Wielu ekspertów porównuje ten typ zlecenia do składki w polisie ubezpieczeniowej, stanowi ono bowiem zabezpieczenie przed nadmierną stratą. Dziś będę kontynuował ten temat i przybliżę kilka kolejnych metod pozwalających znaleźć na wykresie dogodną linię obrony.
Znana metoda ustawiania stop loss bazuje na prostej średniej kroczącej. Wskaźnik ten wygładza wahania kursu poprzez ich arytmetyczne uśrednienie w przyjętym okresie. Przykładowo: dla dziesięciu sesji sumuje ceny zamknięcia z ostatnich dziesięciu dni i następnie dzieli wynik przez dziesięć. Im dłuższy będzie okres wskaźnika, tym linia średniej będzie gładsza i bardziej oddalona od wykresu ceny. Stop w trendzie wzrostowym należy umieszczać poniżej średniej, a w trendzie spadkowym powyżej. Należy jednak pamiętać, że nie ma uniwersalnego okresu dla średniej. Jego dobór zależy od zmienności cen, dlatego przed stosowaniem tej metody należy sprawdzić różne warianty i wybrać ten, który najlepiej „współpracuje" z wykresem.
Popularnym wskaźnikiem służącym do wyznaczania linii obrony są zniesienia Fibonacciego. Metoda ta zakłada, że kurs zmieni kierunek trendu, gdy korekta sięgnie (zniesie) 38, 50 lub 62 proc. wcześniejszego ruchu (wartości zniesień są zaokrąglone do jedności). Po wyliczeniu poziomu Fibonacciego zlecenie należy umieścić tuż poniżej otrzymanego pułapu (lub powyżej w trendzie spadkowym).
Ostatnim, bardzo popularnym i efektywnym podejściem jest stop oparty na wskaźniku zmienności ATR (średni prawdziwy zakres zmiany). Ideą tego podejścia jest taki wybór linii obrony, by uwzględniała przeciętny zakres wahań kursu w danym okresie (np. dziesięć sesji). Dzięki temu minimalizujemy ryzyko, że przypadkowe wahania wyrzucą nas z rynku. Do obliczenia tego zakresu, oprócz ATR, można wykorzystać odchylenie standardowe. Obliczoną wartość należy pomnożyć przez mnożnik (najczęściej stosuje się wielkości od 1,5 do 3) i uzyskany wynik odjąć od ceny wejścia na rynek (dodać, gdy stosujemy krótką sprzedaż). W ten sposób otrzymujemy poziom stop loss.
Opinia eksperta Fundacji im. Lesława A. Pagi
Kto zapłaci za wyborczą kiełbasę?