Zastanawiamy się, czy nie wrócić do pomysłu wprowadzenia spółki na GPW – mówi Adam Rozwadowski, prezes i właściciel (wraz z rodziną) Enel-Medu, trzeciego co do wielkości gracza na polskim rynku prywatnych usług medycznych. Jego zdaniem spółka potrzebuje dofinansowania, by móc się dalej rozwijać, nie tracąc dystansu do wyprzedzających ją: grupy Lux Med i Medicoveru. Pierwsza z nich ma wsparcie silnego inwestora finansowego, funduszu private equity Mid Europa Partners. Z kolei Medicover jest spółką międzynarodowej grupy działającej w branży ochrony zdrowia.
[srodtytul]Kontrola nad firmą w rękach rodziny[/srodtytul]
Jak podaje Rozwadowski, decyzje o emisji publicznej będą podjęte w tym roku. Alternatywą dla giełdowego debiutu jest pozyskanie inwestora. – Myślimy o inwestorze stricte finansowym, a nie branżowym czy firmie ubezpieczeniowej – uściśla szef Enel-Medu. Jego zdaniem możliwe jest także połączenie obu opcji i wprowadzenie najpierw większego inwestora, a za jakiś czas upublicznienie firmy. Zaznacza jednak, że na razie nie prowadzi żadnych rozmów. Pewne jest jedno: w każdym przypadku rodzina Rozwadowskich chce pozostawić sobie pakiet dający kontrolę nad spółką.
[srodtytul]Inwestycje w dwa lata[/srodtytul]
Szef Enel-Medu szacuje potrzeby kapitałowe spółki na 45–50 mln zł. Te pieniądze jest w stanie wydać w ciągu dwóch lat, głównie na rozbudowę sieci placówek i ich wyposażenie. – Rynek prywatnych usług medycznych cały czas się rozwija i będzie rozwijał ze względu na wprowadzane prywatne ubezpieczenia. To powoduje konieczność ciągłej rozbudowy infrastruktury, bo w innym wypadku nie da się zachować dostępności i jakości – tłumaczy Rozwadowski.