Osoby prognozujące mogą się sprawdzić m.in. w konkursie Hybrid Forecasting Competition. Pan w kategorii makroekonomia i finanse zajął w nim ostatnio pierwsze miejsce na 500 zgłoszeń i był piąty w klasyfikacji ogólnej. Jaki jest pana przepis na sukces w prognozowaniu? Czy w ogóle prognozowania da się nauczyć?
Moim zdaniem można się tego nauczyć. Kluczowe są dwie rzeczy. Po pierwsze doświadczenie. Prognozowania uczymy się właśnie poprzez prognozowanie i późniejsze sprawdzanie wyników, tego, czy prognozy się spełniają. Druga ważna rzecz to jest warsztat. Do prognozowania trzeba podejść systematycznie.
Na początku trzeba zobaczyć, czy pytanie, na które chcemy znaleźć odpowiedź, w ogóle ma sens. Poza tym musimy dokładnie przeczytać pytanie i dokładnie na nie odpowiadać, a nie na naszą interpretację tego pytania. Wiele osób ma tendencję do przykładania nadmiernej wagi do swojej opinii i doświadczeń. Poza tym w przypadku trudnych i złożonych zagadnień staramy się je rozłożyć na czynniki pierwsze.
Pojawią się jednak głosy, że prognozowanie to trochę wróżenie z fusów i większe znaczenie ma szczęście niż faktyczna wiedza. Pan się z tym zgadza?