest to jednak zbyt pochopna dedukcja. Nie każdy bowiem, tak jak Roman Smolak, potrafi utrzymać dyscyplinę i konsekwentnie działać według przyjętych zasad. Nie każdy wytrzymałby psychicznie obsunięcie kapitału rzędu 400 000 zł, które przytrafiło się Filipowi w czwartym tygodniu konkursu. Diabeł nie tkwi więc w samym rynku, ale w głowie i umiejętnościach inwestora.

Choć podczas trwania konkursu Filip na bieżąco relacjonował swoje zamiary dotyczące zajmowanych pozycji (umieszczał komentarze na stronie internetowej konkursu), nikomu nie udało się dorównać jego osiągnięciom. Dlaczego? Cudzej metody gry nie da się po prostu „skopiować i wkleić". Każdy musi wypracować własną strategię, skrojoną na indywidualną miarę. Niestety, to wymaga czasu, nawet kilku lat. Okres ten jest często okupiony finansowymi stratami i walką z własnymi emocjami. W ten sposób zdobywa się jednak doświadczenie, które przybliża do grona zwycięzców.

Gracze niecierpliwi, którzy otwierają rachunki licząc na zrobienie szybkiej fortuny, powinni oswoić się z wysokim ryzykiem porażki. Dopóki nie uświadomią sobie, że inwestowanie to ciężka praca, dopóty KNF będzie nas straszyła „czarnymi" statystykami.

[email protected]

Pięć zasad, które warto przyswoić przed przystąpieniem do gry

Udział naszej redakcji (pod pseudonimem „Drużyna Parkietu") w tegorocznej edycji konkursu Forex BossaFX okazał się nie tylko ciekawym wyzwaniem, ale przede wszystkim źródłem bardzo cennego doświadczenia. Podczas pięciotygodniowej rywalizacji poczuliśmy sporą dozę prawdziwych emocji związanych z inwestowaniem na foreksie. Poznaliśmy smak zysków i ból związany z ponoszeniem strat. Przekonaliśmy się na własnej skórze, dlaczego odstępstwa od przyjętych zasad są złą praktyką i dlaczego psychologia ma tak duże znaczenie dla inwestycyjnego sukcesu. Swoje pokonkursowe przemyślenia i refleksje spisaliśmy w formie pięciu zasad, które mogą pomóc innym inwestorom, stawiającym pierwsze kroki na rynku walutowym.

Zanim zaczniesz grać, opracuj kompletny plan

* Opracowanie planu gry to pierwszy i chyba najważniejszy etap inwestycyjnej przygody. Ów plan musi zawierać konkretne zasady otwierania i zamykania pozycji, sposób ustawiania linii obrony chroniącej nas przed stratami oraz metodę zarządzania kapitałem. Mając precyzyjnie zbudowaną strategię, maleje ryzyko, że dojdzie do sytuacji, w której nie będziemy wiedzieć, co zrobić. A właśnie takie sytuacje sprzyjają uleganiu emocjom i podejmowaniu pochopnych decyzji pod wpływem impulsu. Przygotowanie planu zapewnia więc psychiczny komfort, ułatwia utrzymanie dyscypliny i zwiększa szansę na zysk.

Poznaj swojego przeciwnika

* Rynek, na którym zamierzamy inwestować, trzeba traktować trochę jak wroga. Chcemy go pokonać, a żeby to uczynić, musimy najpierw dobrze go poznać. Mowa tu zarówno o kwestiach podstawowych, związanych ze specyfikacją danego instrumentu, jak również zaawansowanych, związanych z charakterystycznym zachowaniem kursu danego waloru. Do tych pierwszych zaliczają się: wielkość depozytu zabezpieczającego, dźwignia finansowa, szerokość spreadu oraz płynność. W drugim gronie należy wymienić zmienność kursu, reakcje na dane makroekonomiczne, cykliczność, korelacje z innymi rynkami. Lepiej poznać jeden rynek dokładnie niż kilka, ale pobieżnie.

Pozbądź się emocji, czyli nie patrz na te kreski

* Częstą przypadłością inwestorów jest baczne obserwowanie rynku zaraz po zajęciu pozycji. Wynika to z czystej troski o własny kapitał. Takie śledzenie migających słupków nie jest jednak korzystne, ponieważ dostarcza dodatkowych emocji i w razie niepomyślnych zmian kursu może skłaniać do pochopnych decyzji. Jeśli zlecenia realizacji zysków i stop loss są ustawione zgodnie z naszym planem, lepiej wyłączyć monitor i zająć się czymś innym.

Nic na siłę

* Kiedy kryteria otwarcia pozycji nie zostają spełnione, możemy przez dłuższy czas pozostawać poza rynkiem. Taka inwestycyjna absencja może drażnić i wywoływać pokusę, by nagiąć zasady, wejść na rynek lub poszukać okazji na innych instrumentach. Złamanie dyscypliny, choć czasem może się okazać zyskowne, na dłuższą metę może nas doprowadzić do bankructwa.

Inwestycyjne hobby

* Inwestowanie, przynajmniej dla początkujących graczy, powinno stanowić tylko dodatkowe źródło dochodu. Przy takim podejściu łatwiej wypracować sobie dystans do pieniędzy, co znacznie ułatwia ich pomnażanie.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych