Piątek na warszawskiej giełdzie, po silnym prawie 3-proc. spadku indeksu dużych spółek dzień wcześniej, przyniósł odreagowanie. Po nudnej sesji WIG20 zakończył notowania na poziomie 3417,4 pkt, tracąc 0,31 proc. Ostatnie dni, ze szczególnym uwzględnieniem czwartku, przyniosły wyraźne pogorszenie sytuacji technicznej na wykresach WIG20, zarówno w ujęciu dziennym, jak i tygodniowym.

Na wykresie dziennym została utworzona, zapowiadająca spadki, formacja wyspy odwrotu. Łącząc to z negatywnymi dywergencjami wykresu ze wskaźnikami, jak również ze wstępnymi sygnałami sprzedaży na głównych wskaźnikach, należy to odczytywać jako zdecydowaną przesłankę, przynajmniej do częściowej realizacji zysków. Szczególnie że na wykresie tygodniowym została utworzona, zapowiadająca zmianę trendu, formacja zasłony ciemnej chmury. Taki układ techniczny, z dużym prawdopodobieństwem, powinien przełożyć się na spadki w kolejnych dniach do wsparcia, jakie w przedziale 3336-3360 pkt tworzy luka hossy ze stycznia. Jest to o tyle istotna bariera popytowa, że to właśnie tam rozstrzygnie się, czy obserwowane w tym tygodniu spadki to tylko kolejna niewielka korekta, która po tygodniu zostanie zakończona. Czy też może początek większej przeceny, być może o skali podobnej do tej z maja i czerwca 2006 r., która przyniesie racjonalizację cen wielu akcji.

O charakterze korekty zdecyduje głównie koniunktura na świecie. To bowiem od kształtowania się sytuacji na głównych światowych parkietach, ze szczególnym uwzględnieniem Wall Street, w głównej mierze zależy, czy akcje w Warszawie będą drożeć czy też tanieć. Dlatego analiza sytuacji na GPW tak naprawdę powinna sprowadzać się do wyszukiwania ewentualnych sygnałów sprzedaży na głównych europejskich i amerykańskich parkietach. Historia pokazuje, że w tym ostatnim przypadku dużą korektę mogą zapowiadać dwa kolejne spadki indeksu S&P 500 o około 1 proc.

Z punktu widzenia analizy technicznej, kolejny tydzień wyraźnych spadków cen akcji potwierdzi wygenerowane sygnały sprzedaży, zapowiadając nieco dłuższy okres dekoniunktury.