Znamy już oficjalne wyniki wyborów. Patrząc na to, co działo się w poniedziałek i we wtorek na rynku, można dojść do wniosku, że inwestorzy przyjęli wyniki z dużym spokojem.
Zgadza się. Inwestorzy spodziewali się takich wyników, był to dla nich scenariusz bazowy. Wyniki wyborów nie przekładają się więc bezpośrednio na to, co dzieje się z notowaniami. Oczywiście można sobie zadać pytanie, co będzie dalej. Nie wiadomo, jak będzie wyglądał skład rządu, jak będzie wyglądał nadzór nad spółkami Skarbu Państwa i czy jest nadzieja na większe dywidendy. W kolejnych miesiącach może się więc okazać, że wybory przyniosą jakieś konkretne rozstrzygnięcia.
Oceniając cały ten rok na warszawskiej giełdzie, raczej trudno zaliczyć go do udanych. Do końca 2019 r. mamy niecałe trzy miesiące. Czy jest szansa na nieco większy optymizm?
Największe znaczenie dla warszawskiej giełdy będzie miało to, co będzie się działo w skali globalnej. Ważne będzie to, co wydarzy się w kwestii brexitu, a także dalsze informacje w sprawie wojny handlowej. Końcówka roku może być więc albo bardzo dobra, albo wręcz przeciwnie. Inwestorzy żyją w niepewności i te scenariusze mogą być naprawdę bardzo różne.
A czy wierzy pan w to, że rok 2020 może być rokiem akcji? Czy jest szansa na przełom na GPW? Są przecież czynniki, które pozwalają patrzyć z nieco większym optymizmem w przyszłość. Mam tutaj na myśli przede wszystkim program PPK.