Londyn kusi polskie spółki

Na brytyjskim parkiecie nie ma jeszcze żadnej naszej firmy. Anglicy kuszą jednak prostymi przepisami i szansą na globalny rozwój. Czy polskie przedsiębiorstwa są gotowe na wyjście poza nadwiślańską giełdę?

Publikacja: 12.09.2006 09:02

Na warszawskiej giełdzie od trzech lat panuje hossa. Indeksy giełdowe osiągają historyczne maksima. Jednocześnie na tablicy notowań przy ulicy Książęcej pojawia się wiele nowych spółek, które zdobywają pieniądze od inwestorów. Dwa lata temu było to 36 firm, a przed rokiem - 35. W tym roku jeszcze więcej przedsiębiorstw może zadebiutować na warszawskim parkiecie. Angielscy doradcy zapraszają jednak średnie spółki do Londynu, na Alternative Investment Market (AIM). Przekonują, że debiut po drugiej stronie kanału La Manche może być dużo korzystniejszy niż nad Wisłą.

Większa dynamika

na wyspach brytyjskich

AIM jest najszybciej rozwijającym się segmentem rynku akcji London Stock Exchange. Został założony 11 lat temu, by koncentrować nieduże, szybko rozwijające się spółki. Na AIM notowanych jest ponad 1,5 tys. firm, w tym około jedna piąta spoza Wielkiej Brytanii. Ich kapitalizacja przekracza 70 mld funtów (na całej warszawskiej giełdzie jest to ok. 83 mld funtów, przy kursie 5,7 zł za 1 funta). Spółki te, dzięki AIM pozyskały z rynku od 1995 r. około 30 mld funtów. W zeszłym roku Anglicy byli świadkami 519 ofert publicznych. Do firm notowanych na AIM trafiło w 2005 r. 6 mld funtów w ramach rynku pierwotnego i 3 mld funtów na rynku wtórnych emisji. Dla porównania: wartość ofert pierwotnych przeprowadzonych w Warszawie w zeszłym roku wyniosła około 1,2 mld funtów. A trzeba pamiętać, że AIM to tylko część giełdy londyńskiej.

Wyspiarze przekonują, że obecność na AIM pozwala firmom na bardzo szybki rozwój. Argumentują, że średnia kapitalizacja spółki podwoiła się w ciągu ostatnich dwóch lat do 38 mln funtów. Dla porównania, wartość rynkowa firm notowanych w Warszawie wzrosła w trakcie ostatnich dwóch lat o 40 proc., do 315 mln funtów. Pamiętajmy jednak, że na GPW znajdują się walory ogromnych spółek, m.in. KGHM (kapitalizacja blisko 4 mld funtów), Telekomunikacji Polskiej (ok. 5 mld funtów) czy Bank Austria Creditanstalt (ok. 10 mld funtów). A AIM jest stworzony dla średnich firm.

Podobieństwa i różnice

Co do zasady działania, giełda w Warszawie i Londynie nie różni się. Dlatego też funkcjonowanie AIM i GPW jest zbliżone, ale...

Każda spółka notowana na AIM, w przeciwieństwie do tych z warszawskiego parkietu, musi korzystać z usług autoryzowanego przez londyńską giełdę doradcy (oczywiście płaci za to). Najpierw wspiera on dopuszczenie akcji firmy do obrotu. Później czuwa, by firma wywiązywała się z bieżących zobowiązań wobec londyńskiej giełdy i akcjonariuszy (m.in. w kwestiach informacyjnych). Poza tym osoba ta jest jednocześnie doradcą finansowym spółki - na przykład przy kolejnych emisjach, kiedy firma nie ponosi praktycznie żadnych opłat. Każda firma na AIM musi także mieć autoryzowanego brokera.

Porównywane rynki różnią także przepisy. Ich liczba jest zdecydowanie mniejsza w przypadku Londynu. - Oprócz tego są przejrzyste i oparte na zdrowym rozsądku - mówi Lindsay Mair, dyrektor ds. finansów korporacyjnych w brytyjskim banku inwestycyjnym Daniel Stewart & Company.

Bez prospektu

dla niektórych emisji

Wejście Polski do Unii dało spółkom notowanym na GPW możliwość oferowania akcji na rynkach regulowanych w całej wspólnocie. AIM takim nie jest w rozumieniu przepisów UE i dzięki temu może być atrakcyjniejszy niż tradycyjne rynki. Obowiązują na nim inne przepisy. Dopuszczenie akcji do obrotu może wymagać złożenia dokumentów jedynie w standardzie AIM (prospekt ma formę skróconą). Niemniej, jeżeli wartość oferty publicznej przekroczy 2,5 mln euro, a ponadto oferta skierowana jest do więcej niż stu osób prawnych, to spółka musi stworzyć pełny prospekt emisyjny, potwierdzony przez odpowiednie władze brytyjskie. Dlatego dla spółek korzystne jest przeprowadzanie niewielkich emisji (poniżej 2,5 mln euro).Eksperci wskazują, że w przypadku większości nowych emisji na AIM prospekty w ogóle nie są wymagane. Firma może skorzystać z tej "furtki", jeśli przeprowadza emisję niepubliczną, adresowaną do mniej niż 100 osób. Kupujących znajduje m.in. autoryzowany broker obsługujący daną spółkę. Jednak w tym przypadku AIM staje się bardziej konkurencyjny dla funduszy typu private equity niż dla jakiejkolwiek giełdy papierów wartościowych.

Polski pierwszy raz

to jedyny raz?

- Od szesnastu lat pracuję w Polsce i widzę, że jest tu wiele ofert pierwotnych, ale bardzo mało powtórnych emisji - zauważa Greg Scott, partner w kancelarii prawnej Memery Crystal. Choć obecna dobra koniunktura na warszawskim parkiecie zachęca giełdowe spółki do jej wykorzystania, to spośród ponad 260 przedsiębiorstw notowanych na GPW tylko około 30 zdecydowało się na przeprowadzenie powtórnych emisji w tym roku. Na Alternative Investment Market firmy pozyskują pieniądze z rynku co kilka lat. - Tam to inwestorzy poszukują spółek - mówi Greg Scott. - A do tego powtórne emisje na AIM praktycznie nic nie kosztują - podkreśla. Dlatego nie dziwi się polskim giełdowym spółkom. - Gdybym miał za każdym razem zapłacić prawnikom, audytorom i przechodzić przez całą procedurę, która trwa zbyt długo, to po prostu poszedłbym po pieniądze gdzie indziej - np. do banku, gdzie oprocentowanie nie jest teraz wysokie - mówi.

Specjaliści podkreślają, że na "przygodę z giełdą" przedsiębiorstwa powinny patrzeć całościowo, przez pryzmat długookresowej strategii. Wtedy droższe wejście na AIM będzie się opłacało, gdyż powtórne emisje na finansowanie kolejnych etapów rozwoju odbędą się prawie bez kosztów. W Polsce firma płaci za każdą emisję praktycznie na tych samym warunkach.

Analitycy przytaczają przypadek sieci kawiarni Coffee Heaven. Spółka jest notowana na AIM. Choć istnieje zaledwie pięć lat, to przeprowadziła już pięć emisji. - Uplasowanie obligacji tej firmy o wartości 20 mln zł na CeTO w Polsce kosztowało więcej niż wszystkie emisje w Londynie - mówi Greg Scott.

Trzeba jednak pamiętać, że bardzo dużo spółek notowanych w Warszawie nie znalazło się na parkiecie z własnej woli. Zostały wprowadzone na parkiet przez Skarb Państwa i fundusze typu private equity, dla których była to forma dezinwestycji.

Lokalne korzyści

Warszawska giełda ma jednak dla polskich spółek kluczowe zalety. Po pierwsze - pozwala na bezpłatną promocję polskiej firmy na rodzimym rynku. Po drugie - polska giełda umożliwia raczej bezproblemowe pozyskanie pieniędzy od inwestorów. Na rynku jest bowiem nadwyżka kapitału, ponieważ fundusze emerytalne działające w Polsce są prawnie zmuszone do inwestowania prawie całej gotówki na polskim rynku kapitałowym. - Tych dwóch elementów nie ma na rynkach zagranicznych. A mogą być one przecież bardzo istotne - zauważa Michał Urbanowicz z działu emitentów warszawskiej giełdy.

- Trudno przecież mówić o oddziaływaniu marketingowym Alternative Investment Market w Polsce - dodaje. - Pierwsze giełdowe doświadczenia łatwiej jest zdobywać w swoim kraju - mówi Jan Kuęma, prezes Domu Maklerskiego PKO BP.

Komentarz

Krzysztof Stępień

"Parkiet"

Pytanie chwilowo

trochę egzotyczne

Zadebiutować na GPW czy AIM? - to pytanie trochę na wyrost i trochę egzotyczne. Z jednej strony żyjemy w czasach globalizacji, jesteśmy małą wioską, ale z drugiej - wykonanie "kilkusetkilometrowego kroku", czyli zadebiutowanie na zagranicznej giełdzie, jest dla wielu firm - nawet tych dużych - bardzo odważną decyzją, przed którą w jakimś sensie uciekają.

Naturalną drogą dla polskich firm jest pojawienie się na warszawskim parkiecie, zaznajomienie się z realiami działania rynków kapitałowych. A potem, wraz z rozwojem przedsiębiorstwa, wejście na zagraniczną giełdę. Czy tak będzie, pewnie stopniowo się przekonamy. Jednak wydaje mi się, że na tym polu jeszcze spora droga jest do pokonania. Niemniej problem wydaje się wart za

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego