Prezydent Warszawy Lech Kaczyński poinformował, że samorząd stolicy zamierza podać do sądu Ministerstwo Finansów. Kością niezgody pomiędzy resortem kierowanym przez Andrzeja Raczko a władzami Warszawy jest kwota 100 mln zł. Kwota, której domaga się stolica od budżetu państwa, powstała w wyniku nałożonego na władze miasta obowiązku honorowania 50-proc. ulg w przejazdach komunikacją miejską dla kombatantów i studentów. Jednak według wiceprezydenta stolicy Andrzeja Urbańskiego, za tzw. ulgi ustawowe odpowiada ten, kto je nałożył. Twierdzi więc, że skoro wynikają one z ustawy, powinny być finansowane z budżetu centralnego, a nie kasy miejskiej. - Wszystkie samorządy, w których działa komunikacja publiczna i które podlegają ustawowej uldze dotyczącej kombatantów i studentów, są przez budżet państwa oszukiwane. Ale tylko jeden samorząd - warszawski - dysponuje materiałem dowodowym, ponieważ wprowadziliśmy przepisy, które rozróżniają ulgi samorządowe i ulgi ustawowe - przekonuje Andrzej Urbański.
Wiceprezydent Warszawy dodał, że miasto honoruje 48-proc. ulgi uczniowskie, które samo uchwaliło i nie zamierza się z nich wycofać. Natomiast Ministerstwo Finansów nie poczuwa się do winy i nie zamierza zwracać Warszawie spornej kwoty. - Nie można mówić o jakimkolwiek osobnym rachunku związanym z tzw. ulgami ustawowymi, ponieważ pieniądze na ten cel są zagwarantowane w dochodach jednostek samorządu terytorialnego - tłumaczy Wiktor Krzyżanowski, rzecznik prasowy MF.