Gra w zielone

Specjaliści z firmy doradczej PricewaterhouseCoopers przewidują, że w tym roku dynamicznie wzrośnie liczba firm, które będą oferować "zieloną energię". Sprzyja temu coraz bardziej korzystne otocznie prawne. Wzrośnie znaczenie "zielonych certyfikatów".

Publikacja: 23.02.2006 07:46

Potwierdzeniem wytworzenia energii elektrycznej w odnawialnym źródle energii jest świadectwo pochodzenia ("zielony certyfikat"). Obowiązek przedstawienia odpowiedniej ilości "zielonych certyfikatów" nałożono jedynie na wybraną część przedsiębiorstw energetycznych. Dotyczy on tych firm, które sprzedają energię elektryczną odbiorcom końcowym, przyłączonym do sieci w Polsce. - W odniesieniu do 2005 roku, każda z tych firm powinna dysponować ilością certyfikatów równą 3,1% wykonanej całkowitej rocznej sprzedaży energii elektrycznej odbiorcom końcowym. Jednym z dotychczasowych problemów było to, że przedsiębiorstwa tłumaczyły brak spełnienia tego obowiązku faktem niedostatecznej ilości "zielonej energii" na rynku - twierdzi Jarosław Wach z PricewaterhouseCoopers.

Popularne źródła odnawialne

W ostatnich miesiącach zauważalny jest wzrost zainteresowania inwestycjami w instalacje do produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (OZE). Dowodem na to jest m.in. zarówno ilość, jak i wielkość projektowanych bądź wdrażanych przedsięwzięć inwestycyjnych. Łączna moc zainstalowana w OZE (elektrownie wodne przepływowe, elektrownie wiatrowe, instalacje wykorzystujące biomasę i biogaz) na koniec 2004 r. wynosiła niewiele ponad 1 tys. MW, z czego łączne moce farm wiatrowych to jedynie 65 MW. Ostatnie miesiące pokazały natomiast rozpoczęcie lub przyspieszenie realizacji kilku inwestycji polegających na budowie farm wiatrowych o mocy od kilkudziesięciu do nawet około 100 MW każda. Można wymienić kilka przyczyn tak znacznego zainteresowania tymi przedsięwzięciami. Większość jednak dotyczy zmian rozwiązań prawnych skutkujących zwiększeniem opłacalności inwestycji bądź ograniczeniem ryzyka. Niewątpliwie zasadniczym było znowelizowanie, od 1 października 2005 r., systemu funkcjonowania świadectw pochodzenia wyprodukowanej "zielonej energii". Zmiany te dotyczą przede wszystkim sposobu kształtowania cen sprzedaży "zielonej energii", jak i sposobu rozliczania się z obowiązku posiadania takiej energii przez przedsiębiorstwa dostarczające energię elektryczną odbiorcom końcowym zlokalizowanym w Polsce.

Co zmieniono?

- W obecnym systemie oderwano handel energią elektryczną jako towarem od handlu świadectwami pochodzenia tej energii ("zielonymi certyfikatami"). Inaczej kształtowane są również ceny tych dwóch dóbr. Sama energia, mimo że wyprodukowana ze źródeł odnawialnych, jest sprzedawana przez wytwórców po średniej cenie energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym z poprzedniego roku - twierdzi J. Wach. W 2004 roku cena ta wyniosła 118 zł/MWh. Dodaje on, że "zielone certyfikaty" są przedmiotem obrotu na Towarowej Giełdzie Energii.

Należy również wspomnieć o innych zmianach, których wdrażanie jest ukierunkowane na zwiększenie atrakcyjności inwestycyjnej w OZE. - Mowa m.in. o odmiennym traktowaniu elektrowni wiatrowych w zakresie wymogów bilansowania poziomu produkcji, co dla farm wiatrowych ma zasadnicze znaczenie z uwagi na ograniczoną przewidywalność siły wiatru (można się spodziewać uprzywilejowania tych instalacji w opracowywanych obecnie przepisach wykonawczych do prawa energetycznego). Kolejne zmiany to obniżenie opłaty za przyłączenie instalacji wytwórczych do sieci czy też zmniejszenie obciążeń podatkowych w związku ze zmianą definicji elektrowni wiatrowej jako budowli - dodaje specjalista PwC.

Przyrost czystej mocy

Zdaniem Jarosława Wacha, biorąc to pod uwagę, można się spodziewać znacznego przyrostu nowych mocy i dzięki temu wyższego poziomu produkcji "czystej energii" w nadchodzących latach. Tym samym zwiększy się prawdopodobieństwo wypełnienia przez Polskę zakładanego 7,5-procentowego udziału energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w łącznym bilansie zużycia energii w Polsce w 2010 r. - Oczywiście, trudno sobie wyobrazić, aby taki trend przyrostowy utrzymywał się długo. Zwiększanie podaży energii (i "zielonych certyfikatów") powinno długofalowo oddziaływać na redukcję cen świadectw pochodzenia, a przez to na zmniejszenie przychodów wytwórców "czystej energii", co oznacza zmniejszenie stopy zwrotu z inwestycji - komentuje J. Wach.

Twierdzi on, że na podstawie dotychczasowych obserwacji giełdy można stwierdzić, że cena świadectw pochodzenia kształtuje się znacznie poniżej poziomu wcześniej oczekiwanego przez wielu uczestników rynku. Średnia cena ważona wolumenami obrotów wyniosła około 155 zł/MW, podczas gdy wielu ekspertów zakładało, że cena ta (z uwagi na niedobór "zielonej energii" na rynku) będzie nieznacznie niższa niż obowiązkowa opłata zastępcza ustalona na ten rok na poziomie 240 zł/MW. Dotychczasowe transakcje pokazały jednocześnie ogromne rozchwianie tych cen, od najniższej 82 zł/MWh do najwyższej 215 zł/MWh. - Generalnie, z takiego kształtowania się cen powinna zapewne być zadowolona duża grupa przedsiębiorstw energetycznych. Średnia cena sprzedaży przez wytwórców energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w 2004 r. ukształtowała się na poziomie 239 zł/MW, podczas gdy suma przychodów ze sprzedaży energii oraz "oderwanego" od niej obecnie świadectwa pochodzenia to ok. 273 zł/MWh. Jednocześnie dotychczasowa cena świadectw kształtuje się w granicach określonych w taryfach spółek dystrybucyjnych jako uzasadnione i tym samym akceptowalne przez Urząd Regulacji Energetyki - konkluduje ekspert PricewaterhouseCoopers.

Dodaje, że istotną sprawą jest stopień, w jakim giełda kształtuje rynek obrotu prawami majątkowymi do świadectw pochodzenia. - Na podstawie dotychczasowych obserwacji można sądzić, że zainteresowane podmioty korzystają z niej raczej jako formalnego narzędzia rejestrującego wcześniej uzgodnione warunki transakcji, niż platformy handlowej z wieloma graczami i równym dostępem do informacji - twierdzi Jarosław Wach. - Jedynie bowiem 5% łącznych obrotów było przedmiotem transakcji sesyjnych, cała reszta zaś to dwustronne transakcje pozasesyjne. Wydaje się zatem, że bezpośrednie dwustronne uzgadnianie warunków jest w opinii handlujących znacznie efektywniejszym rozwiązaniem. Warto zauważyć, że w transakcjach tych osiągane ceny kształtują się na poziomie około 20% niższym niż w transakcjach sesyjnych. Jest to istotne zagadnienie, szczególnie dla odbiorców końcowych energii, którzy w większym czy mniejszym stopniu będą ponosić koszty potencjalnych wzrostów cen certyfikatów - kończy.

Na podstawie

materiału Jarosława Wacha,

menedżera w zespole ds. sektora

energetycznego PricewaterhouseCoopers

(biuro w Katowicach)

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku