Wyniosły one 370 mln zł wobec 355 mln zł w tym samym okresie 2009 r. Biorąc jednak pod uwagę cały 2010 rok – Bomi odnotował spadek obrotów o 2 proc ( 1,29 mld zł w 2010 r. wobec 1,32 mld zł w 2009 r.). - Jesteśmy zadowoleni z wyników sprzedaży osiągniętych zarówno w IV kwartale, jak i całym 2010 roku – mówi Marek Romanowski, prezes Bomi. Największy wzrost sprzedaży w IV kwartale 2010 roku miał miejsce w segmencie hurtowym, i wyniósł ponad 17 proc. (w segmencie detalicznym było to ponad 1 proc.)
Dane pokazują, że mimo spadku liczby zrzeszonych sklepów, hurt wygenerował wyższe przychody. - To dobry prognostyk na 2011 rok. Oznacza to, że teraz w większej mierze sklepy partnerskie zaopatrują się w Rabacie Pomorze (dystrybucyjna spółka w Grupie Bomi – red.) - mówi Tomasz Manowiec z BM BGŻ. Jego zdaniem osiągnięcie przez Bomi prognozowanych wyników w 2011 roku to bardzo prawdopodobny scenariusz.
Przypomnijmy - na 2011 rok Bomi prognozował: 19,2 mln zł czystego zarobku wobec 102,9 mln zł straty netto w 2010 roku.
- Jest szansa, że strata wykazana na koniec 2010 roku będzie nieco mniejsza od zakładanej, ponieważ przedstawiona prognoza opiera się o bardzo konserwatywne założenia - dodaje Manowiec. Wielkość straty będzie zależała od wartości ostatecznych szacunków zarządu, dotyczących odpisów i rezerw wykazanych w sprawozdaniu finansowym.
W tym roku możemy spodziewać się kontynuacji trendu wzrostowego w każdym segmencie handlu. Według szacunków analityka segment hurtowy może osiągnąć dynamikę sprzedaży na poziomie 15 proc, zaś detaliczny jednocyfrową, na poziomie 3-5 proc. Jego zdaniem segment detaliczny, ze względu na wyższe ceny w sklepach delikatesowych odbudowuje się w dość wolnym tempie. Nie będzie jednak już wykazywał strat. Nierentowne sklepy poddane restrukturyzacji nie obciążą wyniku netto.