[b]Impel od lat przyzwyczajał do szybko rosnącej sprzedaży. W tym roku dynamika nie imponuje. Czy to wina kryzysu?[/b]
Proszę spojrzeć na wyniki. Tegoroczny zysk będzie na pewno większy od osiągniętego w 2008 roku (grupa miała 44,6 mln zł zysku netto – red.), zapowiadają to dane za pierwsze półrocze. Przychody grupy powinny w 2009 r. zdecydowanie przekroczyć miliard złotych. A skutki kryzysu, zwłaszcza tego w sąsiednich krajach, odczuwamy jak wszyscy. W przypadku Impela uderzył on w powiązane z branżą hotelarską usługi pralnicze, zwłaszcza oferowane przez spółkę Impel Prefecta, np. na rynku niemieckim, ale nawet w tej branży odczuwamy poprawę wyników. Liczymy na powrót koniunktury.
[b]Jak walczycie z kryzysem?[/b]
Podnosimy standardy obsługi klienta, walczymy o jakość, porządkujemy portfel zleceń. W tym roku wdrożymy ogromny, wart 60 mln zł, program elektronicznego zarządzania grupą z wykorzystaniem platformy SAP. Do tego na skalę niespotykaną u konkurentów uruchomiliśmy system monitorowania relacji z klientami, z własnym contact center, który służy rejestrowaniu, analizowaniu reklamacji i oczywiście przyspiesza eliminowanie błędów. Intensywnie szkolimy ludzi, którzy obsługują kluczowych klientów. Pracownicy wiedzą, że jakość ich pracy podnosi standard naszych usług.Wyjątkowo konsekwentnie też wycofujemy się z niekorzystnych kontraktów. Zarówno rynek, jak i nasza korporacja się zmienia – o zwycięstwie Impela w przetargach przesądza dziś nie niska cena, ale zaufanie i dobra jakość. Nowe stawki, które proponujemy, gwarantują rentowność biznesu, ale też dbamy, aby klienci dostrzegali różnicę w standardzie usług, które teraz oferujemy.
[b]Jak reagują klienci?[/b]