O ile jeszcze kilka miesięcy temu większość uczestników rynku spodziewała się podwyżek stóp procentowych już na początku nowego roku, o tyle z upływem czasu ich oczekiwany termin przesunął się na II kwartał 2007 r. Obecnie coraz częściej mówi się, że stopy wzrosną najwcześniej pod koniec roku.
Wpływ na zmianę oczekiwań mają zarówno bieżące dane o inflacji, utrzymującej się wyraźnie poniżej celu NBP, jak również (w większym chyba stopniu) komentarz Rady Polityki Pieniężnej wydany po styczniowym posiedzeniu. Wynika z niego, że Rada postrzega przedstawioną w ostatniej projekcji NBP ścieżkę inflacji (wzrost do 2,5 proc. już w II kwartale 2007 r.) jako zbyt pesymistyczną w krótkim okresie.
Tezę o utrzymaniu się inflacji poniżej 2,5 proc. w I połowie roku (a być może nawet do końca 2007 roku) można oprzeć na kilku istotnych faktach. Po pierwsze, trend wzrostowy inflacji bazowej przebiega łagodnie, nie wykazując na razie oznak przyspieszenia. Po drugie, dzięki stosunkowo niskim cenom ropy naftowej podwyżka akcyzy na paliwa nie spowoduje gwałtownego wzrostu kosztów transportu. Po trzecie, dynamika rok do roku cen żywności, po jednorazowym przyspieszeniu w III kwartale 2006 r., pod koniec ubiegłego roku pozostała stabilna, a w grudniu zanotowała nawet lekki spadek do poziomów minimalnie wyższych od tempa wzrostu inflacji bazowej. Dodatkowo, kurs złotego (pomimo lekkiej korekty na początku roku) sprzyja ograniczeniu cen importu, skutkując osłabieniem presji cenowej. Pozwala to przypuszczać, że wzrost inflacji w I połowie roku będzie przebiegał powoli, a cel NBP nie zostanie przekroczony. Co więcej, uwzględniając wywołany suszą wzrost cen żywności w III kwartale 2006 r. i zakładając, że w okresie letnim bieżącego roku warunki pogodowe nie doprowadzą do zakłóceń w produkcji żywności, można oczekiwać nieznacznego spadku inflacji pomiędzy lipcem a wrześniem.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że zlekceważenie zagrożenia stabilności cen, wynikającego z dynamicznego wzrostu gospodarczego, w dłuższym okresie może prowadzić do poważnych konsekwencji. Tempo wzrostu PKB w 2006 r. okazało się wyraźnie szybsze, niż oczekiwał tego rynek i eksperci banku centralnego jeszcze kilka miesięcy temu. Na razie trudno doszukiwać się oznak zapowiadających jego głębokie spowolnienie, a prognozy większości ośrodków analitycznych zgodnie zakładają, że w 2007 r. utrzyma się ono powyżej 5 proc.
Warto podkreślić, że osiągnięcie szybkiego i bezinflacyjnego wzrostu gospodarczego w długim okresie byłoby prawdziwym ewenementem. Wydaje się, że bilans czynników ryzyka kształtuje się zdecydowanie po stronie przyspieszenia inflacji. W tym kierunku oddziaływać będą zarówno rosnące jednostkowe koszty pracy, jak też silny popyt konsumpcyjny, który może w pewnym momencie zakłócić równowagę na rynku dóbr. Presję inflacyjną łagodzić może natomiast fakt, że wzrost PKB jest oparty w dużej mierze na inwestycjach, zwiększających potencjał produkcyjny gospodarki. Należy jednak brać pod uwagę znaczne opóźnienie pomiędzy uruchomieniem inwestycji, a ich ukończeniem i osiągnięciem stanu pełnej funkcjonalności.