Polowanie na niedocenione perełki motoryzacji

Rok 2020 był burzliwy również na rynku wiekowych aut. Wiele imprez, łącznie z największym na świecie Monterey Car Week, zostało odwołanych lub przeniesionych na 2021 r. Nie zabrakło jednak okazji i ciekawych aukcji.

Publikacja: 17.12.2020 15:14

Klasyczne auta mają wielu miłośników także w Polsce. Świadczy o tym choćby rosnący import z Zachodu.

Klasyczne auta mają wielu miłośników także w Polsce. Świadczy o tym choćby rosnący import z Zachodu. Sprowadzane są zarówno youngtimery, jak i oldtimery. Z punktu widzenia kupującego podstawowe znaczenie ma stan techniczny samochodu. Do ewentualnego remontu muszą być wykorzystane oryginalne części zamienne, co sprawia, że koszt takiego remontu może nawet znacznie przewyższyć cenę zakupu pojazdu.

Foto: materiały prasowe

W Polsce pewnie nie byłoby wielu chętnych na zakup autobusu turystycznego z 1936 r. za 450,5 tys. dol., cenę trzykrotnie wyższą od szacowanej, ale nie w Sotheby's. Październikowa aukcja była najgłośniejszym wydarzeniem na rynku zabytkowych samochodów nie tylko w tym roku, ale też w ciągu ostatnich lat. Czekali na nią łowcy okazji i wytrawni kolekcjonerzy. Powstająca przez dziesięciolecia Kolekcja Elkhart miała trafić pod młotek wiosną, ale w związku z pandemią aukcja została przeniesiona na jesień.

Licytowano ponad 240 samochodów i 30 motocykli należących do Najeeba Khana, biznesmena z Indiany i byłego właściciela Interlogic Outsourcing, oskarżonego o oszustwa. Ceny pojazdów wahały się od kilku tysięcy do kilku milionów dolarów. Były Jaguary, Lotusy, Mercedesy-Benzy, Fiaty, Fordy, Ferrari i wiele innych marek chętnie kupowanych przez miłośników zabytkowych i klasycznych aut. Sprzedano je w sumie za 44,4 mln dol.

Foto: materiały prasowe

Najdroższe było Ferrari 225 Sport Berlinetta Vignale z 1952 r. kupione za 2,9 mln dol. W 2013 r. można było takie mieć za niecałe 1,24 mln dol. Każde Ferrari z karoserią Vignale było inne. Żadne z siedmiu wyprodukowanych nie trafiło wcześniej do sprzedaży. Auto debiutowało w wyścigu Giro di Sicilia, a podczas wyścigu Mille Miglia ścigało się z prototypem Mercedesa 300 S. I wygrało.

Uwagę kolekcjonerów przykuł też Fiat 8V Supersonic z nadwoziem Ghia, który został kupiony za 2 mln dol. Powstało 114 takich aut, a produkcja trwała tylko dwa lata.

Foto: materiały prasowe

Wysokie ceny na aukcjach zawsze robią wrażenie, ale najdroższe samochody nie zawsze najszybciej zyskują na wartości i znajdują amatorów. Według Hagerty, niemieckiej firmy specjalizującej się w ubezpieczeniach aut klasycznych, najłatwiej sprzedają się samochody niedrogie. Natomiast na wzrost ceny można liczyć przede wszystkim w przypadku egzemplarzy w idealnym stanie i o bardzo niskim przebiegu.

Niejednoznaczne indeksy

Hagerty wylicza indeks Affordable Classics uśredniający wartości 12 samochodów z lat 50., 60 czy 70. XX w. w cenie niższej niż 40 tys. dol. (większość z nich kosztuje poniżej 25 tys. dol.). W skład indeksu wchodzi m.in. Volkswagen Beetle z 1967 r., czyli mający wielu miłośników również w Polsce Garbus (zwłaszcza 1500). W tym roku ceny dwóch trzecich aut nie zmieniły się, a Porsche (z wyjątkiem modelu 930 Turbo Carrera z 1979 r.) nawet spadły. Niejednoznaczne są notowania Mercedesów. Model 190SL potaniał o 7 proc., a 280S o tyle samo zdrożał. Zaskoczeniem jest natomiast 15-procentowy wzrost ceny BMW 2002tii. Zastój nie obejmuje więc całego niemieckiego rynku klasycznych samochodów.

Foto: materiały prasowe

Podrożało wiele Volkswagenów Sciroccos produkowanych w latach 1974–1992 i Corrados, które miały być trzecią wersją Sciroccos, ale ustępowały im masą oraz ceną. Wiele innych niemieckich youngtimerów też radzi sobie dobrze. Jest wśród nich BMW serii 3, sedany Mercedesa z lat 90., Audi i Porsche 911 SC z lat 1978–1983.

Klasyczne samochody sprawdziły się jako inwestycja w czasie kryzysu gospodarczego w 2008 r. Podobnie może być teraz, ale jak mówi Dietrich Hatlapa, założyciel HAGI (firma monitorująca rynek aut zabytkowych i kolekcjonerskich), pod warunkiem że nie trzeba sprzedawać aktywów, żeby podtrzymać płynność. Bo w tym roku indeksy wyglądają słabo. HAGI Top Index wzrósł od stycznia do końca października tylko o 0,07 proc., Hagi Porsche – o 0,98 proc., jedynie Hagi Ferrari podskoczył aż o 7,99 proc.

Foto: materiały prasowe

Dietrich Hatlapa radzi kupować auta, którymi wciąż można jeździć, czyli w idealnym stanie technicznym i estetycznym, z uporządkowaną dokumentacją.

Podpowiedzi eksperta

Andrew Newton z Hagerty zwraca uwagę na kilka aut kolekcjonerskich z lat 80. i 90. XX w., które jego zdaniem są wciąż niedoceniane, choć zainteresowanie wieloma youngtimerami rośnie zarówno na Zachodzie, jak i w Polsce.

Pierwszy z nich to czterocylindrowy brytyjski Esprit Turbo SE, którego w latach 1990–1993 wyprodukowano zaledwie 1608 sztuk. Ma za sobą epizody filmowe. Pojawił się m.in. w 1990 r. w „Pretty Woman", a w 1992 r. w „Nagim instynkcie". Wcześniejsze modele zagrały w dwóch filmach o Bondzie.

Ekspert Hagerty porównuje Esprit Turbo SE z produkowanym w tym samym czasie Porsche 964 Carrera 2. Egzemplarzy Porsche jest na rynku ponad dziesięć razy więcej, a są o 10 tys. dol. droższe. Esprita można kupić w stanie doskonałym za 34,1 tys. dol., dwa razy taniej niż Hondę Acura NSX. W ciągu ostatnich pięciu lat Porsche 964 Carrera 2 podrożał dwukrotnie, a Acura – o 60 proc.

Do niedowartościowanych youngtimerów należy również Dodge Stealth R/T Turbo w porównaniu z Mitsubishi 3000GT. Oba auta są identyczne pod względem technicznym. Oba powstały w tym samym czasie, w 1990 r. dzięki współpracy koncernów Chrysler i Mitsubishi. Teraz pierwsze kosztuje 17 tys. dol., a cena drugiego waha się od 23 tys. do 26 tys. dol.

Niedrogie są też jest Chevrolety Corvette z lat 1992–1996. Kosztują od 8 tys. do 10 tys. dolarów, a pod względem osiągów są porównywane z Nissanami 300ZX Turbo i Porsche 944 Turbo – znacznie droższymi.

W Sotheby's podczas aukcji kolekcji Elkhart też było sporo tańszych samochodów, które mogłyby trafić również do polskich kolekcjonerów. Część z nich, tak jak Hillman Minx sprzedany za 3,36 tys. dol., musi jednak przejść kosztowną renowację.

Klasyk na kredyt

O rosnącym zainteresowaniu Polaków autami klasycznymi świadczy nie tylko rozwijający się import klasyków z zachodu, ale również nowa oferta Volkswagen Banku, który proponuje kredyt gotówkowy na ich zakup lub renowację. Pieniądze można przeznaczyć zarówno na zakup youngtimera, jak i oldtimera, oraz doprowadzenie auta do stanu używalności, jeżeli będzie tego wymagało.

– Przyglądając się trendom na współczesnym rynku motoryzacyjnym, nie sposób nie zauważyć, że w Polsce z roku na rok rośnie zainteresowanie klasyczną motoryzacją. Jako Volkswagen Bank w naturalny sposób wspieramy ten rynek, czerpiąc nie tylko z naszej pasji do klasycznej motoryzacji, ale też z wieloletniego dziedzictwa naszego koncernu – podkreśla Ronald Kulikowski, dyrektor oddziału Volkswagen Banku w Polsce.

Na razie w grę wchodzi finansowanie aut z niższej półki, ponieważ maksymalna wysokość kredytu wynosi 50 tys. zł, co przy cenach wielu klasyków jest przysłowiową kroplą w morzu. Można jednak pokryć część wydatków, jeżeli brakuje pieniędzy na upatrzony egzemplarz. Bank zapewnia, że już pracuje nad poszerzeniem oferty, bo choć w Polsce najczęściej kupowane są auta do 30 tys. zł, wiele transakcji zawieranych jest w granicach 200 tys. zł.

Volkswagen Bank założył też w mediach społecznościowych fanpage poświęcony klasycznej motoryzacji – Car Square by VW Bank. W ciągu roku polubiło go 1,3 tys. użytkowników. Nawiązał również współpracę z warsztatem Neo Garge, który skupia miłośników starych aut. Można tam przechowywać i serwisować auta. A poza tym nawiązywać kontakty z ich miłośnikami.

Bezpieczne parkowanie

W ofercie Neo Garge do wynajęcia jest miejsce standard przeznaczone do garażowania klasycznych aut osobowych, dostawczych i terenowych (od 329 zł brutto za miesiąc) lub większe miejsce premium (od 499 zł brutto).

– Współpracę z Volkswagen Bankiem nawiązaliśmy podczas organizacji eventu Youngtimer Giełda. Uczestnicy wydarzenia mieli możliwość nie tylko zakupu zabytkowych części niezbędnych do odbudowy pojazdu, ale również wymiany opinii i doświadczeń z innymi pasjonatami motoryzacji – mówi Łukasz Łuczak, kierownik projektu NEO Garage.

Jak dodaje, mottem działalności firmy jest dotarcie do jeszcze większej grupy entuzjastów motoryzacji i przełamanie stereotypu, że pasja związana z zabytkowymi pojazdami zawsze wymaga dużych nakładów finansowych.

_jak oceniać stan klasyków, czyli... od ideału po złom

W opisach aut klasycznych często podawane są informacje, że stan samochodu jest idealny, bardzo dobry czy dobry. Takich określeń używa się głównie na użytek laików. Na aukcjach stan auta zazwyczaj jest określany numerycznie – od 1 do 6.

Stan 1 – to auto, które zostało w pełni odrestaurowane z dbałością o wszystkie szczegóły. Ma oryginalne części. Kolor lakieru i wnętrza jest wzorowany na oryginale.

Stan 2 – oldtimer, mogą być niewielkie modyfikacje w stosunku do oryginału.

Stan 3 – auto musi mieć oryginalny silnik i być gotowe do jazdy. Na karoserii mogą się jednak znajdować ślady rdzy, byleby nie było ich na elementach nośnych.

Stan 4 – oznacza konieczność renowacji.

Stan 5 – wymaga dużego zaangażowania i wielu prac, ale części zamienne są dostępne u producenta lub na aukcjach.

Stan 6 – auto ma już tylko wartość złomu.

Auta z dawnych lat, ale w świetnym stanie

Stary zabytkowy samochód, który ma mieć wartość kolekcjonerską, musi być wybrany z dużą starannością. Eksperci radzą, żeby kupować auta, którymi wciąż można jeździć, które są w idealnym stanie technicznym, zostały fachowo wyremontowane z użyciem oryginalnych części, mają uporządkowaną dokumentację. Właśnie egzemplarze w idealnym stanie i o niskim przebiegu osiągają coraz wyższe ceny.

Inwestycje
Standardy VSME: Inne ujawnienia środowiskowe
Inwestycje
VSME – pozostałe ujawnienia klimatyczne. Klimat się zmienia – czas na zmianę podejścia w MŚP
Inwestycje
Ujawnienia pod standardem VSME
Inwestycje
Struktura i zasady raportowania pod VSME
Inwestycje
Omnibus i związek z VSME