Rząd ma dziś przyjąć projekt ustawy o komercjalizacji Poczty Polskiej. Jego przepisy przewidują, że państwowe przedsiębiorstwo użyteczności publicznej przekształci się w spółkę akcyjną 30 dni po przyjęciu ustawy przez Sejm. Nadzór nad Pocztą przejmie wówczas Ministerstwo Skarbu Państwa. Resort przygotuje też koncepcję prywatyzacji operatora - nie wcześniej jednak niż w 2011 r.

O potrzebie komercjalizacji kierownictwo Poczty mówiło od dawna. Działanie pod szyldem p. p. u. p. utrudnia bowiem zaciąganie kredytów inwestycyjnych i w praktyce uniemożliwia emisję obligacji. Dodatkowo dotychczasowa forma prawna hamuje podejmowanie strategicznych decyzji przez dyrekcję. Powód? Muszą one być konsultowane z Radą Poczty, w której dużo do powiedzenia mają związki zawodowe.

Zmiana regulacji prawnych będzie miała także wpływ na finanse operatora. Obecnie Poczta wpłaca do budżetu państwa co miesiąc 15 proc. wypracowanego zysku (podobnie jak inne przedsiębiorstwa państwowe). Jeżeli zostanie spółką Skarbu Państwa, będzie przekazywać dywidendę raz do roku. Wysokość wpłaty będzie ustalać MSP. W przypadku Poczty chodzi o spore sumy. W 2005 r. operator zarobił netto 200,8 mln zł, przy przychodach rzędu 6,2 mld zł. Z informacji, jakich udzielił nam rzecznik przedsiębiorstwa Radosław Kazimierski wynika, że miniony rok Poczta zamknie zbliżonym wynikiem.

Na finalną wersję rządowego projektu czekają związki zawodowe. - Choć rozumiemy potrzebę komercjalizacji, to entuzjazmu wśród załogi nie ma. Pracownicy obawiają się, że zmiana formy prawnej może być pretekstem do restrukturyzacji kadrowej - przyznaje Stanisław Redmer, przewodniczący pocztowego OPZZ. Zmiany w funkcjonowaniu operatora odbywają się niespełna 2 lata przed liberalizacją rynku przesyłek listowych.