W pierwszej części wczorajszych notowań za oceanem widać było pewną nerwowość związaną ze zwyżką ceny ropy naftowej. Nie pomagała ona nawet koncernom paliwowym, które przez ostatnie dni nawet symbolicznie zniżkują. Sytuacja na rynku ropy rzeczywiście daje powody do niepokoju, bo wśród inwestorów ugruntowało się ostatnio przekonanie, że gospodarka stopniowo będzie wychodzić na prostą, co i tak miało przełożyć się na większą presję inflacyjną. Teraz obawy o wzrost cen w gospodarce są tym mocniejsze. To właśnie dzięki tańszej ropie w poprzednich miesiącach mocno w dół poszła inflacja. Jednak bazowe miary, w których nie uwzględnia się cen paliw i żywności, obniżyły się nieznacznie i utrzymały powyżej poziomu akceptowanego przez władze monetarne. Jeśli więc ropa przestała przynajmniej na razie tanieć, to uzasadnione jest podejrzenie, że znajdzie to odbicie we wskaźnikach inflacji. Dlaczego kwestie związane z presją inflacyjną mają teraz tak duże znaczenie dla giełd? Jednym z najważniejszych czynników sprzy-

jających zwyżce kursów akcji, rozpoczętej w połowie czerwca 2006 r., był spadek rentowności długoterminowych obligacji. Kompensował on inwestorom perspektywę spowolnienia tempa wzrostu zysków przedsiębiorstw. Jeśli okazałoby się, że inflacja znów zaczyna niepokoić i podbija to dalej dochodowość papierów skarbowych, to scenariusz pogorszenia koniunktury giełdowej stawałby się coraz bardziej realny. Tym bardziej że prognozy zysków na I kwartał tego roku wciąż stopniowo się obniżają. Według ostatnich szacunków, zyski podniosą się w trzech pierwszych miesiącach 2007 r. zaledwie o 4,3 proc. Tylko przez ostatnie cztery tygodnie przewidywane tempo wzrostu zostało zredukowane o 2,9 pkt proc. Jednocześnie trwający sezon publikacji wyników za IV kwartał minionego roku przynosi dotąd informacje nieco gorsze od spodziewanych. Po podaniu rezultatów przez blisko dwie trzecie spółek z S&P 500 skala poprawy zysków sięga 7,9 proc. wobec prognozowanych 10,5 proc. dla całego grona uczestników tego indeksu. Na razie jednak nie ma to przełożenia na koniunkturę giełdową.