Zacznijmy od hossy w Stanach Zjednoczonych. S&P500, główny indeks amerykańskiego rynku, rośnie nieprzerwanie. Czy środowy spadek może być zapowiedzią ostudzenia emocji i korekty?
Jesteśmy w trakcie sezonu publikacji kwartalnych wyników finansowych przez spółki i taki okres rządzi się swoimi prawami, inwestorzy ulegają krótkoterminowym wahaniom nastrojów, patrzą, czy spółki pobiły oczekiwania analityków, czy im nie sprostały. W środę mieliśmy słabszy dzień, bo czołowe firmy, np. Boeing, rozczarowały wynikami. Nie chodzi o to, że wyniki były gorsze rok do roku, ale nie sprostały wyśrubowanym oczekiwaniom analityków.
Czy kolejne firmy też mogą tak zaskakiwać inwestorów? Spółki, które do tej pory opublikowały sprawozdania, raczej przebijały oczekiwania.
Tak, więc ta spadkowa sesja była wyjątkiem od reguły. McDonald's czy Caterpillar podały bardzo dobre rezultaty, co pociągnęło kursy w górę. Generalnie firmy publikują wyniki lepsze od oczekiwań analityków. Warto zauważyć, że spółki przemysłowe mają lepsze rezultaty, odbijają po słabszym 2016 r. Ten trend może być w przyszłości kontynuowany, bo bazy wcale nie są zbyt wysokie wobec szczytu cyklu.