Jeszcze w 2008 r. ich udział w sprzedaży giełdowej firmy wynosił 42 proc., a w ubiegłym roku wzrósł do 45 proc. Jednocześnie do 42 z 47 proc. spadły udziały hurtowni. Prezes Wawelu Dariusz Orłowski zaznacza jednak, że nominalnie przychody rosły ze wszystkich segmentów, a ogółem obroty zwiększyły się o niemal 23 proc., do 313,3 mln zł.
Orłowski jednocześnie potwierdza tendencję związaną z coraz silniejszą pozycją sieci handlowych na rynku FMCG. W 2009 r. wzrost tego segmentu wobec handlu tradycyjnego wynikał głównie ze zwiększenia liczby mniejszych placówek (supermarketów). Zdaniem szefa Wawelu należy się spodziewać, że udział sieci w przychodach spółki będzie wzrastał. Nie powinno to jednak odbić się negatywnie na jej rentowności. Co prawda sama marża na sprzedaży do hiper- i supermarketów jest nieco niższa niż w przypadku handlu tradycyjnego, ale jednocześnie niższe są koszty dotarcia do klienta. – W sieciach kontrolujemy drogę do ostatecznego odbiorcy za mniejsze pieniądze – uważa Orłowski.
Zarząd Wawelu wciąż nie ma specjalnych planów związanych z rozwojem eksportu. – Chcemy utrzymać go na dotychczasowym poziomie (6 proc. przychodów w 2009 r.) – mówi Orłowski. Krakowska spółka wykorzystuje moce produkcyjne, by pokryć zapotrzebowanie na produkty w kraju. Poza tym sprzedaż zagraniczna jest mniej opłacalna. – Nasza marka nie jest dobrze znana poza Polską, więc aby się tam przebić, musimy konkurować ceną – tłumaczy Orłowski. Alternatywą byłaby promocja, ale to wiązałoby się z dodatkowymi kosztami i również utratą części marży.
Zarząd Wawelu rekomenduje wypłacenie dywidendy za 2009 r. w takiej samej wysokości jak za rok poprzedni, czyli 10 zł na akcję. Spółka wypracowała 32 mln zł zysku netto, wobec 25 mln zł w 2008 r.