Taksonomia: zielony system finasowania spółek

Unijna taksonomia działalności zrównoważonej środowiskowo jest fundamentem systemu zrównoważonych finansów.

Publikacja: 20.09.2020 20:40

Piotr Biernacki Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych Prezes Zarządu Fundacji Stand

Piotr Biernacki Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych Prezes Zarządu Fundacji Standardów Raportowania

Foto: materiały prasowe

Choć będziemy ją stosować już niedługo, to nadal bardzo mało jest publikacji, które tłumaczyłyby, jak fundamentalnie zmieni ona naszą rzeczywistość gospodarczą. Postaram się choć częściowo wypełnić tę lukę w niniejszym artykule.

Po co stworzono taksonomię?

Banki, fundusze, ubezpieczyciele od lat w coraz większym stopniu zajmują się zrównoważonymi finansami. Ma to dwie przyczyny. Po pierwsze, oczekują tego ich klienci. Coraz bardziej obchodzi ich, czy inwestowane przez nich oszczędności nie trafiają do spółek pogłębiających kryzys klimatyczny lub łamiących prawa człowieka. Po drugie, instytucje finansowe przeanalizowały ryzyka i doszły do wniosku, że niepowstrzymane zmiany klimatu niosą ze sobą wiele poważnych zagrożeń. Mogą one zaszkodzić nie tylko pojedynczym przedsiębiorstwom, ale też całym branżom i samemu systemowi finansowemu.

Kolejnym krokiem było coraz bardziej świadome kierowanie środków na finansowanie tych spółek i projektów, które są prowadzone w sposób zrównoważony. Samodzielne określanie kryteriów definiujących, co jest zrównoważone, a co nie, doprowadziło jednak do potężnego szumu informacyjnego na rynku. Po rozwiązanie tego problemu sektor finansów zwrócił się do regulatora. Można powiedzieć, że instytucje finansowe poprosiły Komisję Europejską, by stworzyła swego rodzaju Ecolabel dla sektora finansowego albo coś podobnego do klas energetycznych dla sprzętu AGD. Te unijne systemy oznaczeń produktów pozwalają każdemu klientowi zorientować się, czy interesujący go produkt spełnia określone kryteria.

Dla klienta detalicznego instytucji finansowej taksonomia będzie właśnie odpowiednikiem Ecolabel albo naklejek na lodówkach i pralkach z kolorowymi paskami informującymi, jak efektywny energetycznie jest dany sprzęt. Kupując jednostki uczestnictwa w odpowiednio oznaczonym funduszu inwestycyjnym, klient będzie wiedział, że zostaną one zainwestowane np. tylko w spółki, których działalność jest co najmniej w 80 procentach zgodna z taksonomią, czyli zrównoważona środowiskowo. A inny fundusz może inwestować w spółki, których działalność jest zgodna z taksonomią co najmniej w 50 lub 30 procentach. Albo biorąc udział w publicznej ofercie zielonych obligacji, inwestor będzie miał pewność, że pozyskane środki trafią na inwestycję w pełni zrównoważoną środowiskowo.

Taksonomia znacząco uprości komunikację na temat zagadnień ESG z klientami i doprowadzi do większej przejrzystości w tym zakresie. Pomoże ona także zwalczać inwestycyjny greenwashing, czyli udawanie, że dba się o zagadnienia środowiska naturalnego. Dziś, przy pełnej dowolności stosowanych kryteriów i oznaczeń, mogę prowadzić fundusz inwestujący w energetykę węglową i spółki paliwowe i nazwać go „zielonym" na podstawie własnych, choćby całkowicie abstrakcyjnych kryteriów. Za niespełna półtora roku takie pole do nadużyć zniknie.

Majstersztyk legislacyjny

Najciekawsze w taksonomii jest jednak to, jak ona będzie działała. Rozporządzenie wprowadzające ją jest bardzo proste i ustanawia jeden główny obowiązek dla funduszy. Tu niezbędna jest krótka dygresja: rozporządzenie zawiera szczegółową listę osób prawnych, które obowiązuje; chodzi o różne instytucje inwestujące w różnego rodzaju podmioty prowadzące działalność gospodarczą; dla uproszczenia będę dalej pisał o funduszach (tych podmiotach, które inwestują) i spółkach (tych podmiotach, które prowadzą „normalną" działalność gospodarczą i w które inwestują fundusze).

Zgodnie z rozporządzeniem fundusz ma obowiązek ujawnić, jaki odsetek środków zainwestował w działalność gospodarczą zrównoważoną środowiskowo. Dalej rozporządzenie definiuje, co to jest działalność gospodarcza zrównoważona środowiskowo. To działalność, która spełnia łącznie trzy kryteria. Po pierwsze, istotnie przyczynia się do realizacji jednego z sześciu celów. Te cele to: przeciwdziałanie zmianom klimatu, adaptacja do zmian klimatu, ochrona zasobów wodnych, przejście na gospodarkę o obiegu zamkniętym, zapobieganie zanieczyszczeniom i ochrona bioróżnorodności. Po drugie, działalność nie może istotnie szkodzić żadnemu z pozostałych pięciu celów. Po trzecie, musi ona być prowadzona w sposób zapewniający przestrzeganie określonego katalogu praw człowieka.

Proste? Wybitnie! Precyzyjne? Ani trochę. Na poziomie zapisów samego rozporządzenia nie da się określić, czy działalność prowadzona przez daną spółkę spełnia te trzy kryteria czy nie. Do tego służy właśnie taksonomia. Jest ona zbiorem bardzo szczegółowych kryteriów, które w sparametryzowany sposób doprecyzowują ogólnie przedstawione w rozporządzeniu kryteria. Taksonomia jest sporządzona odrębnie dla każdej branży, sektora lub rodzaju działalności gospodarczej. Przykładowo taksonomia określa, że wytwarzanie aluminium może zostać uznane za istotnie przyczyniające się do realizacji celu pierwszego (przeciwdziałanie zmianom klimatu), jeśli w jego produkcji nie emituje się więcej niż 1,514 tony ekwiwalentu dwutlenku węgla na tonę produktu oraz nie zużywa się więcej niż 15,29 MWh energii elektrycznej na tonę produktu lub intensywność emisyjna energii elektrycznej zużywanej do wytwarzania produktu nie przekracza 100 g CO2e/kWh. Albo taksonomia wskazuje, że budowa nowych budynków nie szkodzi istotnie celowi czwartemu (przejście na gospodarkę o obiegu zamkniętym), jeśli co najmniej 80 proc. odpadów innych niż niebezpieczne powstających na placu budowy jest przystosowanych do ponownego użycia lub recyklingu.

Spółki przygotowują dane...

Znając szczegółowe kryteria wskazane w taksonomii, spółka powinna policzyć, jaki odsetek jej przychodów pochodzi z działalności zrównoważonej środowiskowo, czyli zgodnej z taksonomią. W idealnym świecie i w bardzo prostej spółce byłoby to może łatwe, ale przecież rzadko się zdarza, żeby spółka wytwarzała tylko jeden produkt, w jednym zakładzie produkcyjnym i jednym procesie technologicznym. W praktyce będzie to wymagało szeregu obliczeń i weryfikacji wielu kryteriów. Na końcu tego procesu powinniśmy jednak otrzymać jedną liczbę, określającą np., że 62,5 proc. naszych przychodów w raportowanym roku było zgodnych z taksonomią. Dodatkowo trzeba podać rozbicie według sześciu celów określonych w rozporządzeniu, czyli ile procent przychodów pochodzi z działalności przyczyniającej się w istotny sposób do realizacji celu pierwszego, ile procent do celu drugiego itd. Wartości nie muszą się sumować do ogólnego odsetka zgodności z taksonomią, bo przecież jeden rodzaj działalności może się przyczyniać do realizacji więcej niż jednego celu środowiskowego.

To nie koniec. Podobną analizę należy przeprowadzić w odniesieniu do nakładów inwestycyjnych i w efekcie określić, jaki odsetek naszego CAPEX-u jest przeznaczony na przedsięwzięcia zgodne z taksonomią (podobnie jak w przypadku przychodów ogólnie i w rozbiciu na poszczególne cele). O te liczby zapytają nas fundusze. Nastąpi to najpóźniej na początku 2022 roku, gdy będą one przygotowywały swoje raporty za poprzedni rok. Spodziewam się jednak, że wiele instytucji finansowych już wcześniej uprzedzi swoje spółki portfelowe, że będzie potrzebowała takich danych. A spółki z kolei powinny już pod koniec bieżącego roku być gotowe do odpowiedniego weryfikowania i kalkulowania swoich przychodów i nakładów inwestycyjnych w roku 2021.

Warto wspomnieć, że spółki zobowiązane do raportowania informacji niefinansowych muszą wyniki swoich obliczeń, czyli odsetek przychodów i CAPEX-u zgodnego z taksonomią, podać w raporcie niefinansowym. Zapowiedziały to już wytyczne Komisji Europejskiej z 2019 roku, a przypieczętowało rozporządzenie, wprowadzając bezpośredni obowiązek. Dziś dotyczy on ok. 150 największych spółek giełdowych, ale zbliżająca się rewizja dyrektywy w sprawie raportowania ESG rozszerzy to grono. Wszystkie inne spółki będą z kolei musiały podać wyniki analiz funduszom. Dotyczy to oczywiście nie tylko spółek notowanych na giełdzie, ale też tych całkowicie prywatnych, jeśli w jakimkolwiek stopniu zainwestowały w nie, bezpośrednio lub pośrednio, fundusze. Pamiętajmy, że pod pojęciem funduszy rozumiem różne określone w rozporządzeniu osoby prawne, które inwestują w podmioty prowadzące działalność gospodarczą.

...a fundusze inwestycyjne wykorzystują je

Fundusz po uzyskaniu danych z poszczególnych spółek powinien policzyć wyniki na swoim poziomie, ważąc je odpowiednio wartością środków zainwestowanych w poszczególne podmioty. Musi on to zrobić, podobnie jak spółki, na poziomie ogólnej zgodności z taksonomią, jak również w podziale na poszczególne cele. W idealnym świecie, gdyby wszystkie spółki terminowo przekazały swoje dane, byłoby to bardzo proste i sprowadzało się do automatycznych obliczeń. W praktyce jednak uzyskanie danych z wielu podmiotów może być niemożliwe lub trudne, zwłaszcza w pierwszych latach funkcjonowania taksonomii. Jej twórcy przygotowali jednak odpowiednie procedury do zastosowania w takiej sytuacji. Podobnie jak w medycynie, pierwsza z nich jest przyjemna i ma opłakane skutki, a druga bolesna, ale daje szanse na stopniowe wyzdrowienie.

Procedura przyjemna (dla funduszu i spółki) polega na tym, że działalność gospodarcza, o której fundusz nie uzyskał danych ze spółki, jest klasyfikowana jako niezgodna z taksonomią. Nakład czasu, pracy i kosztów wynosi zero, nie przeprowadzamy żadnych analiz i niczym się nie martwimy, przynajmniej do czasu. Dopóki na rynku są jeszcze środki na działalność gospodarczą szkodliwą dla środowiska naturalnego, takie postępowanie może się udać. Jednak strumień tych środków coraz szybciej wysycha i raczej prędzej niż później spółka usłyszy od pierwszego, a później od kolejnych funduszy, że nie mogą one zainwestować w jej akcje, bo środki od klientów przepłynęły do tych, które są w 30, 50 lub 100 proc. „zielone", czyli zgodne z taksonomią. W większości przypadków spółki nawet tego nie usłyszą, tylko zobaczą ex post, że kolejne fundusze wychodzą z ich akcjonariatu.

Procedura bolesna polega na tym, że w analizę, którą powinna wykonać spółka, zaangażuje się sam fundusz lub wynajęty przez niego profesjonalny śledczy. W takim przypadku fundusz lub jego reprezentant zażąda od spółki bardzo szczegółowych danych i informacji pozwalających na kalkulację odsetka przychodów i CAPEX-u zgodnego z taksonomią oraz przeprowadzi analizy należytej staranności w odniesieniu do kryteriów nieszkodzenia w istotny sposób poszczególnym celom oraz zapewnienia przestrzegania określonego katalogu praw człowieka. Taka wiwisekcja spółki nie będzie przyjemna dla jej zarządu, ale wielu prezesów będzie musiało się na nią zgodzić wobec perspektywy nagłej dezinwestycji. Sądzę, że fundusze będą się angażowały w bolesną procedurę wyłącznie w przypadku, gdy z innych powodów będą chciały przynajmniej potencjalnie utrzymać swoje zaangażowanie w spółce. W pozostałych przypadkach będą wybierały opcję pierwszą, czyli bardziej ciche lub głośne wyjście z akcjonariatu.

Pracochłonne przygotowania po stronie spółek

Podsumowując, żadna z dwóch powyższych alternatyw nie jest dobra dla spółki. Trzeba się więc zabrać porządnie do samodzielnego określenia zgodności z taksonomią. Pierwszym krokiem jest ustalenie, jaką działalność prowadzi spółka. Pozornie wydaje się to proste, w praktyce sprowadza się do szczegółowej analizy produktów wytwarzanych i usług świadczonych przez spółkę i porównywania ich z klasyfikacją zawartą w taksonomii. Opiera się ona na typologii NACE (statystyczna klasyfikacja działalności gospodarczej we Wspólnocie Europejskiej), ale w wielu przypadkach taksonomia dodaje do tej klasyfikacji uzupełniające opisy i wyjaśnienia. Gdy wiemy dokładnie, do jakich grup NACE pasują nasze przychody, możemy zacząć badać, czy spełniają one określone w taksonomii kryteria.

Jednak już na tym pierwszym etapie mogą się pojawić problemy. Taksonomia opublikowana w formie ostatecznego projektu w marcu 2020 r. obejmuje część działalności należącej do kilku makrosektorów NACE. Autorzy taksonomii podjęli decyzję, by w pierwszej kolejności zająć się tymi rodzajami działalności, które łącznie przyczyniają się do ponad 90 proc. emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Może się więc okazać, że nie odnajdziemy działalności prowadzonej przez naszą spółkę w taksonomii lub nie dopasujemy do taksonomii 100 proc. naszych przychodów.

Jeśli prawidłowo zidentyfikowaliśmy prowadzoną przez nas działalność i odnaleźliśmy ją w taksonomii, możemy przejść do kolejnego etapu. Weryfikujemy, czy działalność jest prowadzona w sposób spełniający kryteria istotnego przyczyniania się do realizacji pierwszego z celów określonych w rozporządzeniu, czyli do powstrzymywania zmian klimatu. W przypadku niektórych rodzajów działalności sprowadza się to do porównania określonych parametrów naszej działalności z parametrami brzegowymi wskazanymi w taksonomii. Zwykle będziemy musieli w tym celu zebrać i policzyć odpowiednie dane, np. dotyczące zużycia energii lub emisji gazów cieplarnianych. Jeśli ten sam produkt wytwarzamy w dwóch różnych zakładach albo na dwóch liniach produkcyjnych, to odpowiednie obliczenia będziemy musieli wykonać dla każdej z nich, bo wyniki mogą się różnić. W przypadku wielu rodzajów działalności nie wystarczy porównanie z pojedynczym kryterium, lecz z całym ich zestawem składającym się z kryteriów ilościowych i jakościowych.

W toku analiz może się okazać, że nasza działalność nie spełnia bezpośrednio kryterium przyczyniania się w istotny sposób do powstrzymywania zmian klimatu. Nie wszystko jednak stracone, bo być może działalność ta jest tzw. działalnością wspomagającą. Dobrym jej przykładem jest wytwarzanie turbin do elektrowni wiatrowych. Samo w sobie wymaga wielu surowców, energii i wiąże się z emitowaniem gazów cieplarnianych, ale pośrednio służy dekarbonizacji sektora energetycznego, a więc przeciwdziałaniu zmianom klimatu. To, czy działalność ma charakter wspomagający, jest oczywiście określone odpowiednimi zestawami kryteriów i parametrów.

Jeśli ustalimy, że nasza działalność przyczynia się istotnie do realizacji pierwszego celu, wówczas możemy przejść do kolejnego etapu, czyli sprawdzić, czy nie szkodzi ona istotnie realizacji żadnego z pozostałych pięciu celów. Jak łatwo można się domyślić, oznacza to porównywanie parametrów naszej działalności z odpowiednimi pięcioma zestawami kryteriów opisanymi w taksonomii. A gdy to już zrobimy... zaczynamy od początku, tym razem sprawdzając, czy nasza działalność przyczynia się istotnie do realizacji drugiego celu (adaptacja do zmian klimatu) i jednocześnie nie szkodzi istotnie celom nr 1 oraz 3–6.

Taki cykl realizujemy dwukrotnie, bo dziś taksonomia ma szczegółowo ustalone kryteria istotnego przyczyniania się do realizacji dwóch pierwszych celów, tych związanych ze zmianami klimatu. W kolejnych latach zostanie ona rozbudowana o kryteria dotyczące pozostałych czterech celów i wówczas cykl będziemy powtarzali sześciokrotnie.

Wreszcie możemy przejść do ostatniego etapu, czyli weryfikacji stosowanych procedur należytej staranności w zakresie przestrzegania określonego katalogu praw człowieka. Nie chodzi tu o popularne dziś wśród spółek oświadczenie, że prawa człowieka są dla nich ważne, lecz o wdrożenie m.in. wytycznych OECD dla przedsiębiorstw wielonarodowych i wytycznych ONZ dotyczących biznesu i praw człowieka. Ich w miarę dokładny opis zająłby kolejne kilka felietonów, więc tu ograniczę się do przypomnienia, że wiążą się one z zapewnieniem przestrzegania precyzyjnie zdefiniowanego katalogu praw człowieka nie tylko w samej spółce i jej grupie kapitałowej, ale w wielu przypadkach także w łańcuchu dostaw lub w całym łańcuchu wartości.

Na koniec pozostaje prosta arytmetyka i opisanie wyników wszystkich analiz. Choć tak naprawdę to nie jest koniec, lecz początek. Po pierwsze dlatego, że taksonomia będzie rozwijana i w kolejnych latach obejmie pozostałe rodzaje działalności gospodarczej oraz kryteria istotnego przyczyniania się do realizacji celów 3–6. A po drugie dlatego, że kryteria w taksonomii nie są ustanowione raz na zawsze, lecz będą podlegały rewizji i stopniowemu zaostrzeniu, najczęściej w cyklach pięcioletnich. Może się więc okazać, że prowadzona przez nas działalność dziś będzie zrównoważona środowiskowo, a za kilka lat już nie. Zmiany kryteriów trzeba więc śledzić i odpowiednio się do nich dostosowywać.

Zgodni z taksonomią zatańczą na grobach spóźnialskich

Po lekturze przedstawionej powyżej długiej listy prac do wykonania ktoś mógłby zadać retoryczne pytanie „Ale po co to wszystko? Może nie muszę tego wszystkiego robić i będzie po prostu po staremu?". Otóż nie, nie będzie. Prokrastynując, urządzimy sobie bal na „Titanicu", a ostatnie światła zgasną i muzyka umilknie w odmętach dokładnie w chwili, gdy nasi konkurenci będą dopływać do brzegów ziemi obiecanej.

Jeśli nie będziemy w stanie podać funduszom stanu naszej zgodności z taksonomią, zostaniemy zakwalifikowani do spółek, których przychody są w 100 proc. z nią niezgodne. A miejsca dla takich spółek w portfelach funduszy jest coraz mniej. Fundusze inwestycji zrównoważonych są jedyną kategorią notującą nieprzerwane napływy nowych środków od klientów. Nie jest to powodowane żadną ideologią, tylko prostym faktem, że osiągają one lepsze wyniki inwestycyjne niż fundusze, które nie biorą pod uwagę kryteriów i ryzyk ESG. Bardziej niż na krajowym rynku trend ten jest wyraźny na rozwiniętych rynkach kapitałowych, ale przecież to zagranica ma największy udział w obrotach na GPW. To zagraniczni inwestorzy pierwsi będą się pozbywać z portfeli spółek niezgodnych z taksonomią. A w przypadku takiej wyprzedaży i braku perspektyw na popyt wszyscy pozostali inwestorzy będą podążać w zgodzie z tym samym trendem.

Spółka prowadząca działalność niezgodną z taksonomią (czyli także każda, która nie przeanalizowała stopnia swojej zgodności) może też zapomnieć o dostępie do jakichkolwiek środków z funduszy unijnych w nowej perspektywie budżetowej UE. Nowa strategia rozwoju Unii, czyli Europejski Zielony Ład, jest oparta na zasadach zrównoważonego rozwoju. Taksonomia została skonstruowana w taki sposób, by mogła być używana nie tylko do wymiany informacji pomiędzy spółkami a funduszami, ale też do ustanowienia jednolitych kryteriów przydziału środków z unijnego budżetu.

W pierwszym etapie funkcjonowania rozporządzenie w sprawie taksonomii będzie stosowane przez banki tylko w zakresie, w jakim zarządzają one aktywami, a nie w obszarze działalności kredytowej. Jednak w przepisach znajduje się rekomendacja, by także udzielając kredytów powiązanych z kryteriami zrównoważonego rozwoju, banki wykorzystywały te same zasady, które są zawarte w taksonomii. Żaden przedsiębiorca nie powinien się więc dziwić, jeśli już wkrótce, składając w banku wniosek o kredyt, zostanie zapytany o to, w jakim stopniu planowany cel tego kredytu będzie zgodny z taksonomią. Od tego już tylko krok do obowiązku sprawdzania przez banki, w jakim stopniu kredytowane przez nie spółki są zgodne z taksonomią. Taki wymóg może zostać wprowadzony odpowiednim rozporządzeniem lub dyrektywą, ale może też pojawić się w szybszym, pozalegislacyjnym trybie, jako wytyczne nadzorcy.

Patrząc z drugiej strony, spółka, która sprawnie przeanalizuje swoją działalność w stosunku do kryteriów taksonomii, będzie mogła uzyskać sprawniejszy niż konkurenci dostęp do finansowania. Akcje takiej spółki mogą wypełnić luki w portfelach funduszy, które musiały wyjść z inwestycji w spółki niezrównoważone środowiskowo. A ona sama będzie mogła z powodzeniem starać się o dostęp do funduszy i kredytów na inwestycje, które istotnie przeciwdziałają zmianom klimatu lub przyczyniają się do adaptacji do nich. W kolejnych latach otworzą się dalsze możliwości wynikające z rozszerzenia taksonomii na pozostałe cztery cele, w tym na kwestie gospodarki o obiegu zamkniętym.

Mam nadzieję, że przybliżyłem podstawowe zasady funkcjonowania taksonomii, najbardziej zaawansowanego systemu oceny działalności gospodarczej stworzonego na świecie. Jej podstawowe mechanizmy są proste, jej stosowanie w praktyce będzie wymagało dużo wysiłku zarówno od spółek, jak i instytucji finansowych. Ale... przecież nikt nigdy nie obiecywał, że ocalenie świata przed katastrofą klimatyczną będzie proste.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę