Niedawno trafiłem na uroczą fotografię. Przedstawiało Twiggy, niezwykle popularną modelkę z lat 60. i 70, siedzącą za kierownicą Mini. Takich zdjęć, jak się okazało, jest więcej, ponieważ gwiazda uwielbiała ten model i brała udział w jego kampanii reklamowej. Opowiadała o nim: „Mój ulubiony Mini to ten, który kupiłam kilka lat temu. To była tak świetna zabawa, że kupiłam następny. Nie myślałam, że kiedykolwiek inny samochód dostarczy mi tych samych emocji co ten pierwszy, dopóki nie zobaczyłam tego. Jednak moim ulubionym samochodem wszech czasów zawsze będzie moje pierwsze Mini".

Cóż, brytyjską ikonę zwykliśmy stawiać w jednym szeregu z VW Garbusem, Fiatem 500 czy Citroenem 2CV. Wszystkie łączą niewielkie rozmiary, niepozorność i niebagatelna uroda. Mini być może trafia najbardziej do serc kierowców, ponieważ w międzynarodowym konkursie na samochód XX wieku zajął drugie miejsce. Wygrał z nim tylko Ford T. Charakterystyczne dwudrzwiowe nadwozie zostało zaprojektowane przez Aleca Issigonisa, brytyjskiego inżyniera i konstruktora samochodów o greckim pochodzeniu.

Mini był zresztą brytyjską odpowiedzią na odnoszącego sukcesy Garbusa i zarazem reakcją na powojenny kryzys paliwowy. Udało się w nim połączyć skromne rozmiary zewnętrzne z zaskakująco obszernym wnętrzem. Był produkowany bez przerwy i z niewielkimi zmianami od 1959 aż do 2000 roku. Oferowano go zarówno pod marką Austin, jak i Morris, które należały do konsorcjum British Motor Corporation (BMC). Pojawiały się limitowane edycje, takie jak: Mini 25, Mini Red Flame, Mini Red Hot, Mini Check Mate, Mini Studio 2, Mini Piccadilly czy Mini Tahiti. Legendarne są rajdowe wersje Cooper S. Choć z zewnątrz wiele się nie zmieniało, przeprowadzono kilka modernizacji, pojawiały się nowe silniki. W ostatnich wersjach samochodu wprowadzono nawet poduszki powietrzne, ponieważ tego wymagały europejskie normy bezpieczeństwa.

Z kilku milionów wyprodukowanych egzemplarzy wiele jest na chodzie do dziś. Jest w czym wybierać. To weterani z początku produkcji, ale też auta „młode" około 20-letnie. Prezentowany dzisiaj to Morris Mini 850, 46-latek, rocznik 1974, jednak prezentujący się bardzo dobrze. Przyjechał do Polski z Hiszpanii. Właściciel zaznacza, że idealny nie jest, ale „odpala na dotyk i jest sprawny do jazdy", a patyna pasuje do jego wieku. Cena zachęca, to 14 999 zł.