Tymczasem pozostawiony zarząd złożył w ubiegły piątek wniosek o upadłość PRInż (wcześniej upadłości spółki chcieli już dwaj wierzyciele przedsiębiorstwa). - Dowiedziałem się o wniosku zarządu już po fakcie. Ten krok był dla mnie wielkim zaskoczeniem - mówi Z. Opach. Zarząd musiał ustąpić. We wtorek złożył na ręce rady nadzorczej oficjalną rezygnację. Uchwałą rady nadzorczej do zarządu powołano Roberta Ryszkowskiego (objął fotel prezesa) i Jacka Czeladko (wiceprezes), rekomendowanych przez Z. Opacha.
Złożony wniosek o upadłość wywołał falę protestów wśród wierzycieli PRInż, głównie podwykonawców firmy, którzy odmówili dalszej współpracy przy realizacji prestiżowej inwestycji w Katowicach (Rondo DTŚ). Nad PRInż zawisło ryzyko wyrzucenia z placu budowy jako generalnego wykonawcy.
Jak mówi Z. Opach, chcąc uratować sytuację, zdecydował się z własnych pieniędzy uregulować zaległości PRInż wobec kilkudziesięciu firm. Nie zdradza, ile wypłacił. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że może chodzić o około 1,3 mln zł. To wystarczyło, żeby podwykonawcy wrócili na budowę. Jednym z pierwszych zadań nowego zarządu PRInż miało być także wycofanie wniosku o upadłość.
NCC: tylko Polimex
To jednak nie koniec kłopotów inwestora. Zbigniew Opach, jako inwestor większościowy PRInż, budzi zaufanie NCC. - Kilka miesięcy akcjonariusze i spółka szukali inwestora branżowego dla PRInż. Wyłoniliśmy Polimex jako najlepszego kandydata, zarówno dla samej spółki, jak i dotychczasowych właścicieli. Zablokowanie wejścia do spółki renomowanej firmy i dokapitalizowania PRInż być może przekreśliło szanse na jego uratowanie - mówi Jan Svensson, wiceprezes NCC i członek rady nadzorczej PRInż. Podważa też wiarygodność Z. Opacha. - Na razie usłyszeliśmy tylko deklaracje złożone przez pana Opacha o 10 mln zł pożyczce. Czy na pewno ma te pieniądze? - pyta. - Spłata wierzycieli to najlepszy dowód, że moje deklaracje to nie tylko puste słowa - odpowiada Z. Opach. - Nie wiem nic o spłacie części zobowiązań spółki przez pana Opacha, dlatego nie mogę tego komentować. Biorąc pod uwagę kłopoty i potrzeby finansowe PRInż, kwota około miliona złotych przezna-czona na spłatę podwykonawców na jednej z budów jest nic nieznacząca - mówi J. Svensson.
Czy chce kupić?