Rozumie to także nasz partner w rozmowach – mówi „Parkietowi” prezes Monika Nowakowska. Być może spółka na razie wyemituje dla niego obligacje (ewentualnie zamienne na akcje).

W tej chwili Kolastyna jest w stanie produkować kosmetyki za maksymalnie kilkaset tysięcy miesięcznie. To o wiele za mało, by zrealizować biznesplan, który jest załączony do wniosku o upadłość układową. Dlatego priorytetem jest zwiększenie produkcji. Tym bardziej że rozpoczyna się sezon letni, a kosmetyki do opalania zawsze stanowiły trzon sprzedaży Kolastyny. – Oceniam, że potrzebujemy 5–6 mln zł, by zrealizować zaplanowaną sprzedaż – dodaje prezes Nowakowska. Jej zdaniem, aby tegoroczny budżet został nienaruszony, pieniądze powinny trafić do spółki najpóźniej w ciągu dwóch–trzech tygodni. – W zasadzie mogą trafić do dostawców, bo wszystkie zamówienia począwszy od surowców, a na opakowaniach kończąc, są już zrobione i czekają na uruchomienie – twierdzi szefowa Kolastyny.

W sumie od inwestora zarząd oczekuje dokapitalizowania kwotą do kilkunastu milionów złotych. Prezes Nowakowska obawia się, że gdyby duża kwota od razu pojawiła się na koncie spółki, to mogłoby to sprowokować część wierzycieli Kolastyny do prób wyegzekwowania swoich należności. – W rozmowach z inwestorem bierzemy także to ryzyko pod uwagę. Nie chcemy bowiem, by finansował on bieżące zobowiązania, ale plan postawienia firmy na nogi – zaznacza prezes. Dlatego podwyższenie kapitału może być warunkowe i uzależnione od objęcia spółki układem z wierzycielami.

Wartość rynkowa firmy wynosi ok. 24 mln zł, ale finansowy inwestor może objąć maksymalnie 15 mln walorów, które dają ok. 22 proc. udziałów.