Wśród walut z rynków wschodzących notowania złotego w poniedziałek były jednymi z najsłabszych. Gorzej wypadł tylko południowoafrykański rand. Euro i dolar podrożały o ponad 3 grosze. Dysproporcje w skali zniżek poszczególnych walut skłaniałyby do szukania przyczyn deprecjacji złotego także w innych czynnikach niż kiepskie nastroje na emerging markets. Jednak wydaje się, że to one były główną przyczyną obniżki kursu naszej waluty. Słaby klimat wokół rynków wschodzących to wynik poprawy notowań dolara, któremu sprzyjały ostatnie informacje o możliwości podwyżki stóp w USA. Spadały także ceny surowców. Klimatu nie poprawiła publikacja danych o saldzie obrotów bieżących, które okazało się znacznie gorsze od przewidywań. Ten czynnik trzeba jednak potraktować jako ostrzeżenie na przyszłość - gdyby sytuacja się powtórzyła, złoty może mocniej stracić. Na razie zaś wszyscy specjaliści uspokajali, że duży deficyt nie jest początkiem trwałej tendencji. Znów o krok od bariery 1,29 USD znalazło siź euro. Jej przełamanie dałoby sygnał do spadku przynajmniej do 1,25 USD.