Złoty nie przestaje zaskakiwać. Siłę naszej waluty widać w szczególności w stosunku do dolara amerykańskiego. W ubiegłym tygodniu para USD/PLN znalazła się przy poziomie 3,66, czyli najniżej od sierpnia 2015 r. – Ostatnia aprecjacja złotego względem dolara związana jest m.in. ze słabością amerykańskiej gospodarki. Według inwestorów w tym roku podwyżki stóp procentowych możemy już nie zobaczyć (ewentualnie dopiero w grudniu). Z tego też względu wyprzedaż dolara amerykańskiego przybrała charakter globalny – zauważa Mateusz Groszek, analityk Admiral Markets.
Złoty, chociaż już nie aż tak mocno, zyskuje także w stosunku do euro. Para EUR/PLN znowu zjechała w okolice poziomu 4,20.
– Ostatnie umocnienie złotego na światowym rynku walutowym to pokłosie zmiany nastawienia wobec rynków wschodzących, które okazały się stosunkowo zachęcające dla szerokiej rzeszy inwestorów – uważa Kornel Kot, analityk w TMS Brokers. Problem jednak w tym, że prognozy na najbliższe miesiące mówią raczej o deprecjacji naszej waluty, a nie jej umocnieniu. Wiarę w złotego wykazują nieliczni.
Scenariusz pesymistyczny
Widać to chociażby po typach analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg. Ich średnia prognoza mówi, że na koniec III kwartału za dolara trzeba będzie zapłacić 3,79 zł. Euro z kolei ma kosztować 4,22 zł.