Wyniki wyborów parlamentarnych nie zaskoczyły rynku. A jak pan je ocenia?
Zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości dały trzy czynniki. Pierwszy to uszczelnienie pobierania podatku VAT, w czym jest spora zasługa tej partii. Dwa kolejne, czyli doskonała koniunktura na całym świecie i napływ miliona imigrantów do Polski, były już poza kontrolą PiS, a powodowały, że równowaga budżetowa jest do dziś niezachwiana. Wydaje się, że te czynniki się wyczerpały. Najniżej wiszące owoce, jeśli chodzi o poprawę ściągalności podatków, zostały już zerwane, koniunktura wyraźnie spowalnia i nie należy się spodziewać już tak wielu kolejnych imigrantów. Następne cztery lata będą już bardziej wymagające dla partii rządzącej. Do tej pory rządzącym niemal wszystko się udawało i zapewne wzrosła u nich wiara w swoje możliwości. Stąd będą chcieli kontynuować te zbyt hojne programy, które mogą zaburzyć równowagę budżetu. Poczekajmy na zapowiedzi zwycięzców co do tego, jak będzie wyglądał program PiS na kolejne cztery lata.
Przed weekendem odbył się szczyt USA–Chiny. Jakie wnioski powinni z niego wyciągnąć inwestorzy?
Wojna handlowa jest zdecydowanie tym, co rozgrzewa rynki, a to, co wydarzyło się w piątek, moim zdaniem jest rozczarowujące dla inwestorów. Dziwi mnie jak na razie spokojna reakcja rynków, bo według mnie nie osiągnięto żadnego porozumienia. Zobowiązanie Chin do zakupów większej ilości jedzenia czy też odroczenie przez USA wprowadzenia ceł, które miały zacząć obowiązywać 15 października, traktuję raczej jako chęć prowadzenia dalszych rozmów, a nie jakiekolwiek porozumienie. Trzeba to włożyć w szerszy kontekst i sięgnąć półtora roku wstecz, kiedy to rozpoczęła się wojna handlowa. To nierozwiązywalna kwestia. Tu nie chodzi o zakupy aut czy produkcję elektroniki, ale o supremację w świecie. Nie sądzę, by Chiny były skłonne do jakichkolwiek ustępstw, które oddalałyby je od dominującej pozycji na świecie. Chiny tak naprawdę – z krótkimi przerwami w historii – są największą gospodarką od trzech tysięcy lat i one patrzą na sprawę właśnie z tej perspektywy. Stąd jakiekolwiek porozumienia Chiny–USA będą miały charakter taktyczny i żadne mocarstwo nie pójdzie na daleko idące ustępstwa.
Można liczyć na ustępstwa Donalda Trumpa w związku z przyszłorocznymi wyborami?