Inwestorzy, którzy w ub.r. powierzyli pieniądze w zarządzanie specjalizującym się w tym firmom asset management i wybrali strategie agresywne (zakładające inwestowanie w akcje), zarobili średnio 47 proc. Najlepsi zyskali jednak dużo więcej.

Niektóre portfele prowadzone przez BZ WBK AIB Asset Management wzrosły przez 12 miesięcy o 99,5 proc. Agresywne podejście ING Investment Management przyniosło prawie 79 proc. zysku. Niewiele mniej (76 proc.) zarobili niektórzy klienci Domu Maklerskiego IDMSA.

Imponująco kształtują się także stopy zwrotu z ostatnich trzech lat. W każdym z nich najlepsze portfele BZ WBK zyskiwały przeciętnie 68,7 proc. ING IM w najbardziej ryzykownym podejściu zarabiał dla swoich klientów średnio 47,4 proc.

Mimo tak dobrych wyników w kolejce do licencjonowanych instytucji zarządzających aktywami nie ustawiają się tłumy Polaków. Choć nie wszystkie firmy podają dane, to można szacować, że z ich usług korzysta około 4 tys. osób (w liczbie tej nie są uwzględnione przedsiębiorstwa). "Assetowe" aktywa na koniec zeszłego roku raczej nie przekroczyły 4 mld zł. Dla porównania, w tym samym okresie aktywa funduszy inwestycyjnych wynosiły 98 mld zł.

Skąd ta różnica? Przede wszystkim stąd, że zarządzanie aktywami to usługa dla zamożnych osób. W zamian mogą one liczyć na bardziej zindywidualizowaną usługę i obsługę.