Polski Fiat 125p produkowany był od 1967 do połowy 1991 roku. Umowę licencyjną podpisano już dwa lata wcześniej, ale przygotowanie całego systemu produkcji było dla polskiej branży motoryzacyjnej dość rewolucyjne. Pierwszy raz zdecydowano się na odejście od starej metody, czyli wytwarzania samochodu od A do Z w jednej fabryce i wzorem zachodnich firm postawiono na różnych podwykonawców.
Ten wóz był swoistą hybrydą i nie mam tu na myśli dzisiejszego znaczenia tego słowa, gdy myślimy o rodzaju napędu. Fiat 125p z Żerania nie był po prostu wierną kopią włoskiego oryginału, lecz łączył w sobie elementy tego modelu z podzespołami pochodzącymi z jego poprzednika, czyli Fiata 1300 i 1500. Ze starszej konstrukcji wzięto m.in.: silniki, skrzynię biegów i układ przeniesienia napędu, z nowszej nadwozie oraz układ hamulcowy.
Nasz pojazd doczekał się kilku wersji nadwoziowych. Gros produkcji stanowił oczywiście sedan, przez pierwsze pięć lat wytwarzano tylko tę odmianę. W 1972 roku pojawiło się kombi, a w 1975 roku pikap. Kilka arcyciekawych rozwiązań, jak sześciodrzwiowy Long, Cabrio czy sportowe Coupé, nie wyszło nigdy poza fazę prototypów. W sumie przez 24 lata z taśm Żerania zjechało blisko półtora miliona dużych fiatów, większość z nich nie trafiła do polskich kierowców, lecz była eksportowana do niemal 80 krajów świata, od sąsiedniej Czechosłowacji i NRD, po Indonezję, Zair czy Nową Zelandię.
Wśród 570 000 egzemplarzy, które zostały w ojczyźnie, jest ten oto pikap z ostatniego roku produkcji. Napędzany 116-konnym silnikiem 2.0 o przebiegu ledwie 2200 km, wydaje się nie lada gratką.
„To samochód uratowany od powolnej degradacji. W latach 2011–2013 przeszedł prawidłowo przeprowadzoną gruntowną renowację karoserii i podzespołów (bogato udokumentowaną fotograficznie). Celem odbudowy było nadanie autu indywidualnego charakteru. W Fiacie połączono atrakcyjne wykończenie i możliwości sprawnej jazdy, jaką zapewnia zastosowany napęd i niska masa nadwozia" – czytamy w ogłoszeniu.