Największe rynki opcji na świecie

Już we wrześniu br. na GPW mają zadebiutować kontrakty opcyjne. Chociaż termin ich wprowadzenia do obrotu był już kilkakrotnie zmieniany, wcześniej czy później instrumenty te będą dostępne dla rodzimych inwestorów, szukających nowych możliwości lokowania pieniędzy. Warto się więc przyjrzeć, czym charakteryzują się opcje, jakie są największe ich rynki na świecie i w jaki sposób działają.

Publikacja: 29.07.2003 10:03

Na większości wysoko rozwiniętych parkietów opcje na różnego rodzaju instrumenty są notowane już od wielu lat. Nie wszystkie giełdy mogą się jednak pochwalić wielkością osiąganych na nich obrotów i liczbą dostępnych kontraktów opcyjnych. Obecnie największe znaczenie na rynku derywatów, w tym także opcji, mają wyspecjalizowane giełdy, które koncentrują się prawie wyłącznie na oferowaniu instrumentów tego typu. Można tutaj wymienić takie parkiety, jak londyński LIFFE (działający w ramach Euronextu), frankfurcki Eurex oraz rynki amerykańskie - Chicago Board Options Exchange czy AMEX.

Instrumentem bazowym

może być wszystko

Opcja jest umową między dwoma stronami, w której jedna z nich (wystawca) zobowiązuje się do kupna (opcja put) lub sprzedaży/dostarczenia (opcja call) określonego instrumentu bazowego po z góry ustalonej cenie. Druga strona kontraktu (nabywca opcji) ma natomiast prawo (a nie obowiązek, jak przy futuresach) do kupna tego instrumentu (call) lub jego sprzedaży (put), za co płaci wystawiającemu premię. Ze względu na termin wykonania wyróżnia się dwa rodzaje opcji: europejskie - w których nabywca może żądać wykonania kontraktu tylko w dniu jego wygaśnięcia - i amerykańskie - tutaj kupujący może żądać wykonania w każdym momencie do terminu wygaśnięcia. Już dawno jednak nie stosuje się fizycznej dostawy instrumentów bazowych, a rozliczenia odbywają się teraz prawie wyłącznie w formie pieniężnej.

Kontrakty opcyjne mogą opiewać praktycznie na każdy instrument bazowy, który jest policzalny. Na największych giełdach derywatów na świecie dostępne są opcje na akcje poszczególnych spółek, na indeksy rynku giełdowego, na waluty, a nawet na kontrakty futures. Na rynkach towarowych instrumentem bazowym są półtusze, pszenica, soje i wiele innych. Spotyka się także kontrakty i opcje na pogodę. Notowania tych instrumentów na giełdach są wystandaryzowane, co odróżnia je np. od forwardów i opcji na o wiele bardziej liberalnym rynku międzybankowym.

Rynek derywatów

wciąż rośnie

Wraz z rozwojem rynków finansowych derywaty typu futures i opcyjne coraz bardziej zyskują na znaczeniu. Gdy giełdy akcji w ciągu ostatnich trzech lat głębokiej bessy ponosiły dotkliwe straty, rynki opcji i futuresów rozwijały się w najlepsze. Na przykład na samym tylko Eurexie wolumen obrotu opcjami akcyjnymi wyniósł w 2002 r. ponad 143 mln sztuk wobec 132,5 mln rok wcześniej. Oznacza to wzrost obrotów o 8% na przestrzeni roku.

Wzrost zainteresowania instrumentami pochodnymi jest jednak zupełnie zrozumiały. Derywaty pozwalają nie tylko zabezpieczać pozycje na rynku akcji, ale także zarabiać w czasie spadków cen akcji i wartości indeksów. Są przy tym o wiele bardziej przystępne niż np. krótka sprzedaż. Zamiast pożyczać akcje np. 500 spółek w celu zobrazowania indeksu S&P 500, łatwiej jest po prostu kupić opcję sprzedaży tego wskaźnika. Będzie to i mniej czasochłonne, i na pewno o wiele tańsze. Zapłacimy przecież tylko jedną prowizję, a nie pięćset.

Ze względu na swoją niesymetryczność opcje są jeszcze bardziej atrakcyjne od kontraktów terminowych. Nabywca opcji z góry zna maksymalny poziom straty, którym jest wielkość zapłaconej premii. W gorszej sytuacji jest wystawca opcji, jest on bowiem zobowiązany do wykonania warunków kontraktu. W rzeczywistości jednak wystawcami są przeważnie duże instytucje finansowe, nierzadko pełniące funkcję animatora obrotu. Większość małych inwestorów albo występuje po stronie kupujących te kontrakty, albo wystawia je w ramach jakiejś strategii, ograniczającej ryzyko straty z inwestycji.Największe giełdy opcji

mają się bardzo dobrze

Najbardziej rozwiniętym rynkiem derywatów na świecie, w tym także opcji, jest londyńska giełda LIFFE (London International Financial Futures and Options Exchange), działająca w ramach sojuszu Euronext. Wolumen zawieranych tutaj kontraktów opcyjnych na akcje różnych spółek sięga ponad 323 mln sztuk rocznie. Następna pod tym względem - Chicago Board Options Exchange (CBOE) - miała w 2002 r. wynik o prawie połowę gorszy, 173 mln sztuk.

LIFFE jest także liderem, jeśli chodzi o opcje na indeksy. W ub.r. obrót wyniósł w tym przypadku 108,3 mln sztuk. Następne były kolejno: CBOE - 94,4 mln sztuk, niemiecko-szwajcarski sojusz Eurex - 90,2 mln sztuk, oraz American Stock Exchange (Amex) - 32,7 mln sztuk. W przypadku opcji akcyjnych i indeksowych warto zwrócić także uwagę na znajdującą się na wyspach Bahama International Securities Exchange.

Nieco inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o opcje na obligacje rządowe i stopy procentowe banków centralnych największych gospodarek świata. Tutaj zdecydowany prym wiodą giełdy amerykańskie. W przypadku papierów rządowych - Chicago Board of Trade, a w przypadku stóp procentowych - Chicago Mercantile Exchange (CME). Obroty w ub.r. wyniosły na nich odpowiednio 54,7 mln sztuk i 105,6 mln sztuk. Przy opcjach walutowych liderem jest CME (2,1 mln sztuk w 2002 r.), a w przypadku kontraktów opcyjnych na surowce CBOE (12,6 mln sztuk).

Obroty na wszystkich wymienionych rynkach rosną nieprzerwanie od początku bessy z 2000 r. Wielu inwestorów było na nich obecnych także wcześniej. Dekoniunktura na rynku akcji pozwala jednak najlepiej zarobić właśnie na derywatach. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze w 2000 r. na Eurexie obrót opcjami na akcje wyniósł nieco ponad 89 mln sztuk. W 2002 r. było to już aż o 60% więcej. W przypadku LIFFE wzrost był prawie trzykrotny, a na koniec I półrocza br. - czterokrotny! Nie pozostaje to oczywiście bez wpływu na wyniki finansowe tych podmiotów, które są ostatnio bardzo dobre.

Europa kontra USA

Jak więc widać, światowy rynek opcji jest dosyć mocno podzielony. Na Starym Kontynencie przeważają derywaty opcyjne na akcje i indeksy, a w USA na papiery dłużne, stopy Fed oraz surowce. W Europie centrami obrotu są Londyn oraz Frankfurt, gdzie mieści się siedziba niemiecko-szwajcarskiego sojuszu Eurex. Rynek ten coraz bardziej zyskuje na znaczeniu, a natężenie handlu tylko nieznacznie ustępuje tutaj LIFFE, CBOE czy Amex. W USA wyraźnie dominują giełdy chicagowskie oraz Amex z Nowego Jorku, trzecie obok NYSE i Nasdaq centrum kapitałowe Manhattanu. Co ciekawe, bardzo małe znaczenie na rynku derywatów mają giełdy azjatyckie. Nawet w Tokio obroty opcjami i kontraktami terminowymi są znikome w porównaniu z rywalami z Europy czy Stanów Zjednoczonych.

Walka Starego Kontynentu z USA ostatnio się zaostrzyła. Dotychczas porównanie wyników rozwoju rynku opcji i futuresów zdecydowanie wypada na korzyść parkietów europejskich. Wynika to z faktu, że LIFFE i Eurex mają ogromne wsparcie w postaci Euronextu i Deutsche Boerse. Uczestnictwo w sojuszach zwiększa nie tylko ich możliwości finansowe, ale i siłę przebicia. Giełdy z Chicago nie są natomiast skonsolidowane i działają raczej na zasadzie konkurencji, a nie współpracy. W czerwcu br. CBOT i CME podjęły nawet inicjatywę, mającą na celu obronę przed coraz większym zaangażowaniem Eurexu na terenie USA. Od przyszłego roku europejska giełda chce zacząć oferować opcje i kontrakty na amerykańskie papiery rządowe i najważniejsze indeksy NYSE, nie wyklucza także przejęć w branży na terenie największej gospodarki świata.

Co nas czeka?Po wprowadzeniu opcji na GPW nasi inwestorzy będą mogli za ich pomocą, podobnie jak na innych rynkach tego typu, stosować różne strategie inwestycyjne i ograniczać ryzyko swoich inwestycji. Biorąc pod uwagę sukces, jaki odniosły kontrakty terminowe na WIG20, opcje na indeks największych spółek na warszawskiej giełdzie również mogą liczyć na spore zainteresowanie zarówno inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych. Nie obędzie się jednak zapewne bez tzw. okresu karencji, w którym inwestorzy będą musieli zapoznać się ze specyfiką działania rynku opcji. Słynne już FW20 (kontrakty oparte na indeksie WIG20) także przez pierwszych kilkanaście miesięcy ich notowań charakteryzowały się znikomymi obrotami. Obecnie na jednej sesji zawiera się średnio po kilkanaście tysięcy kontraktów, a liczba otwartych pozycji sięga 15-30 tysięcy.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego