Dlaczego obrazy drożeją

Brakuje dyskusji na temat cen i wycen.

Publikacja: 29.01.2022 12:52

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

16 stycznia w Nowohuckim Centrum Kultury zakończyła się monograficzna wystawa malarstwa Anny Güntner. I już ktoś sprzedaje obraz malarki prezentowany w katalogu. Warto zaobserwować, czy wystawa stanie się impulsem do wzrostu ceny. Wystawę współorganizowała krakowska galeria Artemis.

Anna Güntner (1933–2013) jest malarką niesłusznie zapomnianą. Głośna wystawa przypomniała, że artystka była gwiazdą polskiej sztuki w latach 60., 70. i 80. Wydano bogaty katalog. Wystawa nadała tej twórczości rozgłos. Czy to wpłynie na cenę oferowanego obecnie obrazu?

W Sopockim Domu Aukcyjnym 16 lutego licytowany będzie obraz z 1965 roku zatytułowany „Tajny obiekt" (www.sda.pl). Obraz ma cenę wywoławczą 78 tys. zł i wycenę szacunkową 100–120 tys. zł. Ten sam obraz w sierpniu 2020 roku kupiono za 50 tys. zł w Desie Unicum. Wtedy miał wycenę szacunkową 55–70 tys. zł.

Dziś właściciel „Tajnego obiektu" prawdopodobnie liczy na radykalny skok ceny w związku z wystawą. Zobaczymy, czy słusznie. Sprawdziłem w płatnym banku informacji portalu Artinfo.pl, w tym stuleciu na aukcjach było zaledwie sześć obrazów malarki. Niektóre z nich spadły z licytacji. Ceny nie przekraczały 100 tys. zł.

Inwestorzy i kolekcjonerzy na rynku sztuki skorzystają na wystawie z jeszcze jednego powodu. W katalogu szczegółowo opisano międzynarodowe sukcesy artystki. Jej obrazy rozproszone są po świecie, zwłaszcza w Skandynawii i w USA.

To okazja do poszukiwań. Może jeszcze na światowych aukcjach krążą te obrazy jako całkiem anonimowe, niesłusznie zapomniane, w niskiej cenie? To szansa dla kolekcjonerów lub inwestorów, którzy chcą zarobić.

Sopocki Dom Aukcyjny oferuje obraz na aukcji sztuki fantastycznej. Te aukcje cieszą się u nas wielkim powodzeniem. Malarstwo Güntner swoim klimatem najbardziej pasuje do tych aukcji.

Ceny obrazów

Od czego zależy wycena obrazu? Przede wszystkim od aktualnych notowań na aukcjach. Pozycja artysty w historii sztuki ma mniejsze znaczenie. Przykładem tego obraz Antoniego Fałata (ur. 1942), który będzie licytowany 9 lutego w Sopockim Domu Aukcyjnym.

Antoni Fałat jest klasykiem w ocenie historyków i krytyków sztuki. Nie ma to jednak znaczenia na rynku. Wystawiany obraz Fałata ma wyraźnie niższą wycenę niż dzieła porównywalnych artystów. Czy to okazja cenowa? Czy obraz nadaje się na inwestycję?

Cena wywoławcza to 6 tys. zł, a wycena szacunkowa 10–15 tys. zł. W tej samej ofercie znalazłem kilku porównywalnych artystów, którzy mają wyraźnie wyższe wyceny. Na przykład Andrzej Fogtt, Franciszek Maśluszczak, Roman Zakrzewski. Czy obraz Fałata jest niedoszacowany, a może wart jest akurat tyle, ile podano w katalogu? Czy malarstwo Fałata kiedyś zdrożeje i pod wpływem jakiego impulsu?

Fałat jest artystą znanym i docenionym. Na przykład reżyser Andrzej Wajda wybrał obraz Fałata i w 1996 roku pokazał na głośnej wystawie „To lubię" w Muzeum Narodowym w Krakowie. Fałat często przedstawia tajemnicze postacie, jakby wycięte ze starych fotografii.

We wrześniu 2021 roku pisałem w „Parkiecie" o podobnej sytuacji. Również w Sopocie względnie nisko wyceniono inny obraz Fałata. Tamten świetny obraz spadł z licytacji. Czy to malarstwo jest nic niewarte, bo nie zostało odkryte przez rynek?

Jak sprzedają się obrazy artysty? Wystarczy zajrzeć do banku informacji portalu Artinfo.pl. Z danych wynika, że obrazy artysty sprzedają się słabo. Nierzadko spadają z licytacji. Jest to dziwne, bo rynek jest wygłodzony, popyt zdecydowanie przewyższa podaż. Nabywcom nie odpowiada uroda tych obrazów?

Czy skok cenowy zależy od wzrostu popularności malarza? Na przykład Zdzisław Beksiński w 2016 roku został spopularyzowany hitem kinowym „Ostatnia rodzina". Jednak ceny obrazów nie wzrosły bezpośrednio w związku z tym biograficznym filmem, w którym Andrzej Seweryn kreował główną rolę. Ceny skoczyły do góry właściwie w okresie pandemii. Dlaczego dopiero teraz?

Szkoda, że nie ma dyskusji na temat cen i wycen. Cena to sprawa podstawowa! Na rynku numizmatów na licznych forach internetowych i w filmach edukacyjnych toczy się zażarta dyskusja o cenach. Na rynku malarstwa trwa cisza, jakby nie miało żadnego znaczenia to, za ile kupujemy obrazy. Wycena opiera się na faktach, na wynikach wcześniejszych aukcji. Ale rynek jest nieprzewidywalny, zaskakuje wynikami wielu licytacji. W malarstwie Güntner i Antoniego Fałata na pewno jest rynkowy potencjał.

Kupować „nazwisko"

Dlaczego ceny rosną, bo jest popyt. Ale co to znaczy? Klienci dużo płacą, bo podobają im się obrazy? Na aukcjach stale oferowane jest malarstwo Teodora Axentowicza. Często obraz przedstawia starego, rozczochranego Rusina w baranicy i butach z cholewami, który błotnistą drogą idzie na nabożeństwo. W tle widać cerkiew greckokatolicką. Co współczesnego człowieka wiąże z treścią tych malowideł, z tymi brudnymi kolorami? Nic nas z tym nie łączy, a jednak te obrazy są ostro licytowane.

Klienci kupują „nazwisko". Axentowicz to jeden z największych malarzy okresu Młodej Polski. Na popyt wpływa magia nazwiska? Co naprawdę wpływa na decyzję o zakupie, o ostrej licytacji? Tego nie wiemy. Nie ma badań socjologicznych na ten temat, choć rynek ma już 30 lat.

Nabywcę motywuje nadzieja na istotny wzrost ceny? W jakiej perspektywie? Słusznie mówi się, że malarstwo to inwestycja dla wnuka. Ja kupuję, wnuk sprzedaje i po latach dużo zarabia.

Skąd czerpiemy nadzieję, że za 10, 20 lub 30 lat odsprzedamy obraz z zyskiem? Skąd czerpiemy pewność, że za 20 lat malarstwo np. Kossaka, Axentowicza, Olbińskiego lub Dwurnika nadal cieszyć się będzie powodzeniem i łatwo odsprzedamy obrazy tych malarzy?

Lubię jasne definicje Andrzeja Starmacha, naszego najwybitniejszego marszanda. W jednym z udzielonych mi wywiadów powiedział: „Nigdy nie wiadomo, czy coś, co ma już wysoką cenę, będzie jeszcze więcej warte".

Dwurnik, podobnie jak Kossak, to podstawa handlu sztuką. W Sopocie licytowany będzie świetny obraz Dwurnika. Natomiast 8 lutego w Desie Unicum wylicytować można będzie typowy obraz Rafała Olbińskiego.

Jedno jest pewne. Opłaca się mieć abonament w Artinfo.pl, żeby poznawać wszystkie aukcyjne notowania interesujących nas artystów. Na rynku trzeba się znać!

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę