W styczniu w Rosji ceny były wyższe zaledwie o 8,2 proc. niż rok wcześniej. Tak niskiej inflacji nie było od lipca 1998 r. - ostatniego miesiąca przed kryzysem, kiedy wysokie zadłużenie kraju i zawirowania na rynku walutowym wpłynęły na dramatyczny spadek wartości rubla i jego dewaluację.
13 ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga prognozowało średnio, że ceny podskoczą w styczniu o 8,8 proc., co oznaczałoby, że ich tempo wzrostu byłoby o 0,2 pkt proc. niższe niż w grudniu. - Wynik jest zaskakujący - mówi Natalia Orlova, główna ekonomistka moskiewskiego Alfa Banku. Jej zdaniem, inflacja była niska przede wszystkim dlatego, że nie było podwyżek cen energii elektrycznej i gazu. Rząd, który odpowiada za poziom cen regulowanych, przesunął je dopiero na marzec.
Przeciętne opłaty za czynsz, prąd i wodę poszły w górę tylko o 1,1 proc. w ciągu miesiąca. Ceny dóbr konsumenckich były o 1,7 proc. wyższe niż w grudniu, kiedy podskoczyły zaledwie o 0,8 proc. Ekonomiści szacowali natomiast, że statystyczny Rosjanin za koszyk dóbr będzie musiał zapłacić w styczniu o 2,2 proc. więcej niż miesiąc wcześniej. Towary podrożały w minionym miesiącu w Moskwie o 2,2 proc., a w Petersburgu - o 1,5 proc.
- W tym roku inflacja nie powinna przekroczyć 8 proc. - uważa Natalia Orlova. Jeżeli przewidywania ekonomistki się sprawdzą, to będzie ona o punkt procentowy niższa niż w 2006 r. i o 2,9 pkt proc. poniżej poziomu z 2005 r.
Rząd jest nieco bardziej optymistyczny i szacuje, że inflacja będzie się wahać w przedziale od 6,5 do 8 proc. Władimir Putin, prezydent Rosji, oczekuje więcej: 1 lutego powiedział, że ma nadzieję, że w najbliższych latach ceny będą rosły w tempie około 4-5 proc. rocznie.