Zeszłotygodniowe spadki odbiły się bowiem sporym echem szczególnie na wykresach WIG20 i WIG. Na obu wykresach dziennych została utworzona, zapowiadająca spadki, formacja wyspy odwrotu. Łącząc to z negatywnymi dywergencjami wykresów ze wskaźnikami, jak również ze wstępnymi sygnałami sprzedaży na podstawowych wskaźnikach (np. na MACD), należy to odczytywać jako zdecydowaną przesłankę, przynajmniej do częściowej realizacji zysków.
Indeks WIG20 spadł o 3,01 proc., kończąc tydzień na poziomie 3417,37 pkt. Indeks WIG i TechWIG zanotowały stratę na poziomie 2,69 proc. Natomiast indeks średnich spółek MidWIG obniżył się o 2,06 proc.
Droga do mocnego sygnału sprzedaży nie jest jednak łatwa. Wymagać ona będzie pokonania przez WIG20 i WIG stref popytowych, jakie tworzą styczniowe luki hossy na obu wykresach. A więc spadku WIG20 poniżej 3336-3360 pkt. i spadku WIG poniżej 52632,24-52918,81 pkt. To na tych poziomach rozstrzygnie się, czy ostatnie spadki, to tylko kolejna niewielka korekta, która po kilku dniach się zakończy? Czy też może początek większej przeceny? Być może o skali podobnej do tej z maja i czerwca 2006 roku.
O charakterze rozpoczętej przed tygodniem korekty, zdecyduje głównie koniunktura na świecie. To bowiem od kształtowania się sytuacji na najważniejszych światowych parkietach, ze szczególnym uwzględnieniem Wall Street, w głównej mierze zależy, czy akcje w Warszawie będą drożeć, czy też tanieć. Dlatego analiza sytuacji na GPW, tak naprawdę powinna sprowadzać się do wyszukiwania ewentualnych sygnałów sprzedaży na głównych europejskich i amerykańskich parkietach. Historia pokazuje, że w tym ostatnim przypadku, dużą korektę mogą zapowiadać, dwa kolejne większe spadki indeksu S&P500. W piątek indeks ten stracił 0,71 proc. Jeżeli dziś spadłby o około 1 proc., to szanse na mocniejszą korektę znacznie wzrosną. Wówczas też wzrosną szanse na przecenę na GPW.(XTB/ISB)