Skąd ostatnie odbicie notowań banków? – Głównymi czynnikami wzrostu są: wysoka inflacja (wzmagają się spekulacje co do potencjalnych podwyżek stóp), lepsze od oczekiwanych wyniki sektora (wpływ na to ma lepsza jakość aktywów i niższe koszty ryzyka), a także odradzający się popyt na kredyty konsumpcyjne, istotny wzrost kredytów hipotecznych oraz większa aktywność klientów (w wyniku luzowania kolejnych obostrzeń pandemicznych i w związku z odbiciem gospodarczym) – wyjaśnia Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk Haitong Banku.
Jak dodaje, nie bez znaczenia jest też potencjał dywidendowy kilku banków wspierający kurs akcji. W drugiej połowie tego roku Komisja Nadzoru Finansowego ma ponownie rozpatrzyć sprawę dywidend. Jeśli zgodzi się na wznowienie wypłat przez banki, na dodatkowy dochód mogą liczyć przede wszystkim akcjonariusze Pekao i Handlowego, być może też Santandera. Raczej nie będzie podziału zysku w ING Banku Śląskim i PKO BP, a na pewno nie będzie w mBanku (z powodu kredytów frankowych).
Brak przestrzeni do poprawy
– Wyniki kwartalne sektora są niezłe, ale w średnim terminie niewiele się zmieniło. Nadal banki nie mają przestrzeni do poprawy wyników, co jest związane z niską dynamiką akcji kredytowej i zerowymi stopami procentowymi. Nie sprzyja to wynikowi odsetkowemu – twierdzi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. – Może się też okazać, że po początkowym odbiciu w gospodarce, w drugim półroczu wzrost zostanie zdławiony przez rosnące ceny surowców i inflację, co może skutkować spadkiem tempa wzrostu PKB i większymi rezerwami. Niemniej jednak hossa na rynkach trwa w najlepsze i inwestorzy w zasadzie niczym się nie przejmują. Na tej fali skorzystają najpewniej także banki. Jednak ich fundamentalna siła do generowania zadowalających zysków jest niska.
Problemem dla branży są kredyty frankowe i fala spraw sądowych, które najczęściej kończą się porażką banków. Izba Cywilna Sądu Najwyższego po raz kolejny odroczyła podjęcie uchwały mającej odpowiedzieć na pytania prawne w tej sprawie. Rynek zareagował pozytywnie. Notowania mBanku i Millennium (mają dużo kredytów frankowych) wyraźnie rosły.
Kłopotliwe kredyty
– Rozwiązanie sprawy kredytów frankowych jest zarówno szansą, jak i zagrożeniem. Ewentualne orzeczenia Sądu Najwyższego inne niż ugody proponowane przez KNF byłyby ryzykiem dla kursów akcji banków, zwiększałyby potencjalne koszty i zmniejszałyby prawdopodobieństwo ugód z kredytobiorcami – przekonuje Marta Czajkowska-Bałdyga.
Jej zdaniem wyrok wspierający pomysł ugód według propozycji KNF (czyli przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia i konwersja kredytów tak, jakby od początku były w złotych) zostałby dobrze przyjęty przez rynek. Jest to oczywiście koszt dla sektora (ok. 35 mld zł), ale inwestorzy zdążyli się już z tym oswoić i jak się wydaje, pozytywnie oceniają możliwe zakończenie tej sprawy. Notowania akcji pozytywnie reagują na potencjalny wzrost ROE z powodu kosztów przewalutowania. Rozwiązanie tej kwestii pozwoli bankom skoncentrować się na bieżącej ofercie.