Obawy o to, że rosyjskie koncerny spóbują zdobyć kontrolę nad CEZ-em, komplikują planowaną sprzedaż kolejnych akcji koncernu energetycznego - pisze praski dziennik ekonomiczny "Hospodarske Noviny". Zdaniem anonimowego źródła, które cytuje gazeta, największe obawy premiera Mirka Topolanka wzbudza Gazprom.
Tej informacji nie udało się dziennikowi potwierdzić bezpośrednio u szefa rządu, ponieważ jest on właśnie na urlopie. Alexander Vondra, wicepremier odpowiedzialny za sprawy europejskie, stwierdził natomiast: - Osobiście sądzę, że sprzedaż 7 proc. akcji CEZ-u nie nastręczałaby specjalnych problemów w tym względzie. Ale jeśli chodziłoby np. o pakiet 15 proc. papierów koncernu, mógłby się już pojawić pewien kłopot.
Przypomnijmy, że gabinet M. Topolanka chciał, prywatyzując kolejny pakiet akcji koncernu eneregtycznego, zdobyć około 30 mld koron (około 4,25 mld zł), które miałyby być przeznaczone na reformę systemu emerytalnego lub na rozwój infrastruktury transportowej. Teraz - jak informuje czeska gazeta - najbardziej prawdopodobnym wariantem kolejnego etapu prywatyzacji CEZ-u wydaje się odkupienie 6-7 proc. akcji przez sam koncern w celu ich umorzenia. W tym celu czeskie Ministerstwo Finansów, które jest formalnym większościowym akcjonariuszem CEZ-u (kontoluje 67,7 proc. kapitału), miałoby wprowadzić wspomniany pakiet walorów koncernu na giełdę w Pradze. Za jej pośrednictwem CEZ skupiłby na własność te akcje.
Zdaniem "Hospodarskich Novin", koncern energetyczny jest przygotowany do realizacji takiego scenariusza. - Opracowaliśmy analizę dotyczącą tego, czy tego rodzaju odkup nie jest sprzeczny z przepisami unijnymi. Wydaje się, że nie - powiedział dziennikowi Alan Svoboda, dyrektor handlowy CEZ-u. - Teraz czekamy na sygnał z rządu - dodał. Gabinet z decyzją w tej sprawie czeka jednak na raport, który opracowują szefowie ministerstw gospodarczych. Kiedy bądzie gotowy, na razie nie wiadomo.
Z nieoficjalnych informacji, na jakie powołuje się praska gazeta, wynika, że resort finansów przygotowuje także alternatywny wariant, w którym w ogóle nie doszłoby do sprzedaży kolejnych 6-7 proc. akcji CEZ-u. Pieniądze na pokrycie potrzeb budżetowych, które miały być sfinansowane dzięki dalszej prywatyzacji spółki, pochodziłyby w tej sytuacji z rezerw poszczególnych ministerstw.