"Zapomogi dla najmniej uposażonych" - tak w końcu nazywać się będą jednorazowe wypłaty pieniędzy dla najuboższych emerytów i rencistów. Przytłaczającą większością głosów Sejm przyjął w piątek przepisy, które przewidują przekazanie od 140 do 420 zł tym świadczeniobiorcom, którzy dostają z ZUS mniej niż 1,2 tys. zł miesięcznie (około 6,5 mln osób). Koszt wszystkich "zapomóg" to 1,7 mld zł. W tegorocznym budżecie identyczne kwoty zapisano na waloryzację wszystkich świadczeń. Tej jednak, zgodnie z życzeniem rządu, nie będzie. Resort pracy nie przedstawił bowiem stosownej ustawy, pozwalającej podwyższyć emerytury już w tym roku. Z obowiązujących przepisów wynika, że najbliższa waloryzacja odbyć się może w 2009 r. (wówczas skumulowany wskaźnik inflacji od ostatniej podwyżki przekroczy 5 proc.).
Za ustawą było 308 posłów - w tym parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej. SLD nie głosował. Sojusz ma bowiem wątpliwości, czy jej przepisy nie naruszają praw tych emerytów, którzy nie dostaną "zapomogi".
Przyjęta ustawa nie zadowala w pełni Samoobrony. Partia domaga się wprowadzenia corocznej waloryzacji, uwzględniającej nie tylko inflację, ale także wzrost płac. Na razie jednak koalicjant PiS zadowolił się niewielką zmianą przepisów - zamianą rządowej nazwy "dodatek" na "zapomogę" oraz wprowadzeniem zapisu, że wypłaty obowiązywać będą tylko w tym roku. W ten sposób Samoobrona chce zagwarantować, że w 2008 r. odbędzie się już regularna waloryzacja.
Jednorazowy dodatek jest lepszy dla rządu z uwagi na oszczędności w budżecie. Nie wchodzi bowiem do bazy świadczeń na kolejny rok.