O losach sesji przesądziła poranna publikacja wyników BRE Banku. Warto przypomnieć powody, dla których ten najmniej ważny z banków (w WIG20) mógł przesądzić o losach sesji. Po pierwsze - nikt nie miał wątpliwości, takich jakie były w przypadku TP, że wyniki banku były bardzo dobre i przekroczyły oczekiwania większości analityków (górny przedział prognoz). Po drugie - bardzo pozytywna reakcja inwestorów giełdowych pokazała, że mimo wyśrubowanych kursów nie trzeba wcale wiele przekroczyć rynkowych oczekiwań, by kurs gwałtownie rósł. Te pierwsze ważniejsze publikacje definiują nastroje i wynikające z nich reakcje na kolejne raporty kwartalne. Po trzecie - przez pryzmat wyników BRE oceniany jest cały sektor bankowy, który ma ponad 40-proc. udział w WIG20. W końcu po czwarte - kolejne publikacje kluczowych spółek z WIG20 mamy dopiero za dwa tygodnie (środa 14 lutego), gdy poznamy raport KGHM za IV kwartał. Przez ten czas nastroje pozostaną pozytywne, a jeśli i spółka miedziowa ich nie popsuje, to będziemy mieć kolejny tydzień oczekiwania na dobre wyniki (BPH, Pekao, BZ WBK, PKO BP, Lotos, PKN Orlen).
Poza wynikami BRE trudno doszukać się czynników, które mogłyby zmienić układ sił na dłużej niż jedną sesję. Decyzja RPP oczywiście była w cenach, a dane makro w USA, pomimo sporych odchyleń od prognoz, potraktowane zostały jako "stare" i reakcję tłumił też fakt wyczekiwania na komunikat po posiedzeniu FOMC. Odnośnie do tego wyczekiwania i banków centralnych z uporem będę przypominać, że inne banki centralne potrafiły wypracować procedury ogłaszania swoich komunikatów. Decyzja ogłaszana jest zawsze o tej samej godzinie. Niestety, u nas jest inaczej i uczestnicy rynku zmuszeni są wpatrywać się w serwisy informacyjne
w wyczekiwaniu na komunikat, a potem na sam koniec sesji
giełdowej dostają konferencję
prasową, która bywa wydarzeniem ważniejszym niż sama decyzja, a zareagować na nią nie zawsze