Słoweńcy mają coraz większy problem z wyborem szefa banku centralnego na najbliższe sześć lat. Najpierw przepadła w głosowaniu w parlamencie kandydatura obecnego prezesa Mitji Gaspariego, a teraz ostrej krytyce poddawany jest kolejny kandydat: Andrej Rant, jeden z aktualnych wiceprezesów tej instytucji.
- Rant to zły wybór i nie poprzemy jego kandydatury. Jego kwalifikacje są wątpliwe - stwierdził wczoraj Joze Tanko, szef klubu parlamentarnego opozycyjnej Partii Demokratycznej, która ma 29 miejsc w 90-osobowym parlamencie. - Jest wielu innych kandydatów z wyższymi kwalifikacjami, którzy cieszą się międzynarodową reputacją - dodał Tanko.
Głosowanie nad kandydaturą Ranta zaplanowano na 5 marca. Musi zdobyć głosy co najmniej 46 parlamentarzystów. Sztuka ta nie udała się Mitji Gaspariemu, którego obecna kadencja upływa z końcem marca. Zaszkodził mu przede wszystkim spór z ministrem finansów Andrejem Bajukiem. Był on pokłosiem wewnętrznego raportu, który wyciekł poza mury banku centralnego, a w którym instytucja ta ostro krytykowała politykę finansową rządu.
Partia Bajuka, która ma dziewięć miejsc w parlamencie, zdecyduje w tym tygodniu, czy poprze kandydaturę Ranta.
Według informacji jednej z gazet, premier Janez Jansa najchętniej widziałby w fotelu szefa banku byłego ministra finansów i członka zarządu tej instytucji Marko Kranjeca.