Klubowicze

Wielu świadków do wiarygodnych nie należy. Byli członkami podejrzanych klubów.

Publikacja: 09.03.2005 07:27

Są różne kluby: sportowe, muzyczne, literackie i tysiące innych, np. Klub Krasnoludka. A pamiętacie Państwo DKF-y? Bardzo kiedyś popularne. Okno na inny, zdawało się - bajkowy, świat. Niektórzy spośród moich przyjaciół byli w swoim czasie członkami Klubu Wiśniówki. Równie pożytecznego (choć o skali działania bez porównania mniejszej), jeśli chodzi o budowanie prawidłowych relacji międzyludzkich i rozwój duchowy. Jego członkowie z pasją snuli rozważania teoretyczne i prowadzili empiryczne doświadczenia, badając rubinową barwę, delikatny bukiet i istotę rzeczy, ukrytą gdzieś w metafizycznej przestrzeni między językiem a podniebieniem. Ich działalność nie szkodziła nikomu, chyba że im samym. Jednakże konsekwencje były niegroźne i przemijające.

Co w tym złego, że ludzie lubią być razem, jednoczeni ideą lub wspólnymi zamiłowaniami? A jednak kluby, zwłaszcza te nieformalne, nie mają u nas dobrej prasy. W szczególności, jeśli dotyczą świata biznesu.

Zaczęło się chyba od klubu koneserów cygar, skupiającego m.in. znakomitych menedżerów. Dość zamożnych (choćby z powodu milionowych odpraw), by w przeciwieństwie do Hansa Castorpa z Czarodziejskiej Góry nie wyliczać marek na każdy kubański zwitek tytoniu, lecz beztrosko unosić się w oparach siwego dymku. Ten klub pachnący (dosłownie i w przenośni) co najmniej lekkim snobizmem nie spodobał się mediom. Może był zbyt ekskluzywny. Może zanadto nowobogacki. Kto wie.

Teraz mamy Klub Krakowskiego Przedmieścia (vel Klub Pałacu Prezydenckiego), Klub Przyjaciół PZU czy Klub Telewizji Familijnej. Parę innych też by się pewnie znalazło.

Pisałem w tym miejscu dwa lata temu o pożytkach z afery Rywina, płynących także i dla rynku kapitałowego. Wówczas, na wstępnym etapie śledztwa, obśmiewano nieudolność członków szanownej komisji sejmowej. Dziś nikt chyba jednak nie zaprzeczy, że ich praca nie całkiem poszła na marne. Dowiedzieliśmy się przecież o Klubie Trzymającym Władzę.

Teraz pracują dwie inne komisje. Z rynkiem kapitałowym mają o wiele więcej wspólnego. W zeznaniach świadków pojawiają się nazwy firm doskonale znanych inwestorom: Orlen, PZU, BIG-BG, Bank Handlowy czy NFI. Wielu świadków do wiarygodnych nie należy - fakt. Byli wszak również członkami podejrzanych klubów. Na dodatek obrzucają błotem kogo popadnie. Sami też - jak wiele na to wskazuje - są utytłani po uszy. Ale czy to znaczy, że plotą wyłącznie bzdury? Przecież z miną odkrywców Ameryki powtarzają często to tylko, o czym mówi się i plotkuje w finansowym światku od lat. Wie to każdy, kto na rynku przebywa dłużej niż od czasów prywatyzacji PKO BP. Może dotąd nikt nie używał szyldu "Klub Krakowskiego Przedmieścia", ale czy to znaczy, że go nie było i nie ma?

Jaka szkoda, że prezydent nie chce zeznawać przed posłami. Że wczoraj sala obrad jednej z komisji była pusta. Bo przecież byłaby dobra okazja zapytać go i o to, dlaczego przerwał kiedyś wakacje z powodu BIG-BG, i o to, dlaczego PZU było nie tak dawno polem starcia sił wiernych poprzedniemu premierowi z prezydenckimi aliantami. I o to, skąd po latach przyjaźni wzięły się waśnie między głową państwa i wielokrotnym, dziś już byłym, ministrem skarbu. A także o to, jak obsadzano kierownictwo ważnych spółek, nie tylko Orlenu. I o wiele innych rzeczy jeszcze. Przede wszystkim może o gąszcz powiązań towarzysko - partyjnych z biznesem, tym największym oczywiście. O Klub Kadrowych Menedżerów przewijających się w przedsiębiorstwach państwowych, bankach, narodowych funduszach inwestycyjnych i wielu innych firmach, giełdowych nie wyłączając. Również o tych, co z niespotykaną łatwością przeskakują ze stanowisk państwowych na biznesowe i na odwrót. Innymi słowy, o Klub Przyjaciół Króliczka.Tak, kluby to dobra rzecz. Bo co w tym złego, że ludzie chcą być razem, zjednoczeni ideą, wspólnymi zamiłowaniami? Pożytek z ich pracy jest wielki, nawet jeśli owocem wspólnego działania są "Badania spekulatywne stawów hampsteadzkich tudzież niektóre spostrzeżenia nad teorią skakania żab". Ale kluby na styku polityki i biznesu to już całkiem inna historia. W niczym nie przypomina wesołej podróży Pickwicka i jego towarzyszy dookoła Anglii. Raczej ponura i groźna. Jak niektóre baśnie braci Grimm. Szkoda, że prezydent nie chce jej opowiedzieć.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku