Prognozowanie ekonomiczne

Wbrew częstym opiniom, prognozy ekonomiczne sprawdzają się nie gorzej niż prognozy pogody

Publikacja: 03.01.2005 06:53

Początek roku to okres, kiedy z zainteresowaniem rozglądamy się za prognozami i usiłujemy odgadnąć, co nas w najbliższych kwartałach czeka. Prognozujący mówią obecnie, że w roku 2005 gospodarka polska będzie rozwijać się w tempie między 4 a 5%, z niską inflacją i mocnym złotym. Czy możemy jednak ufać tym prognozom? Albo inaczej mówiąc, dlaczego musimy na nie patrzeć? (por. ramka 1.). Okazuje się, że prognozy są potrzebne, choć przestrzegam przed nadmiernym zaufaniem. Prognozy można, oczywiście, robić samemu (robią to np. duże banki) albo opierać się na informacjach najbardziej wiarygodnych instytucji badawczych i organizacji międzynarodowych. Wykwalifikowani ekonomiści jednak sporo kosztują, a w dodatku nie ma aż tak wielu specjalistów od prognoz. Wybór - robić samemu, czy też nie - powinien więc opierać się na porównaniu kosztów i korzyści.

W historii ekonomii prognozowanie było obecne od zawsze. Pierwszym zapisanym w Biblii przykładem udanej prognozy był sen egipskiego faraona, któremu przyśniło się 7 krów tłustych i 7 chudych. Prognozujący (tłumaczący sen) Józef wyjaśnił, że chodzi o nadciągającą recesję w rolnictwie, sugerując podjęcie odpowiednich kroków w dziedzinie polityki gospodarczej (zgromadzenie zapasów zboża). Józefowi było jednak dość łatwo dokonać prognozy, bowiem informację o kierunku zmian - jak się można domyślić - uzyskał prosto od sił wyższych. My, dzisiaj, jesteśmy raczej skazani na siebie samych. Konstruujemy modele ekonometryczne, a z ich pomocą staramy się prognozować przyszły rozwój (por. ramka 2.).

Aby dobrze zinterpretować prognozę, trzeba zdawać sobie sprawę z jej charakteru: jest to zdanie warunkowe, mówiące, jakich zmian należy się spodziewać przy określonych założeniach i z określonym prawdopodobieństwem. W przypadku, gdy np. założenia się zdezaktualizują - zmienia się też prognoza. Dlatego prognozy są w ciągły sposób aktualizowane, z uwzględnieniem całej napływającej dodatkowej wiedzy modyfikującej dotychczasowe założenia. Jeśli to się dobrze zrozumie, prognozy mogą stać się użyteczne (por. ramka 3.).

Niestety, prognozy często błądzą. Czasem bywa tak, że mylą się wszyscy prognozujący (por. ramka 4.). Dlaczego tak jest? Przede wszystkim dlatego, że prognozy konstruuje się wykorzystując modele, które opierają się na przeszłości (por. ramka 5.). A tymczasem informacje z przeszłości mogą już nie odpowiadać rzeczywistemu obrazowi gospodarki. W kraju o ustabilizowanej gospodarce ryzyko błędów jest mniejsze, bo bardziej wiarygodne są modele. Ale poważne błędy prognoz pojawiają się wszędzie.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Oby optymistyczne prognozy tym razem w pełni się sprawdziły!

1. Po co prognozować?

O prognozach gospodarczych mówi się, że często zawodzą. Mimo to są one regularnie wykonywane i używane w praktyce. Dlaczego prognozy są tak potrzebne? Przyczyn można wskazać kilka.

l Przedsiębiorstwa muszą robić swoje plany finansowe. Potrzebują do nich informacji o prawdopodobnym kształtowaniu się kluczowych zmiennych makroekonomicznych: popytu, dochodów, cen, kursu walutowego, stóp procentowych. Przy całej (często uzasadnionej) nieufności do prognoz, lepiej w tym momencie korzystać z profesjonalnych prognoz, niż zakładać poziom tych zmiennych samemu. Mimo wszystko specjaliści od prognoz mylą się rzadziej, bo na bieżąco analizują zachowanie gospodarki.

l Gospodarka rynkowa rozwija się w sposób nierównomierny, zależny od - często gwałtownych - wahań popytu. Wahania te często można całkiem nieźle przewidywać, zwłaszcza na krótką metę, analizując przeszłość. Kto zakłada, że takich wahań nie będzie, z pewnością popełni błąd.

l Prognozujący bardzo rzadko są w stanie trafić z prognozą "w punkt" (tzn. dokładnie przewidzieć kształtowanie się danej zmiennej). Są jednak zazwyczaj w stanie pokazać prawdopodobny kierunek zmian, np. to, czy gospodarka przyspiesza, czy zwalnia. Daje to podmiotom gospodarczym pewniejsze podstawy do planowania własnej działa- Analiza trendów gospodarczych, będąca kluczowym elementem prognozy, stanowi też materiał potrzebny polityce gospodarczej. Niezależnie od tego, czy prognoza trafia "w punkt", czy też nie, poprawne zidentyfikowanie niebezpiecznego trendu - np. gwałtownego wzrostu deficytu handlowego - stanowi wskazówkę dla polityki gospodarczej, co do pożądanych kierunków działań.

Słowem, prognozy są niepewne, zawodne, nieraz mylące i wprowadzające w błąd. Tyle, że gdyby z prognoz zrezygnować, błędy w zachowaniu przedsiębiorstw byłyby jeszcze większe.

2. Modele prognostyczne

Prognoz dokonuje się zazwyczaj posługując się formalnymi modelami ekonomicznymi. Modele to uproszczony zapis zależności między różnymi, powiązanymi ze sobą zmiennymi. Parametry, które łączą ze sobą zmienne, szacuje się najczęściej obserwując przeciętną siłę związku, którą zaobserwowano w przeszłości.

Poniższy rysunek pokazuje prościutki model i jego wykorzystanie dla prognozowania. Załóżmy, że chcemy prognozować przyszły poziom spożycia gospodarstw domowych. Zgodnie z teorią ekonomii, wpływ na to będzie miał przede wszystkim poziom dochodów. Zestawiamy więc dwa szeregi czasowe: poziom spożycia i poziom dochodów (załóżmy, że mierzymy go za pomocą PKB), który wystąpił w Polsce w latach 1995-2004 (czarne kwadraciki na wykresie).

Następnie konstruujemy model. Polega to na wyliczeniu parametrów funkcji, która najlepiej objaśniałaby w przeszłości położenie czarnych kwadracików. Jeśli wybierzemy dla tej funkcji postać liniową, okaże się, że poszukujemy prostej, która zaznaczona jest na rysunku (jej zapis matematyczny to: spożycie = 1.2 (PKB - 19.8).

Prognozowanie jest teraz bardzo proste. Jeśli chcemy oszacować, jaki będzie przyszły poziom spożycia przy dochodach (PKB) równych 160, podstawiamy taką wartość PKB do wzoru i otrzymujemy wynik 174 (na rysunku przedstawione jest to graficznie).

Rzecz jasna, tak naprawdę posługujemy się przy prognozowaniu modelami znacznie bardziej skomplikowanymi, wielorównaniowymi, w których zawarte są skomplikowane zależności wiążące ze sobą dziesiątki, setki, a w przypadku najbardziej rozbudowanych modeli nawet tysiące zmiennych.

3. Prognozy często się sprawdzają...

Wbrew częstym opiniom, prognozy zazwyczaj się sprawdzają. Nie chodzi, oczywiście, o trafienie "w punkt" przyszłej wartości zmiennej (co jest prawie niemożliwe), ale o wyznaczenie kierunku zmian.

Należy jednak pamiętać, że:

- Prognoza jest jedynie wyrazem oczekiwań co do prawdopodobnego kierunku rozwoju, przy obecnym stanie wiedzy na temat wszystkich czynników wpływających na kierunek zmian i przy założeniach co do zachowania podmiotów gospodarczych i instytucji decydujących o polityce gospodarczej,

- Im dłuższy horyzont prognozy, tym więcej pojawia się niewiadomych, co do których prognozujący po prostu czyni założenia. Generalnie więc, im dłuższa prognoza, tym bardziej niepewna (tak jak prognoza pogody),

- Prognozy są często "skażone" osobistymi poglądami tego, kto ich dokonuje. Same modele nie wystarczą do prognozy. Uczciwie trzeba powiedzieć, że prognoza to zazwyczaj w połowie efekt obliczeń modelowych, a w połowie przekonanie prognozującego.

Mimo tych zastrzeżeń, z prognozami nie jest aż tak źle. Bardzo często, zwłaszcza w relatywnie krótkim horyzoncie czasowym (np. poniżej 1 roku) prognozy są w stanie dość trafnie przewidzieć kształtowanie się podstawowych zmiennych - i to nawet wówczas, gdy większość uczestników rynku popełnia błędy w ocenach.

Przykładem takiego sukcesu prognozujących są wydarzenia z lat 1998-1999, kiedy wystąpił kryzys rosyjski. Produkcja doznała głębokiego załamania, a większość uczestników gry gospodarczej wpadła w pesymizm. Tymczasem niemal wszyscy prognozujący cały czas zapowiadali, że w ciągu czterech kwartałów poziom produkcji ulegnie odbudowie - i jak się okazało, mieli rację.

4. ...ale czasem błądzą

Niestety, do poważnych błędów również dochodzi. Sytuacje m- Czasem błędy te wiążą się z prawidłowym odgadnięciem kierunku zmian, ale nieprawidłowym oszacowaniem siły danego zjawiska (np. obserwowanej ostatnio siły aprecjacji złotego),

- Czasem błędy te wiążą się z prawidłowym odgadnięciem kierunku zmian, ale nieprawidłowymi oczekiwaniami co do przebiegu zjawiska w czasie (np. prognozujący od dwóch lat oczekiwali przyspieszenia dynamiki inwestycji, ale zjawisko to wystąpiło dopiero w roku 2004),

- Najgorzej, kiedy nieprawidłowo odgaduje się kierunek zmian. To, niestety, także się czasem zdarza (np. Narodowy Bank Polski przez cały rok 2002 oczekiwał wzrostu inflacji, podczas gdy inflacja obniżyła się do zera).

Bolesnym przykładem sytuacji, w której pobłądzili wszyscy prognozujący, były wydarzenia z roku 2000, kiedy w Polsce nastąpiło drastyczne zaostrzenie polityki pieniężnej NBP. Wszyscy prognozujący spodziewali się ograniczenia tempa wzrostu PKB, ale nikt nie sądził, że spadnie ono niemal do zera.

5. Dlaczego prognozy błądzą?

Skąd biorą się błędy w prognozach? Przyczyn może być niestety wiele, a część z nich - choć nie wszystkie - znajdują się poza zasięgiem prognozujących.

Najczęstsze przyczyny, którymi można w większym lub mniejszym stopniu wytłumaczyć błędy popełnione przy szacowaniu efektów zacieśnienia polityki pieniężnej w Polsce w roku 2000 (ramka 4.) to:

- Niesprawdzone modele, które błędnie określają relacje między zmiennymi. Problem polega na tym, że określając te relacje posługujemy się danymi z przeszłości. A co, jeśli w przyszłych okresach siła związku między zmiennymi będzie wyglądać inaczej? Błąd popełniony w roku 2000 (ramka 4.) da się wytłumaczyć w głównej mierze tym, że w Polsce nie mieliśmy danych historycznych, pozwalających na wiarygodne oszacowanie reakcji uczestników gry gospodarczej na drastyczne podwyżki stóp procentowych - zdarzyło się to po prostu po raz pierwszy,

- Nieprawidłowe założenia, gdyż dokonując prognoz dla Polski, musimy też zrobić założenia dotyczące np. kształtowania się sytuacji w gospodarce światowej, czy też kształtowania się parametrów polityki gospodarczej. Robiąc prognozę na rok 2001 nikt nie mógł wiedzieć, że 11 września nastąpi atak na Nowy Jork, który drastycznie pogorszy nastroje przedsiębiorstw na całym świecie. Prognozujący zakładali też, że NBP zachowa się racjonalnie i w miarę spowalniania gospodarki zacznie obniżać stopy procentowe. Stało się jednak inaczej,

- Błędy prognozujących - i błędne założenia, i błędna analiza, i błędne wyniki. Niezależnie od wszystkich czynników obiektywnych, bez wątpienia prognozujący pomylili się w roku 2000 w swojej analizie, choćby dotyczącej zachowania NBP (w końcu ówczesna Rada Polityki Pieniężnej - i jej dogmatyzm - były już znane w momencie dokonywania prognoz),

- Przesunięcia zjawisk w czasie (zjawisko występuje, ale np. z opóźnieniem). Dokonując prognozy na lata 2000-2001 prognozujący nie zdawali sobie sprawy z tego, z jak wielkim opóźnieniem podwyżki stóp procentowych wpłyną na zachowanie przedsiębiorstw.

Prognozy są zawsze obarczone błędem i związanym z tym ryzykiem. Nie tylko w Polsce. W latach 2002-2004 wiodące światowe instytucje prognozujące dokonywały np. systematycznych błędów w ocenie perspektyw rozwojowych Niemiec i strefy euro, po czym z kwartału na kwartał dokonywały korekt, coraz bardziej obniżających oczekiwany wzrost PKB i akceptujących fakt, że zamiast prognozowanego ożywienia nastąpiła recesja.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego