Kupować w dołku czy na szczycie? Oto jest pytanie

Przed tytułowym dylematem stają nierzadko zarówno początkujący, jak i doświadczeni inwestorzy. Korzystając z historycznych statystyk dla polskiego rynku akcji i opinii analityków, próbujemy rozwiać wątpliwości.

Aktualizacja: 06.02.2016 00:29 Publikacja: 05.02.2016 09:00

Wykres pokazuje wyniki strategii zakładającej kupno akcji, których notowania na koniec roku osiągnęł

Wykres pokazuje wyniki strategii zakładającej kupno akcji, których notowania na koniec roku osiągnęły przynajmniej roczne maksimum, i trzymanie ich w portfelu przez 12 miesięcy. Ostatnie pięć lat na GPW to czas, w którym WIG zaliczał trendy boczne, wzrostowe i spadkowe, więc jest to dobry poligon do testów. Okazuje się, że zwykłe kupowanie szczytów na tak niepewnym rynku było dobrym podejściem. Średnia roczna stopa zwrotu wynosi 4,2 proc., podczas gdy dla WIG jest to 0,8 proc. W dwóch przypadkach strategia pokonała rynek o ponad 20 pkt proc., w jednym wyraźnie przegrała o 19 pkt proc. (choć zarobiła) i w dwóch przegrała różnicą nie większą niż 9 pkt proc. Skumulowana pięcioletnia stopa zwrotu wynosi 9 proc., podczas gdy dla WIG jest to 2-proc. strata. Trafność strategii (odsetek spółek zyskujących) wyniosła średnio 55 proc.

Foto: GG Parkiet

Tydzień temu pisaliśmy w tym miejscu, że po dokonaniu analizy fundamentalnej spółek należy wyselekcjonować perspektywiczne firmy i zbudować z nich portfel o odpowiednim stopniu dywersyfikacji. Do całego procesu decyzyjnego należy jeszcze dołożyć przynajmniej jeden element, a mianowicie sposób wyboru momentu kupna akcji. Skupimy się dziś na dwóch przypadkach – wchodzeniu na rynek, gdy notowania wybijają nowe szczyty lub w sytuacji, gdy szukają dna.

Długie trendy

– Kupując akcje, gdy cena osiąga nowy szczyt, korzystamy z tzw. efektu momentum. Zakładamy tu, że pozytywne tendencje będą utrzymane. Oczywiście rynek w ten sposób zazwyczaj dyskontuje poprawę wyników danej spółki, więc w naszej inwestycji także przyjmujemy, że raportowane rezultaty wypełnią albo przewyższą konsensus prognoz. Wydaje się, że analizowana obok strategia dobrze działa w krótkim i średnim terminie – tłumaczy Michał Krajczewski, analityk BM Banku BGŻ BNP Paribas. Choć nowe maksima notowań mogą sprawiać wrażenie wykupionego rynku, analitycy sugerują, by nie ulegać takiej iluzji. – Trendy trwają dłużej, niż komukolwiek może się wydawać. Aby nie szukać daleko przykładu, wystarczy rzucić okiem na notowania złotego. W lipcu 2014 r. odbijaliśmy się od wsparcia i psychologicznej bariery 3 zł za dolara. Następnie zanotowaliśmy 12 tygodni wzrostowych z rzędu, dochodząc do poziomu 3,4 zł. Większość głosów była zgodna: „to już zbyt wysoko", „pora na umocnienie ". Co było dalej? Poziom 4 zł za dolara już nikogo nie dziwi. Trend pokazał swoją siłę – zauważa Tomasz Wiśniewski, ekspert Investment University, TMS Brokers. Analityk podkreśla jednocześnie, że trend trwa dopóty, dopóki nie ma sygnałów do odwrotu płynących z analizy technicznej. – Ta nieszczęsna maniera sprzedawania maksimów doprowadziła wielu inwestorów do strat. Sprzedawać wysoko? Owszem, ale po uzyskaniu wystarczającej puli sygnałów, jak formacja techniczna. Natomiast kiedy wkraczamy w nowy teren najwyższych cen, nie ma sensu stawać naprzeciwko „watahy chciwych gości w czerwonych szelkach", to samobójstwo – dodaje Wiśniewski.

Kupowanie słabości

Z zebranych przez nas statystyk dla polskiego rynku akcji dla ostatnich pięciu lat (patrz wykresy obok) wynika, że kupowanie rocznych maksimów dawało rzeczywiście znacznie lepsze rezultaty niż kupowanie dołków. Mało tego, podejście pokonało też nieznacznie szeroki rynek. Nasza analiza nie przekreśla oczywiście sensu kupowania po cenach minimalnych, ale pokazuje, że jest to podejście obarczone większym ryzykiem. – W przypadku inwestorów długoterminowych, posiadających horyzont co najmniej kilkuletni, podejście kontrariańskie może być bardziej opłacalne Jest ono jednak bardziej ryzykowne w krótkim odstępie czasu, ze względu na to, że bardzo trudno jest „złapać" dokładne dno notowań – mówi Krajczewski. Z kolei Tomasz Wiśniewski stanowczo uważa, że nigdy nie powinno się grać przeciwko rynkowej sile.

Obaj eksperci radzą jednak, by strategię kupowania ekstremów cenowych wzbogacić o inne kryteria, które mogą poprawić zyskowność. – Tak jak w przypadku każdej strategii, podejście momentum cenowego najlepiej wspierać również analizą fundamentalną, która powinna potwierdzać pozytywne tendencje w wynikach spółki. Warto również przyjrzeć się, czy dany podmiot nie jest notowany ze zbyt dużą premią względem konkurencji, co może ograniczać potencjał wzrostowy. Wreszcie dywersyfikacja portfela pomoże także ograniczyć ryzyko nietrafionej inwestycji – mówi Krajczewski. Z kolei Wiśniewski zauważa, że kupowanie na szczytach to część znanego podejścia CAN SLIM Williama O'Neila. – Można więc zastosować całe podejście słynnego inwestora. Możemy także wziąć pod uwagę analizę techniczną i kupować szczyty tylko po wybiciu górą z jakiejś formacji technicznej, typu trójkąt zwyżkujący lub symetryczny. Możemy też posiłkować się wolumenem, kupując tylko tam, gdzie ustanowienie nowych maksimów nastąpiło przy dużym zaangażowaniu inwestorów – radzi ekspert.

[email protected]

Opinie

Mateusz Stencel, analityk, ING Securities

Na giełdzie taniej nie znaczy lepiej

Strategia kupowania spółek, których kursy wyznaczają nowe maksima, ma tę przewagę, że gramy zgodnie z trendem. W przypadku takich spółek nie ma inwestorów, którzy trzymają stratne pozycje (wszyscy zarabiają), co prowadzi do mniejszej podaży akcji. Łatwiej wtedy o kolejny wzrost. Istotny jest też free float danej spółki. W sytuacji mniejszej liczby akcji często można spotkać „luki" w arkuszu zleceń, co tylko potęguje ruch w górę. Kluczowa jest też odpowiedź na pytanie, dlaczego dany walor zyskuje. Najlepiej jest wtedy, gdy nowe maksima są pokłosiem dobrych wyników finansowych, czyli gdy mają uzasadnienie w fundamentach. Przykładem może być spółka Puławy, która osiągnęła swoje maksima z końcem listopada 2015 r. Pokonanie historycznego szczytu, mała podaż akcji i uzasadnienie w fundamentach (przekroczenie prognoz wyników za III kw.) skutkowały 30-proc. wzrostem ceny mimo słabej koniunktury rynkowej. Strategia inwestowania w spółki wzrostowe jest odpowiednia dla inwestorów, którzy dobrze się czują z takimi spółkami. Zdecydowana większość inwestorów preferuje akcje „tanie", które mają w przyszłości zmienić swoją tendencję. Należy mieć na uwadze to, że giełdowy rynek nie jest miejscem, gdzie taniej znaczy lepiej. Uważam, że na rynku zdecydowanie łatwiej zarobić, kupując spółki drogie w celu odsprzedaży ich jeszcze drożej, niż kupować tanio, licząc, że sprzedamy drogo. Nigdy nie wiadomo, jak długo będzie trwał trend. Maksimum roczne nie jest ceną, która może ograniczać dobrą spółkę. Dlatego należy założyć, że trend trwa do czasu, aż pojawią się sygnały jego zakończenia.

Piotr Neidek, analityk, DM mBanku

Kupuj siłę, a sprzedawaj słabość

Jedna z głównych zasad, którymi rządzi się proces inwestowania, mówi, aby kupować siłę, a sprzedawać słabość. Skoro popyt wciąż pojawia się na szczytowych poziomach notowań, należy wychodzić z założenia, że akcje cały czas są warte zachodu, tzw. silnych rąk. A skoro istnieje grupa inwestorów skupująca papier, prawdopodobieństwo ewentualnej przeceny i porażki jest znacznie mniejsze. Stąd wniosek, że łatwiej, czy też bezpiecznej, kupować szczyty, niż zbierać przecenione akcje z niskich poziomów cen.

Innym, jakże ważnym, argumentem przemawiającym na korzyść tej strategii jest naturalna skłonność człowieka do tworzenia i postępu. Zdecydowanie łatwiej grać według zasad natury, gdzie kluczowym procesem jest rozwój. Kiedy widać czerwień w tabeli notowań, pojawia się strach i automatycznie włączają się wewnętrzne procesy defensywne. Natomiast widzącemu zieleń oraz nowe szczyty psychika zezwala na podjęcie decyzji kupna czegoś, co widać, że drożeje –  pojawia się tzw. popyt spekulacyjny, będący jednym z podstawowych elementów funkcjonowania rynków finansowych.

Należy jednak pamiętać, że aby strategia kupowania szczytów była maksymalnie skuteczna, potrzebne jest wsparcie w postaci rzetelnej analizy fundamentalnej, ujmującej najważniejsze wydarzenia mogące wystąpić dopiero w przyszłości. Nie wystarczy niska wartość wskaźnika P/E czy też szacunek EBITDA. Potrzebne jest dyskonto wysoce prawdopodobnych wydarzeń, które dopiero nadejdą. A to jest zadanie tylko dla giełdowych orłów...

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę