Na światowych rynkach akcji trwają nieprzerwanie trendy wzrostowe. Mimo że zwyżka utrzymuje się już od wielu miesięcy, to trudno o stwierdzenie, że pojawiły się jednoznaczne sygnały przegrzania koniunktury. Dobrym przykładem jest niemiecki DAX. Indeks wielkimi krokami zbliża się do poziomu 7000 pkt, gdzie ostatni raz znajdował się na jesieni 2000 r. Roczne tempo zwyżki nie jest jednak wygórowane - sięga 30 proc. W ostatnich latach w ważnych punktach zwrotnych dynamika wzrostu była zdecydowanie wyższa. Przykładowo przed majowym krachem w ub.r. wynosiła prawie 50 proc. Obecne tempo jest raczej przeciętne, niż wyjątkowo wysokie. Pewien margines bezpieczeństwa dają też wskaźniki techniczne.
Odchylenie DAX-a od rocznej
średniej kroczącej wynosi
15 proc. wobec ponad 20 proc. w maju ub.r.
Skoro obecną sytuację trudno określić jako euforię i skrajne przewartościowanie akcji, to można postawić tezę, że przyczyną głębszych spadków nie będą czynniki "wewnętrzne" takie jak realizacja zysków. Długotrwałą korektę może wywołać dopiero naruszenie fundamentów trendu wzrostowego, czyli spowolnienie gospodarcze. Zagrożenia takiego nie da się nigdy ignorować, a zwłaszcza teraz gdy w Niemczech obowiązuje wyższy podatek VAT, który z czasem może uderzyć w koniunkturę.