Polcolorit zaciągnął przed tygodniem kredyt w Banku Pekao na 35 mln zł. Pieniądze ma przekazać w ramach podniesienia kapitału zakładowego jej spółce zależnej - Ceramice Marconi, z przeznaczeniem na sfinansowanie budowy nowego zakładu do produkcji płytek ceramicznych i granulatu.
Pozornie komunikat spółki nie zawiera nic nadzwyczajnego. Ceramika Marconi rzeczywiście prowadzi taką inwestycję, więc potrzebuje kapitału. Wątpliwości rodzą się wówczas, jeśli policzymy, ile łącznie otrzymała już pieniędzy od spółki matki.
Jak miało być?
Przypomnijmy, że Polcolorit, wchodząc na giełdę pod koniec 2004 roku, chciał zdobyć pieniądze na budowę nowego zakładu (konkretniej - rozpoczęcie inwestycji). Zgodnie z zapisami prospektu, budowę fabryki podzielono na dwa etapy. W I etapie miał powstać zakład z jedną linią do produkcji płytek ceramicznych (o mocach 2,25 mln mkw. rocznie) i jedną linią do produkcji granulatu (początkowo 440 ton dziennie). Moce produkcyjne grupy w zakresie płytek ceramicznych miały w ten sposób wzrosnąć do 6,75 mln mkw. rocznie (z dotychczasowych 4,5 mln mkw.). Docelowo zdolności produkcyjne nowego zakładu miały wynosić 600 ton granulatu dziennie i 9 mln mkw. płytek ceramicznych rocznie (łączne roczne moce grupy 13,5 mln mkw. płytek). Takie informacje zawarto w prospekcie i materiałach prasowych Polcoloritu.
Oszacowano, że I etap inwestycji pochłonie 56,3 mln zł. Spółka z emisji pozyskała nieco ponad 48 mln zł, co oznaczało, że dodatkowy kapitał (np. kredyty) byłby potrzebny.