Kamil Maliszewski, DM mBank. Czy Włosi pogrążą gospodarkę Unii Europejskiej?

Kamil Maliszewski, ekspert DM mBanku, był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Tematem rozmowy była słaba kondycja włoskiej gospodarki i jej możliwe konsekwencje dla rynków.

Publikacja: 05.10.2018 15:07

Kamil Maliszewski, ekspert DM mBanku

Kamil Maliszewski, ekspert DM mBanku

Foto: parkiet.com

Od tygodnia Włochy są pierwszym rozgrywającym jeśli chodzi o rynkowe ryzyka. Proszę w skrócie wyjaśnić, dlaczego nagle zaczęliśmy się tak bardzo obawiać tego, co dzieje się na Półwyspie Apenińskim?

Kamil Maliszewski: Trzeba się cofnąć do wyborów, które przyniosły bardzo trudne rozstrzygnięcie. Powstała bowiem dość eklektyczna koalicja. Mamy u steru dwie partie, które łączy populizm, z tym że jedna reprezentuje interesu bogatej północy, a druga jest przedstawicielem biednego południa. Bo pod względem gospodarczym Włochy są bardzo podzielone, a aktualny rząd próbuje dogodzić wszystkim, realizując swoje obietnice wyborcze. Doszło więc do momentu planowania budżetu, który musi być notyfikowany do Komisji Europejskiej (KE) wraz z planem na lata kolejne. Termin na te ustalenia to 15 października. Rynki zaczęły się więc zastanawiać, jak będzie ten budżet wyglądał, zwłaszcza, że Włosi mają dług publiczny na poziomie ok. 130 proc. PKB. Oczywiście KE oczekiwała redukcji wydatków, a tymczasem dowiedzieliśmy się, że Włosi planują swój deficyt znacznie powiększyć. Pojawiły się więc napięcia, wymiany zdań i czekamy teraz niecierpliwie na oficjalne propozycje włoskiego rządu.

Nikt by się o włoski budżet nie martwił, gdyby nie fakt, że ich gospodarka nie jest w najlepszej kondycji. Prof. Borowski mówił nawet ostatnio w Parkiet TV, że ona wręcz stoi w miejscu. Pan się zgadza z tą diagnozą?

Od początku lat 90-tych Włosi rozwijają się wolniej niż inne, duże gospodarki europejskie. W latach pokryzysowych tempo wzrostu PKB nie przekraczało 1 proc. W tym ekonomicznym wyścigu Włosi zdecydowanie zostali w tyle. Powodów tego stanu rzeczy jest dużo, ale to co najbardziej martwi inwestorów to fakt, że Włochy są naprawdę dużą gospodarką. To trzecia siła w strefie euro. Jeżeli więc tutaj dojdzie do kryzysu, to będzie on bardzo trudny do udźwignięcia dla całej wspólnoty.

Wspomina pan o przyczynach stagnacji. Czy można wskazać pewne kluczowe czynniki, które spowodowały, że sytuacja gospodarcza Włoch wygląda tak, a nie inaczej?

Przede wszystkim jest to problem z konkurencyjnością, który wynika z wielu aspektów. Włochy są bardzo niewydolnym państwem, jeśli chodzi o administrację. Według badań OECD w gronie krajów starej Unii wypadają pod tym względem najgorzej. Jest tam bardzo duża biurokracja. Firmy mają problemy z pozwoleniami na budowę, czy chociażby z zatrudnianiem nowych pracowników. Okazywało się bowiem, że kontrakty na czas nieokreślony byłyby trudne do rozwiązania. Do tego dochodzą problem demograficzny, problemy ze ściągalnością podatków, niewydolny i rozdrobniony system bankowy, a także wspomniane już różnicę między północą, a południem. Na południe od Rzymu większość wskaźników wygląda jeszcze gorzej – więcej korupcji, mniejsza zamożność ludzi, gorsza infrastruktura. Mamy więc podzielony gospodarczo kraj, który wymaga transferów wyrównujących.

Czy kiepska sytuacja gospodarcza w połączeniu z populistycznym rządem to mieszanka, która grozi nam powtórką „greckiej tragedii" z 2011 r.?

Na ten moment wydaje się, że nie. Ja osobiście mam jednak ogromne obawy o rozwój tej sytuacji. Patrząc bowiem na propozycje, które padają – coś na kształt dochodu obywatelskiego, cofnięcie całkiem sensownej reformy emerytalnej, obniżki podatków – wydaje mi się, że plany obecnego rządu są po prostu nierealistyczne. Oczywiście pojawiły się informacje, że deficyt będzie spadał w kolejnych latach, ale pytanie – przy jakim tempie wzrostu PKB? Włosi zakładają, że to będzie 1,5-1,6 proc., tymczasem w ostatnich latach nie byli w stanie przekraczać 1 proc. A pamiętajmy, że szczyt koniunktury w strefie euro mamy raczej za sobą. Jeśli Włosi zdecydują się pójść na kolizyjny kurs z UE, to zaraz będziemy mieć obniżkę ich ratingów, co w efekcie spowoduje jeszcze większy koszty obsługi ich długu. I wtedy byłaby to ścieżka podobna do tej greckiej sprzed kilku lat.

Może to jest jednak przypadek typu „za duży, żeby upaść"? Włosi to znacznie większa gospodarka niż Grecja i myślę, że Wspólnota nie dopuści tutaj do pogłębienia kryzysu.

Wszystkim zależy na tym, by sytuacja we Włoszech się nie pogorszyła. Oni są bowiem bardzo mocno powiązani gospodarczo w ramach Unii, a z resztą świata te zależności są już mniejsze. Kraje Beneluksu, Francja, czy Niemcy, straciły by bardzo dużo, gdyby zrealizował się czarny scenariusz. Pytanie tylko czy można Włochów powstrzymać, jeśli uparcie będą chcieli zwiększać deficyt. Myślę, że zatrzymać grecki kryzys było łatwiej, niż ten włoski. To jest bowiem inna skala.

Werbalne potyczki polityków pokazują, że skala problemu jest nie mała. Myśli pan, że pojawiające się miedzy wierszami scenariusze wyjścia ze strefy euro są realne?

Włosi na pewno nie są gotowi na wychodzenie ze strefy. Koszt obsługi ich długu bardzo spadł dzięki temu, że mają wspólną walutę. Gdyby wrócili do własnej, to obciążenie mogłoby wzrosnąć dwukrotnie. Wydaje mi się zatem, że słowa polityków to tylko straszenie, i że uda się wypracować jakieś porozumienie po wspólnych rozmowach. Reakcja rynków, która w porównaniu z 2011 r. jest znacznie łagodniejsza, sugeruje, że inwestorzy też liczą na wypracowanie wspólnego stanowiska.

W optymistycznym wariancie Włosi ustąpią i obniżą planowany deficyt, czy mamy liczyć na to, że ich PKB faktycznie zacznie rosnąć w tempie 1,5-1,6 proc.?

W obietnice Włochów dotyczące PKB bym nie wierzył, zwłaszcza, że KE podchodzi do nich sceptycznie i twardo je weryfikuje. Liczę na to, że nie pojawi się żaden zewnętrzny czynnik pogarszający tę sytuację, a Włochom uda się po prostu trwać przy obecnej sytuacji, bez zmiany deficytu.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę