Na małych spółkach będzie można zarobić

Analitycy uważają, że hossa w segmencie małych i średnich spółek będzie kontynuowana, dlatego warto część oszczędności zainwestować w fundusze akcji małych firm.

Aktualizacja: 08.02.2017 12:36 Publikacja: 09.08.2013 06:00

Na małych spółkach będzie można zarobić

Foto: Bloomberg

Indeksy małych i średnich spółek tylko w tym roku zyskały ponad 16 proc. Według ekspertów potencjał wzrostowy tego segmentu rynku jeszcze się nie wyczerpał, ponieważ w naszej gospodarce widać już pierwsze sygnały ożywienia, co w kolejnych kwartałach pozytywnie powinno się przełożyć na wyniki finansowe spółek.

Uwaga na zwyżki

Jednak ważne jest, żeby nie zwlekać zbyt długo z inwestycjami w tzw. misie, ponieważ im wyżej poszybują ich indeksy, tym taka lokata będzie bardziej ryzykowna. Wystarczy przypomnieć sytuację z roku 2006–2007, kiedy kapitał szerokim strumieniem płynął do funduszy małych i średnich spółek, a ceny ich jednostek w pierwszej połowie 2007 roku potrafiły w 2–3 miesiące wzrosnąć o ponad 20–30 proc. Wówczas niektóre TFI nie przyjmowały już nawet wpłat do funduszy MiŚS, ponieważ wartość ich aktywów przekraczała maksymalny dozwolony poziom (określony w statucie).

Radość inwestorów z wysokich zysków trwała jednak krótko. Przewartościowane akcje MiŚS od szczytu hossy do dna bessy straciły średnio około 70 proc.

Cechą charakterystyczną funduszy małych i średnich spółek jest to, że na spadkach notują one większe straty niż zwykłe fundusze akcyjne, ale w dłuższym okresie z reguły są bardziej zyskowne. Dlatego inwestycja w tzw. misie po dużych zwyżkach jest szczególnie ryzykowna. W tego typu aktywach lepiej ulokować kapitał, kiedy gospodarka wychodzi z dołka, a nie kiedy już jest bardzo rozpędzona i grozi jej przegrzanie. Dlatego wydaje się, że teraz jest dobry moment na takie inwestycje, pod warunkiem, że dokonamy właściwego wyboru funduszu, a najlepiej dwóch, trzech tego typu funduszy należących do różnych TFI, co zminimalizuje ryzyko błędu zarządzającego.

Jaki wybrać fundusz

Wybierając fundusz warto przeanalizować jego wyniki w poszczególnych latach (lub kwartałach), obejmujących zarówno hossę, jak i bessę. Co prawda wysokie historyczne stopy zwrotu nie gwarantują ich powtórzenia w przyszłości, ale zwiększają prawdopodobieństwo, że w kolejnych latach dany fundusz osiągnie dobre wyniki. Należy ostrożnie podchodzić do rozwiązań, które raz notują bardzo słabe, a innym razem –  świetne rezultaty na tle konkurencyjnych produktów. Zazwyczaj świadczy to o tym, że zarządzający podejmuje zbyt duże ryzyko. Główną miarą ryzyka jest właśnie zmienność cen jego jednostek – im jest ona wyższa w danym przedziale czasowym – tym fundusz jest bardziej ryzykowny.

Aby ocenić efektywność zarządzania funduszem, trzeba wziąć pod uwagę relację obu tych parametrów, czyli: zysku do ryzyka. Lepszy jest ten fundusz, który osiąga większy zysk przy niższym ryzyku.

Najlepsze fundusze małych i średnich spółek, które według firmy Analizy Online zasługują na uwagę inwestorów, to: Aviva Investors Małych Spółek,  PKO Akcji Małych i Średnich Spółek, a także: Noble Fund Akcji Małych i Średnich Spółek, PZU Akcji Małych i Średnich Spółek oraz Skarbiec Małych i Średnich Spółek.

Według Analiz Online najwięcej środków w tym roku wpłynęło do funduszu Noble Fund Akcji Małych i Średnich Spółek. W pół roku pozyskał on blisko 100 mln zł. To fundusz, który zgromadził najwięcej aktywów w porównaniu z innymi funduszami z grupy. Przez lata największy udział w jego portfelu  miały akcje spółek o średniej kapitalizacji, jednak w 2012 r. zarządzający zwiększył zaangażowanie w małe spółki. Sporo kapitału?płacili również inwestorzy do funduszu Aviva Inwestors Małych Spółek (ok. 70 mln zł). Jego aktywa w dużej mierze inwestowane są w spółki o małej kapitalizacji, niekwalifikujące się nawet do indeksu sWIG80.

Ważna jest dywersyfikacja

Fundusze małych i średnich spółek nie mogą być jedynymi aktywami w naszym portfelu. Należy je traktować jako jego uzupełnienie. Ich udział w portfelu akcyjnym nie powinien przekraczać 30 proc. Trzeba pamiętać, że to najbardziej ryzykowne rozwiązania, koncentrujące się na spółkach o mniejszej kapitalizacji, które są mało płynne. Oznacza to, że w przypadku kiedy inwestorzy masowo będą wycofywać środki z takiego funduszu, istnieje poważne ryzyko utraty płynności portfela, a więc aktywa w krótkim czasie mogą nie zostać spieniężone, ponieważ zarządzającym nie uda się sprzedać akcji na rynku, gdyż nie znajdą na nie nabywców.

[email protected]

Opinie:

Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec Holding

Na „misiach" można przyzwoicie zarobić

Fundusze małych i średnich spółek mogą się inwestorom, pamiętającym 2008 rok, kojarzyć niezbyt dobrze. Jednak mając na uwadze, że „misie" to nie 100-procentowo pewny sposób na zbicie fortuny, można na nich przyzwoicie zarobić. Obecnie podstawowym pytaniem jest, moim zdaniem, kiedy zainwestować w akcje, nie zaś „czy". W przypadku małych i średnich spółek ten czas, jak się wydaje, już się rozpoczyna. Będzie to jednak inwestycja obarczona wysokim poziomem ryzyka, o czym inwestorzy muszą pamiętać. Małe spółki są w stanie lepiej wykorzystać przyspieszenie w gospodarce, choć w przypadku niektórych to „lepiej" będzie oznaczało wydobycie się z długów i zysk operacyjny. Tak czy inaczej wyceny „misiów" mają potencjał do znacznie szybszego wzrostu niż „blue chipów". Akcjom, w tym akcjom małych i średnich, pomagać będzie także otoczenie niskich stóp procentowych, które utrzyma się jeszcze bardzo długo, choć w ich przypadku chodzi raczej o techniczny wpływ poprzez metody wyceny (DCF), a nie o koszty kredytu, który wykorzystują w mniejszym zakresie.

Andrzej Domański, zarządzający Noble Funds TFI

Hossa na spółkach o mniejszej kapitalizacji

Hossa na małych i średnich spółkach nie jest dziełem przypadku. Za przewagą papierów z sektora mWIG40 i sWIG80 przemawia szereg argumentów zarówno fundamentalnych, jak i płynnościowych. Przede wszystkim w skład mWIG40 wchodzą lepsze spółki. Uczestnikami tego indeksu są choćby LPP, CCC czy Integer – liderzy swoich branż, o rosnącej pozycji także na rynkach zagranicznych.  W indeksie spory udział mają spółki mediowe (Cyfrowy Polsat i TVN), które będą naturalnymi beneficjentami widocznego już ożywienia gospodarczego. Na tym tle, przyglądając się składowi WIG20, wyraźnie widać jego strukturalną słabość. Duży udział w indeksie blue chipów mają spółki z sektora energetycznego, przed którymi potężne (i nie zawsze uzasadnione rachunkiem ekonomicznym) nakłady inwestycyjne oraz rafinerie, które borykają się ze spadającymi marżami i oscylującym wokół zera dyferencjałem Ural - Brent. Duży udział w indeksie mają spółki z udziałem Skarbu Państwa, a to jak wiadomo nie pomaga. Także czynniki o charakterze płynnościowym przemawiają za „misiami". Niskie oprocentowanie depozytów skłania coraz więcej klientów do nabywania jednostek uczestnictwa w funduszach akcyjnych, a polscy zarządzający tradycyjnie przedkładają segment średnich spółek od WIG20, na którym karty rozdają inwestorzy zagraniczni. Czy nadal warto nabywać jednostki? Patrząc od strony fundamentalnej – tak. Choć w krótkim terminie nie można wykluczyć korekty, to widać, iż polska gospodarka powoli przyspiesza. Zagrożeniem dla rynku akcji jest „reforma" systemu emerytalnego, która może zatrzymać ich marsz ku górze.

Ożywienie w gospodarce sprzyja akcjom

Zdaniem wielu zarządzających w tym roku najlepsze wyniki zanotują fundusze koncentrujące się na średnich i małych spółkach. – Jest to uzasadnione, biorąc pod uwagę moment cyklu gospodarczego, w którym jesteśmy – w pierwszym kwartale polska gospodarka osiągnęła cykliczne dno i w kolejnych dynamika PKB będzie rosnąć. Poprawę w gospodarce w pierwszej kolejności powinny odczuć średnie i małe spółki – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Jego zdaniem nie można również pominąć przepływu środków do funduszy inwestycyjnych z lokat, których oprocentowanie sięga rekordowo niskiego poziomu (3–3,5 proc.). – Historycznie fundusze inwestowały znaczną część środków właśnie w średnie i mniejsze spółki, co wywoływało wzrost cen ich akcji. Na razie jednak inwestorzy nie kwapią się do ryzykownych inwestycji. Pamiętają bowiem to, co wydarzyło się w 2008 r. i – na mniejszą skalę – w trzecim kwartale 2011 r. – mówi Buczek. I dodaje, że obawia się jednak, że jeśli zwyżki będą kontynuowane, coraz więcej osób będzie podejmować coraz bardziej ryzykowne decyzje. Inni analitycy uważają, że zwyżki cen w dużej mierze będą zależeć od decyzji ministra finansów w sprawie OFE.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności