W szczycie pandemii zadłużenie sektora handlowego wzrosło do rekordowego poziomu 3 mld zł, jednak od tego czasu systematycznie spadało. Teraz jednak ponownie widać wzrost i długi sięgają już 2,2 mld zł – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, które opisujemy jako pierwsi.
Analitycy zwracają uwagę, że to efekt malejącej konsumpcji i wysokich kosztów. Największym problemem są zatory płatnicze – handel ma do odzyskania od kontrahentów ponad 1 mld zł. – Przede wszystkim spadła siła nabywcza Polaków. Wysokie ceny w sklepach wymusiły niższą konsumpcję. Wiele osób ma też dodatkowe obciążenie finansowe w postaci bardzo wysokich rat kredytów mieszkaniowych. To sprawia, że Polacy zaciskają pasa i rozważniej podchodzą do kwestii zakupowych – mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
GUS podaje, że sprzedaż detaliczna w I kwartale zmalała o 3,5 proc. rok do roku. W samym marcu spadła o 7,3 proc. w stosunku do wyników sprzed roku.
– Tak dużą zmianę obserwowaliśmy ostatni raz w pandemii. Dziś takim czynnikiem kryzysogennym dla handlu jest przede wszystkim wysoka inflacja – dodaje Łącki.