Samochody z logo z czarnym rumakiem, stojącym na dwóch tylnych nogach, to obiekt marzeń wielu kierowców. Produkt ekskluzywny, a zatem musi być dość rzadki. Z założenia firma pilnuje więc wielkości produkcji, bo zbyt duża osłabiłaby ten wizerunek. Taka polityka firmy – wytworzyć mniej i sprzedać drożej. To działa, ponieważ ceny w przypadku samochodów Ferrari bywają horrendalne. Np. Ferrari 250 GTO, produkowane w małej serii w latach 60. XX wieku, jest dziś uznawane nie tylko za jeden z najsłynniejszych modeli firmy, ale i najdroższych. Cena wersji 250 GTO Berlinetta na jednej z aukcji sięgnęła ponad 50 mln dolarów!
Cóż, wybór logo okazał się szczęśliwy, bo taki wierzgający koń to we Włoszech właśnie symbol szczęścia. Rozsławił go pilot myśliwski z okresu I wojny światowej Francesco Baracca. As lotnictwa był wielkim idolem Enza Ferrari, więc gdy ten szukał pomysłu na logo swej marki, bez wahania sięgnął po szczęśliwego rumaka Baraccy.
Na liście najsłynniejszych modeli włoskiej marki nie znajdziemy Ferrari Mondial, który zastąpił auta serii 208/308 GT4 i był produkowany w latach 1980–1993 jako dwudrzwiowe coupé oraz dwudrzwiowy kabriolet. Mówiąc kolokwialnie, szału nie zrobił. W tamtym okresie brylował inny model, znacznie lepiej dopracowany i wyposażony w mocniejsze silniki – dziś kultowy. Mam na myśli Testarossa, który debiutował cztery lata po Mondial. Oba powstały w słynnym studio Pininfarina i łatwo dostrzec w ich nadwoziach pewne podobieństwo. To kod genetyczny lat 80.
Mondial jest jednak na swój sposób wyjątkowy. To pierwszy wóz ze stajni Ferrari, w którym zrezygnowano z tradycyjnej nazwy trzycyfrowej. Nową nazwą nawiązano do wyczynowego samochodu sportowego z lat 50. Był napędzany silnikami V8 o pojemności najpierw: 3,0 i słabej mocy 214 KM, co nie przysporzyło mu wielbicieli. Potem było już jednak lepiej, pojawiły się jednostki 3,2 oraz 3,4 litra. Moc przenoszona była na oś tylną poprzez 5-biegową manualną skrzynię biegów. Egzemplarz widoczny na zdjęciach to rocznik 1988, wersja Mondial 3.2, a więc z motorem o mocy 274 KM oraz maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 304 Nm przy 5500 obr./min. Ferrari do setki przyspiesza w nieco ponad 7 sekund, a prędkość maksymalna wynosi 250 km/h. Uwaga – mimo centralnie umieszczonego silnika samochód jest czteroosobowy, choć podróż na tylnej kanapie polecamy raczej dzieciom i osobom drobnej budowy.
Czerwony „rumak" mimo ciągłej, ale wyważonej eksploatacji, ma niewielki przebieg, około 112 tys. km, jest bardzo zadbany. Niewątpliwie wart swojej ceny, która wynosi 169 000 zł. Z ciekawości postanowiłem zrobić małe porównanie i sprawdzić, jakie nowe auta znajdziemy w podobnej cenie. Tak dla orientacji, oto kilka z nich: Volkswagen Golf GTI, MINI Clubman, Renault Talisman, Ford Mondeo Vignale, Hyundai Santa FE czy Volvo XC60. Indywidualnej ocenie pozostawiam, jaki wybór jest lepszy. Ja swoje wiem.